Dzisiejsza manifestacja "Solidarności" pod Sejmem przeciwko reformie emerytalnej zamieniła się w uwięzienie posłów w Sejmie. Protestujący nie chcą wypuszczać ludzi z gmachu i grożą, że tak będzie przez całą noc. Z początku parlamentarzyści wydawali się nawet nieco ubawieni tym zajściem, ale teraz coraz poważniej martwią się swoją sytuacją. Nie przyjmują jednak do wiadomości, by mieli zostać w Sejmie na noc.
Wypuszczeni z Sejmu zostali tylko członkowie Prawa i Sprawiedliwości, którzy poglądowo stoją po tej samej stronie co protestujący z "Solidarności". Niestety, cała reszta posłów musi liczyć na przypadkową łaskę pikietujących.
SLD, które tak samo jak PiS głosowało przeciwko ustawie, nie zostało tak dobrze potraktowane jak członkowie partii Jarosława Kaczyńskiego. - Kilku posłów SLD zostało wypuszczonych, a kilku nie - mówi nam poseł Dariusz Joński, rzecznik klubu. - Wydaje nam się, że organizatorzy stracili kontrolę nad pikietą. Nie powinno być takiego bojkotu, przecież tu są uwięzieni premier, marszałek, wicemarszałkowie - przypomina Joński.
- Blokują nas niepoważne osoby. Ale my wykonujemy swoją pracę, będziemy ją wykonywać, dopóki to konieczne, a potem pójdziemy do domu - stwierdza stanowczo Andrzej Halicki z PO. Poseł Platformy jest głęboko przekonany o tym, że protestujący w końcu wypuszczą osoby zamknięte w Sejmie. - Jesteśmy przecież w państwie prawa i żadne hordy nie przeszkodzą nam wrócić do domu - mówi naTemat.
- Nie mamy ani koców ani poduszek - mówi ze śmiechem Joanna Kluzik-Rostkowska z PO. - A na mnie w domu czekają dzieci - dodaje już zupełnie poważnie posłanka Platformy, która zgodziła się dosłownie na trzyminutową rozmowę, bo bateria w jej telefonie jest na wyczerpaniu, a zależy jej na utrzymaniu kontaktu z dziećmi. - Jest przecież jakaś granica. To, co się teraz dzieje traktujemy jeszcze jako demonstrację, ale jeśli będzie to trwało zbyt długo, to uznamy po prostu za uwięzienie - ocenia posłanka PO. - Jeszcze trochę i naprawdę zacznę się martwić o to, co dzieje się na zewnątrz, o to co się dzieje z moimi dziećmi - podkreśla Kluzik-Rostkowska. Nasza rozmówczyni zaznacza, że wszyscy - dziennikarze, pracownicy, posłowie - niezależnie od płci czy partyjnej przynależności są w tej samej sytuacji.
Mimo wszystko, parlamentarzyści starają się być dobrej myśli. - Myślę, że to się za chwilę skończy, nie przyjmuję do wiadomości takiej sytuacji, kiedy będziemy musieli zostać tu na noc - komentuje Dariusz Joński z SLD. Rzecznik klubu Sojuszu liczy tutaj na aktywność Ewy Kopacz. - Wierzę, że pani marszałek zorganizuje wszystko tak, żebyśmy wieczorem mogli spokojnie pójść do domu - liczy poseł.