Knurów nie jest odosobnionym przypadkiem - problem z chuliganami stadionowymi od wielu lat psuje opinię o kibicach.
Knurów nie jest odosobnionym przypadkiem - problem z chuliganami stadionowymi od wielu lat psuje opinię o kibicach. Fot. Grzegorz Celejewski / AG, Chuliganom

Nie, Knurów nie jestem polskim Baltimore. Zyskujące na popularności porównanie to pomieszanie z poplątaniem. U nas zadyma doprowadziła do tragedii – zginął człowiek, w Stanach Zjednoczonych, obok ludzkiego dramatu, gra idzie o większą stawkę – tam każdego roku z rąk policji ginie ok. 1000 osób.

REKLAMA
Polscy policjanci popełnili fatalny błąd, amerykańscy – działają z rozmysłem. To robi różnicę. Nie wspominając o tym, że u nas tłem jest chuligański wybryk, a za Oceanem kontekstem są głębokie podziały społeczne, które rozsadzają kraj od środka.
Knurów to Knurów, Baltimore to Baltimore
Baltimore: 15 spalonych budynków, niezliczona iloś splądrowanych lokali, 200 spalonych samochodów, 200 aresztowanych, 15 rannych stróżów prawa, gwardia narodowa na ulicach i 2 tysiące uzbrojonych po zęby żołnierzy, wielotysięczne demonstracje, 6 zawieszonych funkcjonariuszy, wprowadzenie godziny policyjnej.
Knurów: 46 zatrzymanych, 30 osób z zarzutami, 3 osoby aresztowane, 25 osób z zasądzonym dozorem policyjnym, 15 rannych policjantów.
W obydwu miastach doszło do ulicznych zamieszek z powodu zachowania policjantów. Prawda. W jednym i drugim wypadku zginął człowiek. Prawda. W jednym i drugim przypadku dochodziło do nieuzasadnionych aktów wandalizmu. Prawda. Cała reszta to zmyślenie i bujda na resorach.
Mimo ewidentnych różnic, pojawia się coraz więcej porównań, świadczących o tym, że Baltimore i Knurów mają ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje. Taką wersję forsują sami kibole z Knurowa, którzy, paradoksalnie utożsamiają się z Afroamerykanami z Baltimore. Niecodzienne porównanie się pseudokibiców demolujących stadiony, z prześladowanymi na tle rasistowskim mieszkańcami amerykańskiego miasta, nakazuje się zastanowić, czy przypadkiem podczas bijatyk knurowscy kibole nie postradali rozumu?
– Żałośni, skomlący kibole mówią o tym, że policja strzela do nich tylko dlatego, że są kibicami. Przytaczają przykład z USA, porównując się z Afroamerykanami (serio?), których tamtejsza policja zabija, również tylko dlatego, że są czarni – napisał jeden z blogerów.
Podobnych wpisów można znaleźć więcej. Głośnym echem odbił się też wpis blogowy Justyny Smolińskiej, która stanowczo nie godzi się na taką analogię.
Justyna Smolińska, blogerka

Odruch ustawienia się po stronie tych, którzy podpalają komisariat w przypadku Knurowa prowadzi w ślepą uliczkę – bo to podpalenie jest jedynie wyrazem bezmyślnej agresji, tej samej, która kazała kibicom Concordii atakować kibiców Ruchu. Nie dopisujmy jej emancypacyjnej treści tylko dlatego, że chcielibyśmy ją usłyszeć i że pasuje nam do wzorca zza oceanu. Czytaj więcej

