Przyjechał do Warszawy z prowincji w poszukiwaniu pracy. Lawina przypadków sprawiła, że udało mu się dostać na salony gdzie poznał wpływowych i życzliwych mu ludzi. Mimo braków wiedzy i praktycznych umiejętności udaje mu się dostać na zawodowe szczyty, gdzie niezauważony pełni istotne funkcje. To historia typowej postaci dyzmoidalnej, która jak się okazuje, może z powodzeniem zrobić karierę także w korporacyjnym świecie.
"Kariera Nikodema Dyzmy" Tadeusza Dołęgi-Mostowicza to powieść zawsze aktualna. Zmieniają się czasy, a osobnicy dyzmoidalni wciąż potrafią ukrywać braki, dzięki czemu pełnią funkcje znacznie powyżej swoich kompetencji. Idealnym środowiskiem dla Dyzmy jest administracja publiczna, z uwagi na wielość dróg dostania się tam na stanowisko – choćby z nadania politycznego. Okazuje się jednak, że osobowość dyzmoidalna potrafi przechytrzyć również gęste, korporacyjne sito rekrutacji.
Maciej Balcerzak, autor książki "Planeta Korporacja" przyznaje, że Nikodem Dyzma był kompletnym idiotą, ale jednocześnie potrafił zbudować wokół siebie aurę osoby elkowentnej. – Mam do niego pozytywny stosunek, mimo że nie nadawał się do żadnej pracy – mówi Balcerzak. Autor książki o korporacjach zaznacza, że co do zasady korporacje eliminują takie osoby, kierując się skutecznością i efektywnością. Mimo to, współcześni Dyzmowie w korporacjach pojawiają się.
O tym zjawisku pisała na swoim blogu konsultant i szkoleniowiec Iwona Kiwerska. – Od ponad 20 lat pracuję na rynku szkoleniowym i spotkałam na szkoleniach około 10 tys. osób. Miałam kiedyś wrażenie, że czasy "ekspertów" ze Stanów, ze złotym zegarkiem na ręku, mieszkających w Mariocie już minęły. Okazuje się, że niekoniecznie. Obserwuję wiele osób bardzo sprawnych wizerunkowo, ale za tym wizerunkiem często nic nie idzie – mówi Kiwerska.
Skąd oni się biorą?
Podstawową przyczyną pojawiania się Dyzm w korporacjach jest ogromna liczba ludzi pracujących w tego typu firmach. – Statystycznie, w korporacjach znajdą się najróżniejsze typy osobowości, od absolutnych geniuszy, po osoby niekompetentne. W korporacjach, jak wszędzie, powstają koterie, układy osobiste, czasem oparte na zasadzie bierny, mierny ale wierny – mówi Balcerzak. Wystarczy, że ktoś zawsze stanie po naszej stronie, choćby nawet jego kompetencje budziły duże wątpliwości, a utrzyma się na stanowisku.
Istnieją korporacje, w których nawet najlepiej kamuflujący się Dyzma zostałby zdemaskowany. Balcerzak wskazuje tu firmy konsultingowe, w których rozlicza się pracowników za pomocą sprzedanych bądź niesprzedanych godzin klientom. – To jedyny weryfikator naszej przydatności w tej branży – mówi. Nikodem Dyzma zatem miejsca by w takiej korporacji nie znalazł.
Jak rozpoznać Dyzmę?
Aby zdemaskować Dyzmę w swojej firmie, powinniśmy zacząć od tego, jak "podejrzany" wygląda. Iwona Kiwerska podkreśla, że osoba ta bardzo dba o swój wizerunek. – Ważne jest również tzw. "bywanie" takiej osoby. To gdzie i z kim bywa. Dyzma lokuje się tam, gdzie łatwo zawrzeć intratne znajomości, które przyniosą mu korzyści – mówi ekspertka z dziedziny tworzenia i prowadzenia programów szkoleniowych.
Aby trafić do korporacji, trzeba mieć przynajmniej ukończoną szkołę lub posiadać część wymaganych umiejętności. – Każdy w korporacji musi posiadać przynajmniej bazę doświadczenia lub wykształcenia – mówi autor książki "Planeta Korporacja". Natomiast podstawowym elementem łączącym współczesnego Dyzmę z postacią literacką, jest umiejętne robienie dobrego PR-u wokół siebie.
Dyzma? I co z tego
Tyle tylko, że wyrzucenie za burtę zbędnego balastu, z którym wiązaliśmy się przez lata, może i nas pociągnąć na dno. – To, czego korporacje nie lubią robić, to przyznawać się do błędów. Robi się to zawsze tak, aby nie powiedzieć wprost "popełniliśmy błąd". O ile na korytarzach pracownicy mogą szeptać miedzy sobą, że dany człowiek się nie nadawał, to prawdziwe powody zwolnienia Dyzmy są raczej ukrywane – mówi Balcerzak.
Iwona Kiwerska przyznaje, że prezesi mogą rozpoznać Dyzmę, który zaczepił się u nich w firmie. Ale jeśli długo współpracował z tą osobą, korzystał z jej doradztwa, to w momencie zdemaskowania może nie przyznać się sam przed sobą do takiej wpadki – mówi Kiwerska.
Nikodem Dyzma to początkowo bezrobotny urzędnik pocztowy z prowincji, który wyrusza do Warszawy w poszukiwaniu pracy. Przypadkowo znalezione na ulicy zaproszenie na rządowy raut rozpoczyna lawinę przypadków, które bohater zgrabnie wykorzystuje do zawarcia kolejnych cennych znajomości. Staje się to początkiem zawrotnej kariery Nikodema. Niedouczony Dyzma pnie się po stopniach kariery, a jego ignorancja polityczna i gospodarcza długo pozostaje niezauważana przez otoczenie. Czytaj więcej
Maciej Balcerzak
Autor książki "Planeta Korporacja"
Ci ludzie stwarzają wrażenie swojej przydatności w firmie, posiadania umiejętności, które wyróżniają ich na tle innych. Ważna jest również przydatność w układzie, w którym znajdzie się Dyzma. Z mojego doświadczenia wynika, a takich Dyzmów widziałem w życiu wielu, że wcześniej czy później wypadają za burtę.
Maciej Balcerzak
Szefowie korporacji nie powiedzą: Zatrudniliśmy idiotę, który u nas pracował przez 10 lat, a my dopiero się zorientowaliśmy. Nikt rozsądny tak nie zrobi, bo osoba która na to pozwoliła straciłaby na renomie. To wystawiłoby złą ocenę ludziom, którzy pozwolili przez szereg lat na funkcjonowanie Dyzmy w układzie.