
Nikodem Dyzma to początkowo bezrobotny urzędnik pocztowy z prowincji, który wyrusza do Warszawy w poszukiwaniu pracy. Przypadkowo znalezione na ulicy zaproszenie na rządowy raut rozpoczyna lawinę przypadków, które bohater zgrabnie wykorzystuje do zawarcia kolejnych cennych znajomości. Staje się to początkiem zawrotnej kariery Nikodema. Niedouczony Dyzma pnie się po stopniach kariery, a jego ignorancja polityczna i gospodarcza długo pozostaje niezauważana przez otoczenie. Czytaj więcej
Podstawową przyczyną pojawiania się Dyzm w korporacjach jest ogromna liczba ludzi pracujących w tego typu firmach. – Statystycznie, w korporacjach znajdą się najróżniejsze typy osobowości, od absolutnych geniuszy, po osoby niekompetentne. W korporacjach, jak wszędzie, powstają koterie, układy osobiste, czasem oparte na zasadzie bierny, mierny ale wierny – mówi Balcerzak. Wystarczy, że ktoś zawsze stanie po naszej stronie, choćby nawet jego kompetencje budziły duże wątpliwości, a utrzyma się na stanowisku.
Aby zdemaskować Dyzmę w swojej firmie, powinniśmy zacząć od tego, jak "podejrzany" wygląda. Iwona Kiwerska podkreśla, że osoba ta bardzo dba o swój wizerunek. – Ważne jest również tzw. "bywanie" takiej osoby. To gdzie i z kim bywa. Dyzma lokuje się tam, gdzie łatwo zawrzeć intratne znajomości, które przyniosą mu korzyści – mówi ekspertka z dziedziny tworzenia i prowadzenia programów szkoleniowych.
Ci ludzie stwarzają wrażenie swojej przydatności w firmie, posiadania umiejętności, które wyróżniają ich na tle innych. Ważna jest również przydatność w układzie, w którym znajdzie się Dyzma. Z mojego doświadczenia wynika, a takich Dyzmów widziałem w życiu wielu, że wcześniej czy później wypadają za burtę.
Dyzma? I co z tego
Tyle tylko, że wyrzucenie za burtę zbędnego balastu, z którym wiązaliśmy się przez lata, może i nas pociągnąć na dno. – To, czego korporacje nie lubią robić, to przyznawać się do błędów. Robi się to zawsze tak, aby nie powiedzieć wprost "popełniliśmy błąd". O ile na korytarzach pracownicy mogą szeptać miedzy sobą, że dany człowiek się nie nadawał, to prawdziwe powody zwolnienia Dyzmy są raczej ukrywane – mówi Balcerzak.
Szefowie korporacji nie powiedzą: Zatrudniliśmy idiotę, który u nas pracował przez 10 lat, a my dopiero się zorientowaliśmy. Nikt rozsądny tak nie zrobi, bo osoba która na to pozwoliła straciłaby na renomie. To wystawiłoby złą ocenę ludziom, którzy pozwolili przez szereg lat na funkcjonowanie Dyzmy w układzie.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl