Maratony i półmaratony są dla prawicy jak Boże Narodzenie albo Wielkanoc. Mało kiedy nadarza się im tak dobra okazja do hejtowania. Ale gwiazdy prawicowej publicystyki nie pozwalają sobie na monotonię i narzekanie tylko na korki. Ale czasami lepiej zostać przy starym zestawie żali, bo łatwo przekroczyć granicę. Tak, jak Łukasz Warzecha.
Zaskakujące, że w XXI wieku pojawiają się tak ksenofobiczne poglądy. Czasy, kiedy krzyczało się "Polska dla Polaków" dawno minęły. Jak widać Warzecha jest tak zatwardziałym konserwatystą, że chce nie tylko powrotu do tego, co było kilka lat temu (czyli rządów PiS), ale i sprzed kilkudziesięciu lat.
Do tego Warzecha zaserwował cały zestaw swoich standardowych żali. W sumie poświęcił biegowi kilkanaście tweetów. Postulował m.in. wprowadzenie zakazu imprez biegowych w stolicy i z podziwem cytował też pomysły jak utrudnić życie biegaczom. Jednym z pomysłów było rozlanie na trasie biegu oleju silnikowego.