Niedawno ministrowie, teraz już tylko posłowie. Politycy na ministerialnych "emeryturach"
Michał Mańkowski
20 lutego 2012, 07:18·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 lutego 2012, 07:18
Przez ostatnie lata kierowali swoimi resortami, ale w drugim rządzie Donalda Tuska zabrakło dla nich miejsca. Teraz są tylko szeregowymi posłami. Niektórzy, jak Krzysztof Kwiatkowski nie mogą pogodzić się z tą degradacją i wciąż mają dużo do powiedzenia. Z kolei innym chyba odpowiada usunięcie się w ten polityczny cień.
Reklama.
"Rzeczpospolita" postanowiła sprawdzić, jak byli ministrowie odnajdują się w roli "zwykłego" posła. Okazuje się, że na ogół nie zajmują się oni tym, co robili, jako szefowie resortów. Najaktywniejszy jest były minister sprawiedliwości, Krzysztof Kwiatkowski, ale nie ustępuje mu Julia Pitera, która do tej pory zajmowała się korupcją. Zupełnie inny punkt widzenia ma np. były minister Skarbu Aleksander Grad czy Grzegorz Schetyna - dawniej wicepremier i marszałek Sejmu, dziś szef Komisji Spraw Zagranicznych. Chociaż w przypadku tego drugiego ciężko mówić o stuprocentowo dobrowolnej decyzji.
Aleksander Grad w porównaniu z poprzednią funkcją, teraz ma mało ambitne zajęcie. Jest szeregowym członkiem Sejmowej Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich, której ostatnio najwięcej czasu zajmowała sprawa uchylenia immunitetu Antoniego Macierewicza. Skąd ta zmiana? Jak mówi sam zainteresowany nie chciał oceniać swojego następcy. Wiceszef Komisji Regulaminowej Jerzy Budnik z PO twierdzi, że Grad zmęczył się pracą ministra. Przywódcy boją się o swoje emerytury. Polscy też powinni?
Członkiem tej samej komisji jest też była minister edukacji, Katarzyna Hall. - Widzę, że męczy się w niej. Chyba dopisano ją tutaj na siłę - ocenia dla "Rzeczpospolitej" Budnik. Hall nie porzuciła do końca tematyki swojego dawnego resortu. Była minister udziela się jeszcze w Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, ale tylko jako szeregowy członek.
Największą transformację przeszła jednak była minister ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Elżbiecie Radziszewskiej zaproponowano pracę w Komisji ds. Służb Specjalnych, a ta natychmiast ją przyjęła. Broni się jednak, twierdząc, że nie jest to całkowite przekwalifikowanie - Za czasów rządów PiS pracowałam w Komisji Obrony Narodowej, byłam w Iraku i Afganistanie na patrolu bojowym - tłumaczy.
Niekwestionowanym liderem jeżeli chodzi o kontynuowanie poprzedniej działalności jest jednak Krzysztof Kwiatkowski. Współpracownicy o byłym ministrze sprawiedliwości mówią żartobliwie, że zachowuje się, jakby wciąż był ministrem: - Obdziela nam robotę i egzekwuje co zrobiliśmy - śmieje się na łamach "Rz" Jerzy Kozdroń (PO) z Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
Nie ma się co dziwić takim stwierdzeniom. Brak Kwiatkowskiego w nowym rządzie był jednym z największym zaskoczeń. Były szef resortu teraz przewodzi komisji nadzwyczajnej ds. kodyfikacji i sprawozdaje projektu rządowe z zakresu prawa. Nie zapomina jednak o starej funkcji i bez zahamować ocenia i kontroluje swojego następcę, Jarosława Gowina: - Chce przypilnować projekty, które współtworzyłem. By ta praca się nie zmarnowała, bo wiem, że przyniesie dużo dobrego - wyjaśnia Kwiatkowski.
Tęsknić za dawnym resortem wydaje się również Julia Pitera, która teraz jest członkiem Komisji ds. Kontroli Państwowej. Pitera nie przejmuje się krytyczną oceną swoich ostatnich lat: - Zawsze interesowało mnie państwo, jego funkcjonowanie i procedury oraz ich ulepszanie - tłumaczy "Rzeczpospolitej" swój wybór.
Znajduje to niejako potwierdzenie w liczbie złożonych do tej pory interpelacji. Julia Pitera ma ich 22, a o trzy mniej Krzysztof Kwiatkowski. Dla porównania, Schetyna, Radziszewska, Grad czy Hall nie złożyli do tej pory ani jednej.