Baltimore pokazuje problemy USA w soczewce: podziały, rasizm i samowolka policji
Baltimore to największe miasto stanu Maryland. Do niedawna życie toczyło się tam normalnym rytmem. Chociaż kolorowo nie było. W latynoskich i murzyńskich dzielnicach szalało i szaleje bezrobocie, które obecnie wynosi ok. 30 proc., czyli jest pięć razy wyższe, niż w całym kraju. Wszystko zmieniła śmierć 25-letniego Afroamerykanina Freddiego Graya.
Policjanci zatrzymali mężczyznę, przeszukali, a gdy okazało się, że ma przy sobie nóż sprężynowy (jego posiadanie jest legalne), bez pytania zapakowali go do policyjnej fury. Być może skończyłoby się na kolejnym incydencie na tle rasowym, który, powinien oburzać, ale takie są w USA na porządku dziennym. Tyle tylko, że policjanci postanowili dać Afroamerykaninowi nauczkę, a przy okazji zabawić się jego kosztem. Tym razem zabawa funkcjonariuszy wymknęła się spod kontroli. Freddie został przykuty kajdankami w środku samochodu, a zasiadający za kierownicą policjant specjalnie prowadził auto w ten sposób, żeby 25-latek się solidnie poobijał. Poobijał się tak bardzo, że umarł.
Na reakcję mieszkańców nie trzeba było długo czekać, śmierć mężczyzny trafiła na podatny grunt i stała się iskrą zapalną i podłożem późniejszych zamieszek. W Baltimore poszło nie tylko o śmierć Freddiego Graya. To bunt przeciwko brutalności metod stosowanych przez policję, ale również przyznanie wprost, że rasizm nie zniknął z amerykańskich ulic, a czarnoskóry prezydent nie zmieni tego, co od pokoleń po cichu, a czasem otwarcie myślą Amerykanie. Druga twarz Ameryki jest rasistowska.
Policja w Stanach Zjednoczonych regularnie nadużywa swojej władzy, szczególnie w odniesieniu do afroamerykańskiej społeczności. W samym Baltimore, które jest obecnie epicentrum problemu, na przestrzeni ostatnich trzech lat z miejskiej kasy poszło aż 5, 8 mln dol. na odszkodowania dla ofiar policyjnej agresji.
Knurów - kibole myślą, że mogą wszystko
Historia, jakich wiele. Po meczu czwartoligowych drużyn: miejscowej Concordii Knurów z Ruchem Radzionków, pseudokibice najpierw obrzucają boisko przedmiotami, w ruch idą petardy i race, a potem wchodzą na murawę i robią burdę. Policja interweniuje. W stronę agresywnych kiboli lecą gumowe kule. Policjanci w takim wypadku mogą sięgać po broń gładkolufową. Jedna z takich kul trafi 27-latka. Mężczyzna umiera w szpitalu. A na ulice wychodzą ci sami kibice, żeby ponownie robić zadymę, przez którą zginął przecież człowiek. Winą za całe zajście obwiniają, jak to kibole, złą policję.
Art. 7 ust. 3 ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej

Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je z zachowaniem szczególnej ostrożności, uwzględniając ich właściwości, które mogą stanowić zagrożenie życia lub zdrowia uprawnionego lub innej osoby.

Policjanci najprawdopodobniej dochowali w tym wypadku procedur, a pseudokibice oskarżając ich o nadużycie, sami idą w przesadę, która z rzeczywistością ma niewiele wspólnego.
Justyna Smolińska, blogerka

Warto za to spojrzeć na sprawy od strony patologii systemu. Śmierć Graya to kolejny przykład na to, że młodzi, czarnoskórzy mężczyźni mogą w każdej chwili zginąć z rąk policji tylko dlatego, że są czarni i że pochodzą ze złej strony miasta. A tragiczna śmierć mieszkańca Knurowa pokazuje, że państwo nie potrafi skutecznie (czyli bez przemocy i ofiar) radzić sobie ze stadionową chuliganerką, która ma ze sportem tyle wspólnego, ile Real Madryt z Ruchem Radzionków.

Knurów jest co najwyżej prowincjonalnym kuzynem Baltimore, który martwi się, że jego ulubiona drużyna przegrała mecz z podrzędnym przeciwnikiem. Baltimore przegrywa już kolejny sezon, ale piłka jest jeszcze w grze. Dobrze by było, żeby zarówno w sprawie polskich stadionowych wandali, jak i brutalności policji w USA, odpowiednie służby zaczęły strzelać do odpowiedniej bramki.

Napisz do autora: dominika.majewska@natemat.pl