Janusz Piechociński nie wie, kto wygra drugą turę wyborów prezydenckich. Wierzy natomiast, że za pięć lat to on będzie głową państwa. Prezydenckie ambicje lidera PSL ujawniły się podczas rozmowy z „Rzeczpospolitą”.
– Dobrze, dobrze. W 2020 roku będzie się mógł pan tak do mnie zwracać – oznajmił minister gospodarki.
Piechociński nadmienił, że nie był zainteresowany startem w tegorocznych wyborach prezydenckich, ponieważ pochłaniają go działania zmierzające do poprawy stanu polskiej gospodarki.
Za pięć lat myśli o prezydenturze mogą być jednak zbyt kuszące, by dalej odsuwać je na boczny tor. Dlatego Piechociński nie wyklucza startu w kolejnych wyborach prezydenckich.
– Jeśli będę w formie, a wy będziecie chcieli, to nie da się tego wykluczyć – powiedział wicepremier. Z kim 60-letni Piechociński rywalizowałby o urząd prezydenta? Z Donaldem Tuskiem, który – jak wieszczy lider PSL – „wróci na rynek krajowy”.
Wicepremier nie spodziewa się natomiast, by do rywalizacji przyłączył się Jarosław Kaczyński. Według niego prezes PiS nie będzie zajmował na polskiej scenie politycznej obecnej pozycji, jeśli jego partia nie wygra tegorocznych wyborów parlamentarnych.