UE zastanawia się, co zrobić z tysiącami nielegalnych imigrantów z Afryki, podczas gdy ciągle nie potrafi poradzić sobie z milionami Romów. W całej Europie żyje ich około 12 milionów, z czego połowa to obywatele Unii Europejskiej. Większość nie pracuje, żyje w biedzie i nie chce się integrować.
Miasteczko Mouscron, o którym w ostatnim dniach zrobiło się głośno, leży w Belgii, tuż przy granicy z Francją. W pobliżu obozowiska, na którym koczuje 13 cygańskich rodzin. Obozowisko co prawda znajduje się po stronie francuskiej, ale na tyle blisko, że mieszkańcy Mouscron przestali czuć się bezpiecznie. Oliwy do ognia dolały pogłoski o kradzieżach.
Wtedy władze postanowiły wybudować mur.
Długi na około sześć metrów. – To nie jest jakiś mur berliński czy mur chiński, ale niewielki mur, dzięki któremu mieszkańcy będą czuć się bezpieczniej – przekonywał burmistrz Alfred Gadenne.
To nie jedyny belgijski sposób na Roma. Rok temu, gdy Cyganie rozbili obóz niedaleko Brukseli, burmistrz miasta Landen wynajął DJ-a. Ten przywiózł głośniki, ustawił głośność na 95 decybeli i puścił Romom Dire Straits. Dźwięk przypominał huk młotów pneumatycznych i Cyganie szybko opuścili okolice.
W Belgii, stolicy UE, żyje około 30 tysięcy Romów. Większość prawdopodobnie dotarła tu ze Słowacji. Problem wydaje się marginalny, bo w UE są kraje, gdzie Romów żyje znacznie, znacznie więcej. Pokazuje jednak, jak w świadomości europejskiej i ludzkiej nic się w tej kwestii nie zmieniło od wieków. Nawet pod drzwiami UE nikt tych ludzi nie chce. Skąd pewność, że z imigrantami z Afryki byłoby inaczej?
Ukryta dyskryminacja najgorsza
– Granice są otwarte i nie można imigrantów tak zostawić. Ale faktem jest, że na przykładzie Romów widać, że Unia nie jest przygotowana na ich przyjęcie. W kwestii romskiej jeszcze bardzo dużo jest do zrobienia i Unia wreszcie powinna uporządkować te kwestie na własnym podwórku. Romowie wciąż borykają się z dyskryminacją, nietolerancją, brakiem pracy. Najgorsza jest ukryta dyskryminacja – mówi Roman Chojnacki, prezes Związku Romów Polskich.
Stereotyp Roma, który nie pracuje i tylko pobiera zasiłki, wciąż nie odbiega od rzeczywistości. Tak na nich patrzymy, i już. Podobnie jak na to, że większość dzieci albo nie chodzi do szkoły, albo kończy edukację na szkole podstawowej.
Minister edukacji napiętnowany
W Czechach, gdzie Romów żyje 300 tysięcy, wybuchła afera, gdy minister edukacji otwarcie przyznał, że przedstawiciele szkół niemal siłą wyciągają romskie dzieci z łóżek, by uczyć je podstawowych zasad higieny. ”Chcą pokazać, że to nie jest w pełni normalne, jeżeli ktoś leży w łóżku cały ranek, a potem pali paczkę papierosów. Ale, że ludzie też chodzą do pracy” – odpowiedział minister Marcel Chladek na pytanie, dlaczego w Czechach romskie dzieci stanowią jedną trzecią uczniów szkół specjalnych. Rodzice romskich dzieci zażądali przeprosin, ale minister nie zamierza tego robić. – Nie jestem rasistą. Nie dzielę ludzi na Romów i nie-Romów, ale na tych, którzy pracują i tych, którzy nie chcą pracować – odpowiadał.
Farbują włosy, by nie być Romkami
Słowackie miasteczko Medzilaborce, niedaleko granicy z Polską i Ukrainą, 7 tysięcy mieszkańców i ogromna liczba Romów. Stąd pochodziła rodzina Andy'ego Warhola. Dziś mieszkańcy tak bardzo boją się tutejszych Romów, że – jako pierwsze miasto na Słowacji – zatrudnili prywatną firmę ochroniarską, która ma strzec porządku. Jak donosi gazeta ”Mlada Fronta Dnes”, trzech ochroniarzy ma pilnować miasteczka w dzień i w nocy zwłaszcza wtedy, gdy Romowie pobierają zasiłki. Bo wtedy większość z nich idzie wtedy do sklepu, kupuje alkohol i szuka guza.
– Niestety, duża wina jest samych Romów. Nie integrują się, nie stawiają na edukację. My o tym wiemy. Ale ciągle powtarzamy, że edukacja to przyszłość. W Polsce mamy coraz więcej studentów, młode pokolenie jest coraz lepiej wykształcone. Ale i tak pracodawcy kierują się stereotypami. Jak widzą Roma, od razu mówią, że nie ma pracy. Idąc na rozmowę, młode dziewczyny, przebierają się, farbują włosy– przyznaje Roman Chojnacki.
W Polsce problem jakby łatwiej ogarnąć, bo Romów mieszka tu – według danych Spisu Powszechnego z 2011 roku – ponad 17 tysięcy. Nieoficjalnie mówi się o 35 tys. W 5,5-milionowej Słowacji jest ich pół miliona.
Ale i u nas niedawno było głośno o radnym z Puław, który oskarżył Romów o to, że blokują pomoc socjalną najbardziej potrzebującym. – Od pomocy społecznej dowiedziałem się, że 70 proc. rodzin romskich w Puławach żyje z zasiłków, w ostatnim czasie żaden z Romów korzystających z pomocy MOPS-u nie podjął pracy. – mówił ”Gazecie Wyborczej” Paweł Maj. W Puławach mieszka ok. 300 Romów.
Teoretycznie Unia ma i mechanizmy i środki, by zająć się Romami. W budżecie na lata 2014-2020 są pieniądze na aktywizację zawodową. Ale Romowie twierdzą, że o nich nie wiedzą. – Potrzebny jest monitoring tych środków i większe zaangażowanie romskich organizacji. W końcu one wiedzą najlepiej, na co potrzebne są największe środki – mówi Roman Chojnacki.