Na początku czerwca Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej stanie się uniwersytetem. Podniesie to prestiż placówki i prawdopodobnie zachęci większą liczbę kandydatów. Co mają do zaoferowania polskie uczelnie prywatne? I czy mogą pokonać państwowe placówki naukowe?
Duże zainteresowanie, dobra jakość Nowy uniwersytet cieszy się dużym zainteresowaniem kandydatów już od czterech lat. W 2014 roku na studia dzienne chętnych było 2 tysiące kandydatów. Podczas prezentacji wyników rankingu zorganizowanego przez MNiSW, Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Lena Bobińska-Kolarska podkreśliła, że był to najlepszy wynik ze wszystkich uczelni niepublicznych.
Nie tylko SWPS może pochwalić się edukacją wysokiej jakości. W rankingu najlepszych szkół niepublicznych w 2014 roku, przeprowadzonym przez magazyn "Perspektywy" SWPS zajęła drugie miejsce. Na pierwszym znalazła się Akademia Leona Koźmińskiego. Na niższych miejscach są Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych, Uczelnia Łazarskiego, Akademia Finansów i Biznesu Vistula. Popularne Collegium Civitas znalazło się na 6 miejscu. Wszystkie wymienione uczelnie znajdują się w Warszawie, a najwyżej oceniana uczelnia poza stolicą znajduje się dopiero na siódmym miejscu i jest to Społeczna Akademia Nauk z Łodzi.
Co zachęca do studiów?
SWPS miała bardzo dużo do zaoferowania jeszcze przez przyznaniem nobilitującego tytułu. Przede wszystkim ma bardzo bogaty system wyjazdów zagranicznych. Co roku około 100 studentów bierze udział w stypendiach zagranicznych, nie tylko w Europie. Jako jedyna polska uczelnia SWPS zdobyło pieniądze na realizację programu studiów w ramach transatlantyckiego programu współpracy na linii USA - UE. Oprócz popularnego Erasmusa studenci mogą spędzić semestr w Chinach.
Uczelnia stawia na szybki rozwój zawodowy. Studenci i absolwenci mogą liczyć na pomoc. Akademickie Centrum Psychoterapii i Rozwoju oferuje staże, warsztaty, konferencje. Wspiera absolwentów w tworzeniu własnych projektów naukowych i w wejściu na rynek pracy. Ale przede wszystkim uczelnia jest w czołówce szkół, które pozyskują najwięcej grantów z Narodowego Centrum Naukowego, co oznacza, że dba o studentów i brak pieniędzy nie jest przeszkodą w realizowaniu marzeń i rozwoju naukowego.
Wszyscy wiedzą, po co tam są
Podobne cele ma uczelnia Collegium Civitas. Specjalizuje się w mediach, dlatego nacisk na rozwój zawodowy jest duży. Ta szkoła ma kształcić specjalistów, nie ma tam przypadkowych osób. Uczelnie prywatne zdają sobie sprawę, że potrzebują studentów nie mniej niż studenci potrzebują edukacji.
– Przede wszystkim podejście do studenta się różni się od tego, z jakim miałam do czynienia na uczelni państwowej. Gdy przyszłam do dziekanatu ze źle skserowanym podaniem, pani bez narzekania zrobiła to za mnie. Kolejnym zaskoczeniem było to, że dziekanat odpisuje na maile po dziesięciu minutach. Nikt się nie spóźnia na zajęcia, które trwają tyle, ile mają trwać – mówi Patrycja, studentka Nowych Mediów.
To, co wyróżnia uczelnię, to bezwydziałowa struktura, a dzięki systemowi punktów zaliczeniowych istnieje możliwość uczestnictwa w zajęciach z różnych kierunków. Można dostosować tok studiów do indywidualnych potrzeb. Do dyspozycji studentów są zajęcia z savoir-vivre’u, muzyki, tańca i sztuki pisania itd. Collegium Civitas współpracuje z 70 uczelniami z całego świata.
– Uczelnia organizuje szkolenia z ambasadorami, ludźmi mediów. Do tego są liczne szkolenia – na przykład jak się prezentować albo dotyczące marketingu wartości. Wykładowcami są doświadczeni praktycy mediów – nie ma tam zbędnej teorii. Zajęcia są ciekawsze niż na państwowej uczelni, często na ćwiczeniach pracuje się w grupach. Przede wszystkim ludzie mają świadomość, że płacą i chcą się uczyć. Nie godzą się na ustępstwa, jasno dają do zrozumienia, że przyszli tam zdobyć wiedzę, a nie papierek – dodaje Patrycja.
