
Nie, Knurów nie jestem polskim Baltimore. Zyskujące na popularności porównanie to pomieszanie z poplątaniem. U nas zadyma doprowadziła do tragedii – zginął człowiek, w Stanach Zjednoczonych, obok ludzkiego dramatu, gra idzie o większą stawkę – tam każdego roku z rąk policji ginie ok. 1000 osób.
Baltimore: 15 spalonych budynków, niezliczona iloś splądrowanych lokali, 200 spalonych samochodów, 200 aresztowanych, 15 rannych stróżów prawa, gwardia narodowa na ulicach i 2 tysiące uzbrojonych po zęby żołnierzy, wielotysięczne demonstracje, 6 zawieszonych funkcjonariuszy, wprowadzenie godziny policyjnej.
Odruch ustawienia się po stronie tych, którzy podpalają komisariat w przypadku Knurowa prowadzi w ślepą uliczkę – bo to podpalenie jest jedynie wyrazem bezmyślnej agresji, tej samej, która kazała kibicom Concordii atakować kibiców Ruchu. Nie dopisujmy jej emancypacyjnej treści tylko dlatego, że chcielibyśmy ją usłyszeć i że pasuje nam do wzorca zza oceanu. Czytaj więcej
Baltimore to największe miasto stanu Maryland. Do niedawna życie toczyło się tam normalnym rytmem. Chociaż kolorowo nie było. W latynoskich i murzyńskich dzielnicach szalało i szaleje bezrobocie, które obecnie wynosi ok. 30 proc., czyli jest pięć razy wyższe, niż w całym kraju. Wszystko zmieniła śmierć 25-letniego Afroamerykanina Freddiego Graya.
Historia, jakich wiele. Po meczu czwartoligowych drużyn: miejscowej Concordii Knurów z Ruchem Radzionków, pseudokibice najpierw obrzucają boisko przedmiotami, w ruch idą petardy i race, a potem wchodzą na murawę i robią burdę. Policja interweniuje. W stronę agresywnych kiboli lecą gumowe kule. Policjanci w takim wypadku mogą sięgać po broń gładkolufową. Jedna z takich kul trafi 27-latka. Mężczyzna umiera w szpitalu. A na ulice wychodzą ci sami kibice, żeby ponownie robić zadymę, przez którą zginął przecież człowiek. Winą za całe zajście obwiniają, jak to kibole, złą policję.
Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je z zachowaniem szczególnej ostrożności, uwzględniając ich właściwości, które mogą stanowić zagrożenie życia lub zdrowia uprawnionego lub innej osoby.
Warto za to spojrzeć na sprawy od strony patologii systemu. Śmierć Graya to kolejny przykład na to, że młodzi, czarnoskórzy mężczyźni mogą w każdej chwili zginąć z rąk policji tylko dlatego, że są czarni i że pochodzą ze złej strony miasta. A tragiczna śmierć mieszkańca Knurowa pokazuje, że państwo nie potrafi skutecznie (czyli bez przemocy i ofiar) radzić sobie ze stadionową chuliganerką, która ma ze sportem tyle wspólnego, ile Real Madryt z Ruchem Radzionków.
Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl
