
Nie wszystkie kobiety z nadwagą są workiem kompleksów? Agata Piętak, założycielka bloga „Jestem gruba. I szczęśliwa” nie uważa, że nadwaga jest życiową tragedią. Swoim czytelniczkom daje praktyczne porady. Jak dobrać biustonosz, jak ubrać się na wesele? Pisze też o miłości, samoakceptacji i radzeniu sobie z kompleksami.
REKLAMA
Wczoraj zamieściliśmy rozmowę z szefową agencji modelek XXL, Agnieszką Czerwińską. Przyznała w nim, że tylko nosiła maskę szczęśliwej grubaski, a tak naprawdę każdej nocy płakała w poduszkę. Twierdzi, że nie można być szczęśliwym i otyłym. Jej zdaniem to się wyklucza. To tak, jak stwierdzić, że jest się zadowolonym ze swojej choroby.
W komentarzu pod wywiadem z Czerwińską Agata Piętak napisała – Można być grubym i szczęśliwym, o ile nie popada się ze skrajności w skrajność. Dobrze jest akceptować siebie, jakim się jest, bo nie tylko rozmiar ubrania nas determinuje. A tym nas karmią media. To nie pierwszy tekst, który ma poniekąd atakować grubych – super, że pani Agnieszka schudła, rozumiem sukces i samozaparcie. Ale na litość – samo bycie chudym nie uszczęśliwia. Proszę mnie jednak nie zrozumieć źle – nie łączę samoakceptacji z promocją otyłości (w ogóle, jakby było co promować, bardzo kiepski związek frazeologiczny) Aha – ja mówię głośno o tym, że jak jest gorąco, to obcierają mi się nogi. Obcierają mi się nawet, kiedy nie mam nadwagi.
W USA matka piątki dzieci, czterdziestoletnia Joni, stała się popularna w internecie za sprawą zaskakującego wyznania. Czuje się szczęśliwa, bo jest puszysta. Nie była nigdy otyła, całe życie bardzo się pilnowała. Dopiero kiedy przestała się kontrolować i zaczęła czerpać radość z jedzenia i odpoczynku, przyznała przed sobą, że wcześniej nie wiedziała co to szczęście. Czy Agata Piętak też to wie?
Co pani myśli o wczorajszym tekście, w którym właścicielka agencji modelek plus size twierdzi, że żyła w kłamstwie?
Odebrałam ten wywiad bardzo negatywnie – ponieważ umacnia stereotypy o grubych ludziach. Zawsze zaskakuje mnie to całe medialne zainteresowanie ludźmi, którzy "wzięli się za siebie" i schudli. Najpierw publiczne wychwalanie tego, że teraz są fit i w końcu mogą się odnaleźć w grupie "normalnych" ludzi. A potem publiczny lincz, bo wrócili do starych nawyków. Dopadł ich efekt jo-jo – czego, oczywiście, nie życzę pani Agnieszce. Ja ze swoją wagą i rozmiarem nie czuję się nienormalna – nie wydaje mi się, żebym miała się poczuć szczęśliwsza w rozmiarze 34.
Zgadza się pani ze stwierdzeniem, że samo bycie chudym nie uszczęśliwia? Co sprawia, że jest pani szczęśliwa?
Zgadza się pani ze stwierdzeniem, że samo bycie chudym nie uszczęśliwia? Co sprawia, że jest pani szczęśliwa?
Oczywiście, że się zgadzam! Znam niejedną chudą i nieszczęśliwą. I to nie dlatego, że jest chuda. Rozmiar nie determinuje tego kim jestem. Czuję się szczęśliwa – bo jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi – nauczyłam się żyć w zgodzie ze sobą.
Jak odpowiedziałaby pani komuś, kto zarzuciłby, że nosi pani maskę? Niektórzy twierdzą, że osoba otyła nigdy nie pogodzi się ze swoim losem, zawsze chciałaby być szczupła.
A jaki los jest tu do pogodzenia? Mogłabym nie mieć nogi albo ręki, żeby się z tym godzić. Poza tym każdy z nas nosi jakąś maskę, może nawet nie jedną – niekoniecznie chodzi tu o obsesyjne kompleksy na punkcie swojego ciała.
Czy jest coś złego w mówieniu o trudach otyłości, czy jest to jakiś rodzaj łamania tabu?
Wydaje mi się, że tak – trochę dlatego założyłam bloga – na hasło "gruba i szczęśliwa" wyszukiwarka nie pokazywała żadnych zadowalających wyników. Jasne – bycie grubym nie jest fajne, chyba wszyscy chcą osiągnąć jakąś tam swoją wymarzoną wagę i wyglądać w określony sposób. Łatwiej jest pójść do fryzjera i zmienić fryzurę, niż schudnąć w miesiąc 40 kilo.
