Kolejka do kasy Teatru Polskiego po bilety za 250 groszy.
Kolejka do kasy Teatru Polskiego po bilety za 250 groszy. facebook.com/Instytut Teatralny

23 maja będziemy obchodzili 250-lecie teatru publicznego w Polsce. 50 tysięcy widzów będzie mogło prawie za darmo obejrzeć najlepsze i najpopularniejsze sztuki ostatnich lat. Czy będzie to dla nich okazja do zobaczenia spektaklu, o którym zawsze marzyli? Czy może pójdą, bo tanio?

REKLAMA
Teatr niepopularny?
Statystyczny Polak do teatru chodzi bardzo rzadko, prawie nigdy. Jak wynika z sondażu IQS, który został przeprowadzony na Międzynarodowy Dzień Teatru, tylko 20 proc. badanych zadeklarowało, że chodzą na spektakle kilka razy w roku. W ciągu ostatniego miesiąca już tylko 7 proc. Co dziesiąty badany chodzi w ogóle. Wśród tej grupy znaleźli się głównie mieszkańcy małych miast i wsi, szczególnie ci po 50 roku życia. Nie ma w tym nic dziwnego, w tym przypadku najbliższy teatr jest zwykle oddalony o kilkadziesiąt kilometrów. Nie dziwi zatem fakt, że to osoby między 20 a 40 rokiem życia, mieszkańcy dużych miast wyrabiają polską normę.
Polacy najchętniej wybierają komedie i groteski. Dramaty, mimo że drugie w rankingu, są oglądane o połowę rzadziej. Monodramy to rzecz chyba tylko dla koneserów, bo wybiera się na nie tylko 7 proc. badanych. Nie trudno odnieść wrażenia, że musicale (30 proc.) to atrakcja głównie dla wycieczek pracowniczych i fanów popkultury. Na bilety na najpopularniejsze, tak jak na tegoroczny hit „Mamma Mia” wystawiany w teatrze Roma, trzeba czekać wiele tygodni.
W czym problem?
Może teatr jest za drogi? Z drugiej strony duże kina codziennie mają wielu widzów, a bilety kinowe są niewiele tańsze od teatralnych wejściówek. W powszechnej opinii wejściówki są ryzykowne. Może trafić się miejsce na schodach, trzeba stać w kolejce. Taka przygoda jest stresująca i może zepsuć przyjemność z wyprawy do teatru. Ale zwykle są to nieuzasadnione obawy. Wiele teatrów, tak jak Teatr Nowy Krzysztofa Warlikowskiego dba o to, żeby cierpliwie wyczekane wejściówki zapewniły miejsce siedzące wszystkim chętnym. A przy odrobinie szczęścia można trafić na najlepsze miejsce na widowni.
Ceny za bilety na spektakle są wysokie. Regularne bilety na najlepsze miejsca potrafią kosztować nawet ponad 100 złotych. W tym przypadku majowa akcja daje szansę tym, którzy nie chodzą, bo ich nie stać. Ale czy mentalność Polaka nie zaciągnie go do kolejki przy jednym z popularnych teatrów i nie będzie kazała mu stać wiele godzin dopóki nie kupi upragnionych dwóch biletów za 5 złotych?
logo
Obchody 250-lecia teatru publicznego cieszą się dużą popularnością. materiały prasowe

Skąd taka niechęć?
Przyczyn niechęci naszych rodaków do spędzania czasu w teatrach należy szukać w czasach komunizmu. - Kiedy był marksizm, robotnicy mogli korzystać z kultury wyższej, bo wcześniej to burżuazja chadzała do teatru i opery – mówi Robert Wyszyński, socjolog kultury. – Lenin dodał do tego kino. To było to wszystko, czego robotnik wcześniej nie miał. Komunizm dawał pieniądze na kulturę i dawała szansę na jej odbiór. Kultura była masowa. W tamtym czasie powstało bardzo wiele teatrów, a artyści jeździli po miastach ze swoimi występami. W pewnym momencie popyt minął się z podażą. Teraz mamy za dużo teatrów. Ta kultura była masowa, ale nie była popularna, bo była robiona pod ideologię. Teraz sytuacja się zmieniła, teatr musi przynieść zysk, a ludzie nie chcą tego kupować. Produkt nie odpowiada jego oczekiwaniom.
Warto zawalczyć o bilety
Akcja robi duże wrażenie. 23 maja aż 50 tysięcy widzów będzie mogło wziąć udział w wybranych spektaklach w 42 miastach. Warto zatem sprawdzić spis sztuk i teatrów, bo można znaleźć kilka perełek. Będzie okazja do zobaczenia „Aniołów w Ameryce” Warlikowskiego, czy „Utalentowanego pana Ripley’a” Radosława Rychcika, tegorocznego laureata Paszportów Polityki. W Teatrze Polskim trafi się szansa na zobaczenie „Króla Leara”, a we Współczesnym „Hamleta”. Ale nie tylko stolica oferuje najwyższej jakości spektakle. A co dla dzieci? Będzie okazja na pokazanie maluchom, że teatr to doskonała zabawa. W całym kraju teatry dla dzieci wystawiają spektakle, na które mogą przyjść również wycieczki szkolne.
logo
Bilety za 250 groszy. facebook.com/Instytut Teatralny
Haczyk polega na tym, że biletów nie można kupić przez internet. Trzeba stawić się w kasie teatru i odstać swoje. Sprzedaż ruszyła 11 maja i będzie trwała do wyczerpania biletów, czyli trzeba się śpieszyć. A mało kto może pozwolić sobie na zrywanie się z pracy, by zakupić upragniony bilet. Na fanpage'u Instytutu Teatralnego regularnie zamieszczane są informacje, gdzie bilety już się skończyły. – Wczoraj część teatrów deklarowała, że wszystko się wyprzedało – powiedział nam Łukasz Orłowski, rzecznik prasowy akcji. – Takie sygnały napływają nie tylko z dużych, lecz także z małych teatrów w niewielkich miastach. Cała akcja przerosła nasze oczekiwania. Ludzie od rana ustawiali się w kolejkach, czasami sprzedaż trwała dwie godziny, czasami tylko 20 minut. To wszystko pokazuje, że nasza akcja ma głęboki sens i na pewno nie będzie jednorazowa.
Akcja jest elementem programu „Kultura dostępna”. Zwraca on szczególną uwagę na osoby, których nie stać na takie atrakcje, dlatego są wykluczone w dostępie do kultury.