Miniaturowe popiersia Stalina można m.in. kupić w muzealnym sklepiku w Gori.
Miniaturowe popiersia Stalina można m.in. kupić w muzealnym sklepiku w Gori. Fot. W. Kowalski / naTemat
Reklama.
W 2010 roku, za prezydenta Michaiła Saakaszwilego, na głównym miejskim placu strącono co prawda monument "człowieka ze stali", ale w miejscu, gdzie dyktator się urodził, są też inne dowody rzekomej świetności wodza. Mało tego, od 1937 roku stoi tam muzeum, które kusi turystę bogatą ofertą "edukacyjną".
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Powiedzieć, że to muzeum osobliwe, to nic nie powiedzieć. Tu o "swoim" mówi się albo dobrze, albo wcale. To znaczy przemilcza niewygodne fakty. Ale po kolei.
Na początek - drugi, ten zachowany, pomnik Stalina. Rzuca się w oczy, bo stoi przed muzealnym gmachem. A w nim bogato ilustrowana historia człowieka, który wpłynął na losy świata. Zanim jednak wejdziemy po schodach, mijając kolejny posąg wodza, mamy sklepik. Pamiątki, koszulki, fajki. Na nich Stalin lub sierp i młot.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Miał być duchownym, zawsze dbał o obywateli, a ci - niewdzięcznicy - kilkukrotnie chcieli pozbawić go życia. Począwszy od 1941 roku, kiedy - jak sądzą w Rosji - zaczynała się II wojna światowa, ratował kraj przed niemieckim agresorem. Kochali go wszyscy - wszyscy też zapłakali w dniu jego śmierci - 5 marca 1953 roku. Tyle, w telegraficznym skrócie, pani oprowadzająca. Homo sovieticus.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Życiorys dyktatora jest bardzo bogaty. Muzeum eksponuje m.in. jego ostatnie zdjęcie, wykonane w 1952 roku przez amerykańskiego fotografa. Jedną z sal zdobi brązowa maska wodza. Na zewnątrz - drewniana chata, w której urodził się Koba. Jest też luksusowa salonka głównego bohatera. Tam kończy się oryginalna lekcja historii z przewodnikiem.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
– Konceptualnie to muzeum trzeba postrzegać jako zakonserwowanie tego, co się o Stalinie mówiło wiele lat temu. To jest wręcz obraźliwe dla naszej pamięci historycznej. Ale z tym niewiele da się zrobić. Na przykład mieszkańcy Gori niechętnie podchodzili do usunięcia pomnika Stalina z głównej ulicy miasta – tłumaczy Maciej Chrzanowski, sekretarz polskiej ambasady w Tbilisi.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Kim więc jest Stalin w oczach Gruzinów? – pytam przewodniczkę grupy, 26-letnią Gruzinkę Keti, na stałe mieszającą w Kutaisi. Początkowo jest niechętna, w końcu odpowiada. Zaznacza, że to wyjątkowo trudne pytanie.
– Dla starszych pokoleń, np. dla mojej babci, Stalin jest osobą, która umiejętnie rządziła państwem. To dla nich pozytywna postać, dobry władca. Dla ludzi, którzy mieszkają w Gori i okolicach, dyktator jest jak bóg. Niektórzy np. ciągle mają zdjęcia i wizerunki Stalina w domach, "modlą" się do nich jak do świętych ikon – mówi Keti.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Ale to pokolenie powoli odchodzi. Więc pytam o młodych. A z nimi - zwraca uwagę 26-latka - bywa różnie. Część młodzieży uważa, że Stalin dobrze zapisał się na kartach historii.
A co ze zbrodniami, które popełniano za czasów stalinizmu? W tym muzeum nie ma o nich żadnych wzmianek... – Oczywiście, to poważny brak. Za rządów Stalina wiele rodzin zostało rozdzielonych, dzieci musiały wychowywać się bez matek i ojców. To było wielkie okropieństwo – tłumaczy moja rozmówczyni. Dodaje, że edukacja szkolna o tym tragicznym okresie przedstawia się dość marnie.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat
Nie zważając na to, Gori, niemal 50 tys. miasto, żyje własnym życiem. Ale nie tylko tu, bo także w części innych powiatowych miejscowości, mamy ulicę sławiącą dyktatora. Jest też Ckaltubo – letnia rezydencja wodza, którą przerobiono na hotel o dość wysokim standardzie.
W wielu miejscowościach, nie tylko w muzealnym sklepiku, można nabyć pamiątkowe pocztówki, koszulki czy inne gadżety z wizerunkiem pierwszego obywatela Gori.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat.pl
Hitem są też miejscowe specjały a'la dyktator. W hipermarkecie znanej sieci można kupić m.in. miejscową wódkę z winogron, popularną "Czaczę" - oczywiście z podobizną Stalina.
– To był on w końcu dobry czy zły? – pytam Keti. – Naprawdę nie wiem. Każdy ma inną opinię. Miał swoje pozytywne i negatywne strony – odpowiada młoda Gruzinka. To rozdarcie naprawdę wiele mówi.
logo
Fot. W. Kowalski / naTemat

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl