
Bronisław Komorowski w pierwszym wywiadzie po przegranej w pierwszej turze wyborów prezydenckich przyznał, że niedzielne wyniki go dotknęły. Prezydent przyznał się też do popełnienia błędów, ale jednocześnie częściową winą za kiepski wynik obarcza... wyborców, którzy zostali w domu.
REKLAMA
Ogłoszenie wyników pierwszej tury wyścigu o fotel prezydenta zaskoczyło Platformę Obywatelska i Bronisława Komorowskiego, który sądził, że wygraną ma w kieszeni. Otwarcie kampanii w II turze nie przypomina już leniwych początków walki o urząd sprzed paru miesięcy. Komorowski próbuje nadążyć za Andrzejem Dudą i nadrobić stratę. Nie zapomina też o łakomym kąsku, jakim są wyborcy Pawła Kukiza i podkreśla, że idea jednomandatowych okręgów wyborczych była mu zawsze bliska.
W "Faktach po Faktach" prezydent przyznał, że najważniejszym zadaniem na nadchodzące dwa tygodnie będzie przekonanie osób, które nie głosowały, że 24 maja warto pójść do urny. Według Komorowskiego, to właśnie niska frekwencja i demobilizacja elektoratu były główna przyczyną wyborczego fiaska. – Wielu moich sympatyków zostało tego dnia w domu – mówił.
Szef państwa, zgodnie z przewidywaniami, zapowiada zmianę w sposobie prowadzenia kampanii. Ma być dynamicznie i konkretnie. – Aktywność, aktywność i jeszcze raz aktywność – oznajmił. Pomocne w zmianie taktyki ma być wzmocnienie ze strony koalicjanta - Polskiego Stronnictwa Ludowego. Komorowski poinformował, że teraz na jego wynik będzie grać już nie tylko jego własny sztab. Rusza drugi sztab na rzecz jego reelekcji przy ludowcach, który ma pomóc prezydentowi w zdobyciu wiejskiego elektoratu.
Prezydent nie rezygnuje na razie z forsowania sloganu o podziale kraju na "Polskę racjonalną i radykalną". W wywiadzie po raz kolejny straszył Prawem i Sprawiedliwością, dowodząc, że partia Jarosława Kaczyńskiego to siedlisko skrajnych i niebezpiecznych pomysłów.
Krytyki nie uniknął też Andrzej Duda. Komorowski nie pochwalił jego posunięcia i postawienia na ocieplenie wizerunku poprzez wciąganie do kampanijnej rozgrywki rodziny. – Moja rodzina nie włączy się do kampanii. Rozdzielam życie rodzinne i politykę. Jestem dumny ze swojej rodziny, że nie wchodzi do polityki.
Źródło: TVN24