Na Koźminie o biznesie
Akademia Leona Koźmińskiego to najlepsza polska uczelnia prywatna. Specjalizuje się w naukach ekonomicznych i humanistycznych. Financial Times od sześciu lat wyróżnia szkołę w rankingach edukacyjnych, które przedstawiają najlepsze szkoły biznesu na świecie. Ale nie wszystkim w stu procentach odpowiada taka forma prowadzenia uczelni.
– Wykładowcami byli ludzie, którzy na co dzień pracują na SGH albo UW, bo Akademia po prostu lepiej płaci. Prowadzący zajęcia zawsze mieli czas na dyżurach, chociaż ja mam przykre doświadczenia z promotorką, która zdawała się opóźniać naszą obronę, żeby zarobić więcej pieniędzy dla uczelni. Czasami można było odnieść wrażenie, że to maszyna do zarabiania pieniędzy i drukowania papierów na magistra - twierdzi Jacek, absolwent "Koźmina".
– Wyjazdy na Erasmusa są bardzo powszechne, można powiedzieć, że ta dziedzina kwitnie. Do tego uczelnia organizuje bardzo dużo dodatkowych wykładów z zaproszonymi gośćmi, na przykład z Markiem Belką albo z Grzegorzem Kołodko. Na dziennych studiach studenci mają raczej beztroskie podejście, ale na zaocznych ludziom bardziej zależy, bo wielu z nich pracuje – dodaje Jacek.
Państwowe uniwersytety nie odejdą do lamusa
Jeszcze dekadę temu studia na prywatnej uczelni nie były powodem do dumy. Szli na nie przede wszystkim ci, których było na to stać i nie dostali się na państwową uczelnię. Teraz sytuacja jest inna. Wciąż najbardziej prestiżowe szkoły to duże ośrodki uniwersyteckie, na które aby się dostać, trzeba mieć dobre wyniki egzaminu maturalnego. Ale klasa średnia lubi pochwalić się studiami na jednej z płatnych, znanych uczelni. Kojarzy się to trochę z luksusem. Sygnał, że za dobrą edukację chce się słono zapłacić.
Nie można zapominać, że uniwersytety państwowe budowały swój prestiż przez lata. W takich miejscach liczy się poszanowanie do tradycji. Różnią się one podejściem do nauki. Uniwersytetom zarzuca się, że mało jest zajęć praktycznych, a najważniejsza jest teoria. Być może, ale takie jest założenie tych miejsc. Studia mają wyrobić zdolność do analizy, samodzielnego, twórczego myślenia. Absolwent ma być erudytą. Wykładowcy są zwykle dobierani pod kątem osiągnięć naukowych, doświadczenie zawodowe nie ma takiego znaczenia. Przedstawia to tradycyjny model edukacji, kiedy na początku naszego kształcenia zawodowego mamy do czynienia ze skarbnicami wiedzy. Po to są studia, żeby jak najwięcej przeczytać, żeby dyskutować na ten temat.
Nowoczesność w cenie
Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych to miejsce bardzo nowoczesne, którego nie da się porównać do tradycyjnych uniwerków. Można studiować tam Informatykę, ale też Kulturę Japonii. Czesne jest dość wysokie, ale w zamian studenci otrzymują wysokiej jakości edukację i uczą się rzeczy, które nie są dostępne na uczelniach państwowych.
– Polsko-Japońska szkoła wyróżnia się zapleczem technologicznym na wysokim poziomie, chodzi głównie o sprzęt komputerowy. Jest nakierowana na rynek pracy. Bardzo cenne jest to, że podczas studiów uczy się obsługi najnowszych programów i technologii komputerowych. Mi najbardziej podobało się, że była możliwość dowiedzenia się, jak się robi gry komputerowe. Na ASP, na którym teraz studiuję nie ma takiej możliwości, a szkoda – mówi Jakub, były student Sztuki Nowych Mediów.
Studia na prywatnej uczelni są drogie, dlatego nie każdy może sobie pozwolić na taki luksus. Jednak warto zastanowić się, czy tego typu edukacja nie da nam więcej satysfakcji, niż na uczelni państwowej. Każda z tych szkół zapewnia system stypendiów, które powodują, że wysokie opłaty nie są takie bolesne.