Żużlowiec PGE Marmy Rzeszów Lee Richardson zmarł w szpitalu po wypadku na torze żużlowym we Wrocławiu. Wypadek miał w pierwszym biegu. Trafił do szpitala z rozległymi obrażeniami. Lekarzom z Wrocławia nie udało się go uratować.
Do wypadku doszło na wyjściu z pierwszego łuku. Jak relacjonuje reporter Gazety Wrocławskiej Lee Richardson:
Zahaczył przednim kołem o motocykl rywala, stracił panowanie nad własną maszyną i z ogromnym impetem uderzył w bandę. W bandę, która na prostych nie jest przecież pokryta powietrznymi poduszkami.
Sportowiec, były mistrz świata juniorów został przewieziony do szpitala przy ul. Traugutta. Zmarł w czasie operacji. Z pierwszych informacji wynika, że z powodu zapaści. W wypadku stracił bardzo dużo krwi z powodu wewnętrznych obrażeń.
Lee Richardson urodził się w Anglii 25 kwietnia 1979 roku. Niedawno obchodził 33 urodziny. W Polsce jeździł od 1999 roku. Najpierw w Atlasie Wrocław, potem przez wiele lat we Włókniarzu Częstochowa i wreszcie w Rzeszowie. Ten sezon od początku mu się nie układał. Tragiczny wyścig odbywał się na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Richardson, reprezentujący klub z Rzeszowa rywalizował z zawodnikami Betardu Sparty Wrocław.