Nie wszystkie kobiety z nadwagą są workiem kompleksów? Agata Piętak, założycielka bloga „Jestem gruba. I szczęśliwa” nie uważa, że nadwaga jest życiową tragedią. Swoim czytelniczkom daje praktyczne porady. Jak dobrać biustonosz, jak ubrać się na wesele? Pisze też o miłości, samoakceptacji i radzeniu sobie z kompleksami.
Wczoraj zamieściliśmy rozmowę z szefową agencji modelek XXL, Agnieszką Czerwińską. Przyznała w nim, że tylko nosiła maskę szczęśliwej grubaski, a tak naprawdę każdej nocy płakała w poduszkę. Twierdzi, że nie można być szczęśliwym i otyłym. Jej zdaniem to się wyklucza. To tak, jak stwierdzić, że jest się zadowolonym ze swojej choroby.
W komentarzu pod wywiadem z Czerwińską Agata Piętak napisała – Można być grubym i szczęśliwym, o ile nie popada się ze skrajności w skrajność. Dobrze jest akceptować siebie, jakim się jest, bo nie tylko rozmiar ubrania nas determinuje. A tym nas karmią media. To nie pierwszy tekst, który ma poniekąd atakować grubych – super, że pani Agnieszka schudła, rozumiem sukces i samozaparcie. Ale na litość – samo bycie chudym nie uszczęśliwia. Proszę mnie jednak nie zrozumieć źle – nie łączę samoakceptacji z promocją otyłości (w ogóle, jakby było co promować, bardzo kiepski związek frazeologiczny) Aha – ja mówię głośno o tym, że jak jest gorąco, to obcierają mi się nogi. Obcierają mi się nawet, kiedy nie mam nadwagi.
Co pani myśli o wczorajszym tekście, w którym właścicielka agencji modelek plus size twierdzi, że żyła w kłamstwie?
Odebrałam ten wywiad bardzo negatywnie – ponieważ umacnia stereotypy o grubych ludziach. Zawsze zaskakuje mnie to całe medialne zainteresowanie ludźmi, którzy "wzięli się za siebie" i schudli. Najpierw publiczne wychwalanie tego, że teraz są fit i w końcu mogą się odnaleźć w grupie "normalnych" ludzi. A potem publiczny lincz, bo wrócili do starych nawyków. Dopadł ich efekt jo-jo – czego, oczywiście, nie życzę pani Agnieszce. Ja ze swoją wagą i rozmiarem nie czuję się nienormalna – nie wydaje mi się, żebym miała się poczuć szczęśliwsza w rozmiarze 34.
Zgadza się pani ze stwierdzeniem, że samo bycie chudym nie uszczęśliwia? Co sprawia, że jest pani szczęśliwa?
Oczywiście, że się zgadzam! Znam niejedną chudą i nieszczęśliwą. I to nie dlatego, że jest chuda. Rozmiar nie determinuje tego kim jestem. Czuję się szczęśliwa – bo jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi – nauczyłam się żyć w zgodzie ze sobą.
Jak odpowiedziałaby pani komuś, kto zarzuciłby, że nosi pani maskę? Niektórzy twierdzą, że osoba otyła nigdy nie pogodzi się ze swoim losem, zawsze chciałaby być szczupła.
A jaki los jest tu do pogodzenia? Mogłabym nie mieć nogi albo ręki, żeby się z tym godzić. Poza tym każdy z nas nosi jakąś maskę, może nawet nie jedną – niekoniecznie chodzi tu o obsesyjne kompleksy na punkcie swojego ciała.
Czy jest coś złego w mówieniu o trudach otyłości, czy jest to jakiś rodzaj łamania tabu?
Wydaje mi się, że tak – trochę dlatego założyłam bloga – na hasło "gruba i szczęśliwa" wyszukiwarka nie pokazywała żadnych zadowalających wyników. Jasne – bycie grubym nie jest fajne, chyba wszyscy chcą osiągnąć jakąś tam swoją wymarzoną wagę i wyglądać w określony sposób. Łatwiej jest pójść do fryzjera i zmienić fryzurę, niż schudnąć w miesiąc 40 kilo.