Można też mieć w planach dietę, albo już na niej być i, zwyczajnie kochać siebie. Według mnie to się nie wyklucza – ale według obiegowej opinii nie da się być równocześnie grubym i szczęśliwym.
Jakie są najbardziej uciążliwe aspekty życia z otyłością?
Jakie są najbardziej uciążliwe aspekty życia z otyłością?
Mnie chyba najbardziej przeszkadza fakt, że szybko się męczę przy wysiłku fizycznym i nie wszystkie sporty są dla mnie wskazane. No i latem – obcierające się o siebie uda – ale ten problem miałam zawsze – nawet, kiedy mieściłam się z wagą w normie. Nie mam problemów z nadmierną potliwością ciała czy z kupowaniem na siebie ubrań.
Spotykała się pani z wrogością?
Z wrogością i brakiem akceptacji zmagam się już od przedszkola – ale wydaje mi się, że większy problem z moim wyglądem mają mężczyźni.
Z wrogością i brakiem akceptacji zmagam się już od przedszkola – ale wydaje mi się, że większy problem z moim wyglądem mają mężczyźni.
Dlaczego ludzie nie są tolerancyjni w stosunku do osób otyłych?
Otyłość to jakaś inność. Ludzie boją się inności, a już w szczególności dzieci – nie dość, że powtarzają zdania zasłyszane od rodziców czy z mediów, to proszę się zastanowić, czy jakaś księżniczka z bajki była jakaś "inna" – niekoniecznie gruba. Nie? No właśnie.
Czy musiała pani udawać kogoś innego z obawy przed odrzuceniem środowiska, czy nawet przed współczuciem?
Tak, przez wiele lat miałam ten problem – lęk przed odrzuceniem grupy sprawiał, że robiłam co się dało, żeby mnie zaakceptowali. Teraz nie powiedziałabym, że w liceum byłam gruba – to otoczenie nabijało mi do głowy kompleksy. Z biegiem czasu zauważyłam, że ludzie mnie lubią bez względu na to, ile ważę.
Stereotypowa osoba otyła jest zaniedbana, Pani taka nie jest, z czego to wynika?
Dzieje się tak, otyłym brak wiary w siebie. Nie wierzy w to, że jeśli cokolwiek ze sobą zrobi, to będzie lepiej. Ja uważam, że warto o siebie dbać – jestem kobietą - lubię być pomalowana, modnie ubrana. Wbrew pozorom dbam też o to, co jem. Regularnie się badam i odwiedzam lekarza. Nie tylko czuję się, ale też jestem zdrowa.
Lubi pani spędzać aktywnie czas?
Uwielbiam pilates – jeśli tylko pozwala mi na to czas, to chodzę na zajęcia. Ale przyznaję, że w domu ciężko mi się zebrać do takiej aktywności. Lubię też spacery – na przykład przy okazji plotek z przyjaciółką.
A lubi pani siebie?
Bardzo długo pracowałam na to, żeby siebie polubić i zaakceptować. Lubię siebie, bo jestem inteligentna, elokwentna, kocham czerpać z życia co najlepsze, a do tego mam ładny uśmiech.
Bardzo długo pracowałam na to, żeby siebie polubić i zaakceptować. Lubię siebie, bo jestem inteligentna, elokwentna, kocham czerpać z życia co najlepsze, a do tego mam ładny uśmiech.
Czy czuje się pani kochana?
Oczywiście. I to nie tylko przez mojego partnera czy rodzinę. Mam przyjaciół, dzięki którym czuję się kochana i bardzo często dostaję dużo miłych słów od czytelników.
Jak odnosi się pani do tego stwierdzenia, że kobiety wmawiające społeczeństwu : "jestem gruba, jestem piękna" robią innym pranie mózgu?
Ja nie mówię, że grube jest piękne. Czuję się piękna niezależnie od tego, czy jestem gruba.
Przepis na szczęście?
Dużo uśmiechu i pozytywnego myślenia. Tylko tyle i aż tyle.
Jakieś rady dla dziewczyn, które zmagają się ze swoją otyłością?
Nie myśleć obsesyjnie o swoich kompleksach. Znaleźć jedną dobrą rzecz w sobie – na początek. A potem coraz więcej i więcej. Wiedzieć, kim się chce być. Wygląd jest ważny, ale nie najważniejszy.
