Marek Hoffmann obecnie na YouTube prowadzi trzy kanały. Jako AdBuster konfrontuje produkty przedstawione w reklamach z rzeczywistością. W duecie Tube Raiders wraz z bratem odwiedza opuszczone miejsca, a na Być Jak Jan Błachowicz przygotowuje się do walki na gali MMA.
Otrzymałeś już propozycję wystąpienia w telewizyjnej reklamie?
Chyba nie, ale pamiętam, że kiedyś bardzo chciałem żeby ktoś do mnie z taką propozycją wyszedł. Miałem parcie, by przebić się do telewizji, ale już mi przestało na tym zależeć. Może jeszcze wszystko przede mną?
Na swoim fanpage’u napisałeś, że ostatnio częściej występujesz u znajomych youtuberów niż robisz własne filmy. Dlaczego?
Przychodzi taki moment w twórczości każdego youtubera, że musi sobie zrobić przerwę na zresetowanie, nabranie sił i zebranie pomysłów. I faktycznie już kilka ich znalazłem i powoli będę zabierać się do nagrywania.
Dziś chyba coraz trudniej trafić na reklamy, które trudno zweryfikować. Masz wrażenie, że to twoja sprawka?
Chciałbym mieć taki wpływ na rynek, tak by pojawiały się ciekawsze reklamy, ale to chyba niestety nie jest moja zasługa. Przez to, jak teraz są one tworzone mam coraz mniej pracy. Gdy zaczynałem, to było mnóstwo takich, które dało się sprawdzić...
Jak wielki wkład w twoją twórczość ma twoja żona Monia?
Motywuje mnie, zwłaszcza teraz, gdy moja przerwa trwa już ponad 2 miesiące. Codziennie słyszę – Marek, kiedy będziesz nagrywać, bo trzeba cały czas coś robić! I ma racje, bo trzeba to podtrzymywać, by widzowie o mnie nie zapomnieli.
Ostatni film na kanale Być Jak Jan Błachowicz został opublikowany 10 miesięcy temu i mówisz na nim, że przygotowujesz się do walki. Nadal to robisz?
Niestety z tym kanałem musiałem sobie zrobić przerwę i trwa już ona za długo, ale temat nie rozpłynął się w powietrzu, bo ciągle bardzo intensywnie trenuję sztuki walki. Miałem ten projekt zamknąć w 2 lata, nie udało się, ale domknę w 3, bo właśnie otrzymałem propozycję walki zawodowej na gali jesienią.
Jesteś pierwszą znaną mi osobą, którą kupiła coś w Telezakupach. A może czas na konfrontację z przedmiotami sprzedawanymi na pokazach dla emerytów i rencistów?
Ciągle żałuję tych zakupów, bo teraz mają moje dane osobowe i ciągle do mnie wydzwaniają z pytaniem czy może jeszcze coś kupię. Chyba nie pozbędę się ich do końca życia. Zawsze pozwalam przedstawić im ofertę, ale potem mówię, że poprzednie produkty kupiłem, bo były mi potrzebne jako rekwizyty filmowe. I dalej drążą czy jestem jakimś znanym reżyserem.
Właśnie zastanawiam się żeby poruszyć temat sprzedaży bezpośrednich garów i innych kołder, bo ten temat na pewno jest kontrowersyjny i będzie chwytliwy.
Pamiętasz, kiedy pierwszy raz skonfrontowałeś reklamę z rzeczywistością?
Tak, miałem wtedy chyba z 10 lat. Kiedyś była taka reklama batonika Milky Way, by wrzucić go do mleka, a on będzie pływać, bo jest tak lekki. Faktycznie pływał, ciekawe jak jest teraz. To był jednorazowy wybryk, potem AdBuster został uśpiony na następne 20 lat.
Kiedy zdecydowałeś się rzucić pracę i co powiedziałeś wtedy szefowi?
Pracowałem wcześniej na dwa etaty w dwóch różnych firmach. W jednej z nich codziennie spotykałem się z ludźmi, bo wnosiłem do mieszkań meble. Ci coraz częściej zaczynali mnie rozpoznawać, aż w końcu pewnego dnia miałem pięć dostaw i wszyscy wiedzieli kim jestem.
Zacząłem się zastanawiać co ja robię z tymi meblami, dokąd zmierzam i dlaczego jeszcze nie zająłem się tym na poważnie. Powiedziałem szefowi, że są rzeczy ważniejsze i odszedłem. Wszyscy pukali się w głowę, że mam pracę, a chcę zajmować się głupotami.
W swoim emocjonalnym wpisie z lutego wspominasz, że otrzymałeś już nawet propozycję na 50 tys. zł. Dlaczego jej nie przyjąłeś?
To był zbyt niewygodny temat, musiałbym po prostu kłamać. Nie zgodziłbym się nawet za 100 tys. zł, bo wtedy byłby już koniec AdBustera.
Kiedy jesteś w Warszawie, masz pewnie napięty grafik. Nie myślałeś aby się przeprowadzić?
To prawda, ale tam gdzie się osiedliłem, zapuściłem już zbyt głębokie korzenie. Nie zamierzam zmieniać miejsca zamieszkania, ale wiem, że są tacy twórcy, którzy przeprowadzają się do Warszawy. Będą mieli łatwiej.
Zajawkę na opuszczone miejsca miałeś już od dawna, czy zacząłeś to robić dopiero po AdBusterze?
Od dziecka lubiłem włazić do opuszczonych budynków. W Poznaniu akurat jest sporo takich obiektów jak np. fortyfikacje. YouTube to dobra platforma do realizacji swoich wszystkich pasji, więc dlaczego nie miałem zrealizować kolejnej.
Po "SZOKUJĄCEJ konfrontacji" (czyli, sprawdzeniu na sobie gadżetów do samoobrony) przydały ci się jeszcze użyte w niej narzędzia?
Jasne! Gaz wożę w samochodzie, a paralizatora używam bardzo często, bo noszę go ze sobą na spotkania ze znajomymi. Gramy w elektryczną butelkę, która działa na tych samych zasadach, jak z całowaniem, tylko na kogo wypadnie ten musi dostać paralizatorem.