Można też mieć w planach dietę, albo już na niej być i, zwyczajnie kochać siebie. Według mnie to się nie wyklucza – ale według obiegowej opinii nie da się być równocześnie grubym i szczęśliwym.
Jakie są najbardziej uciążliwe aspekty życia z otyłością?
Mnie chyba najbardziej przeszkadza fakt, że szybko się męczę przy wysiłku fizycznym i nie wszystkie sporty są dla mnie wskazane. No i latem – obcierające się o siebie uda – ale ten problem miałam zawsze – nawet, kiedy mieściłam się z wagą w normie. Nie mam problemów z nadmierną potliwością ciała czy z kupowaniem na siebie ubrań.
Spotykała się pani z wrogością?
Z wrogością i brakiem akceptacji zmagam się już od przedszkola – ale wydaje mi się, że większy problem z moim wyglądem mają mężczyźni.
Dlaczego ludzie nie są tolerancyjni w stosunku do osób otyłych?
Otyłość to jakaś inność. Ludzie boją się inności, a już w szczególności dzieci – nie dość, że powtarzają zdania zasłyszane od rodziców czy z mediów, to proszę się zastanowić, czy jakaś księżniczka z bajki była jakaś "inna" – niekoniecznie gruba. Nie? No właśnie.
Czy musiała pani udawać kogoś innego z obawy przed odrzuceniem środowiska, czy nawet przed współczuciem?
Tak, przez wiele lat miałam ten problem – lęk przed odrzuceniem grupy sprawiał, że robiłam co się dało, żeby mnie zaakceptowali. Teraz nie powiedziałabym, że w liceum byłam gruba – to otoczenie nabijało mi do głowy kompleksy. Z biegiem czasu zauważyłam, że ludzie mnie lubią bez względu na to, ile ważę.
Stereotypowa osoba otyła jest zaniedbana, Pani taka nie jest, z czego to wynika?
Dzieje się tak, otyłym brak wiary w siebie. Nie wierzy w to, że jeśli cokolwiek ze sobą zrobi, to będzie lepiej. Ja uważam, że warto o siebie dbać – jestem kobietą - lubię być pomalowana, modnie ubrana. Wbrew pozorom dbam też o to, co jem. Regularnie się badam i odwiedzam lekarza. Nie tylko czuję się, ale też jestem zdrowa.
Lubi pani spędzać aktywnie czas?
Uwielbiam pilates – jeśli tylko pozwala mi na to czas, to chodzę na zajęcia. Ale przyznaję, że w domu ciężko mi się zebrać do takiej aktywności. Lubię też spacery – na przykład przy okazji plotek z przyjaciółką.
A lubi pani siebie?
Bardzo długo pracowałam na to, żeby siebie polubić i zaakceptować. Lubię siebie, bo jestem inteligentna, elokwentna, kocham czerpać z życia co najlepsze, a do tego mam ładny uśmiech.
Czy czuje się pani kochana?
Oczywiście. I to nie tylko przez mojego partnera czy rodzinę. Mam przyjaciół, dzięki którym czuję się kochana i bardzo często dostaję dużo miłych słów od czytelników.
Jak odnosi się pani do tego stwierdzenia, że kobiety wmawiające społeczeństwu : "jestem gruba, jestem piękna" robią innym pranie mózgu?
Ja nie mówię, że grube jest piękne. Czuję się piękna niezależnie od tego, czy jestem gruba.
Przepis na szczęście?
Dużo uśmiechu i pozytywnego myślenia. Tylko tyle i aż tyle.
Jakieś rady dla dziewczyn, które zmagają się ze swoją otyłością?
Nie myśleć obsesyjnie o swoich kompleksach. Znaleźć jedną dobrą rzecz w sobie – na początek. A potem coraz więcej i więcej. Wiedzieć, kim się chce być. Wygląd jest ważny, ale nie najważniejszy.