
Wystarczyło, że wraz ze zwycięstwem Andrzeja Dudy Adam Michnik rzucił: ”To jest aksamitna droga do dyktatury”. Wystarczyło jedno słowo, a świat natychmiast to podchwycił. Dyktatura. Czytaj ciemnogród, zacofanie, skrajny nacjonalizm. Totalne uproszczenie, ale jak na nasz kraj ma patrzeć młody Niemiec czy Brytyjczyk, który czyta takie bzdury? W jego głowie już zakiełkuje myśl. Polska? Dziwny kraj.
Jedziemy tylko po tutułach. Szwajcarski ”Tages Anzeiger” – ”Viktor Orban z Polski”. Rosyjska ”Polityka” – ”Nowy Polski Orban”. ”Frankfurter Allgemeine Zeitung „Liberałowie obawiają się orbanizacji Polski”. ”Węgierski potral Mandiner – ”Duda polskim Orbanem?”. O treści nie wspominając.
Jaki z tego obraz Polski idzie w świat? Młody Niemiec czy Brytyjczyk od razu ma w głowie węgierskiego premiera, który wojuje z Unią i najchętniej wypisałby z niej swój kraj. Autorytarnego populistę krytykowanego przez przywódców całej Europy i nie tylko, nie mówiąc o najważniejszych instytucjach finansowych i międzynarodowych. Takiego, który domaga się wprowadzenia kary śmierci, ma na pieńku z mediami (które oskarżają go łamanie wolności słowa), nie chce imigrantów i nie boi się krytykować nikogo.
Niemiecka opinia publiczna nie wierzyła zdumionym niebieskim oczom: polski prezydent nie sięgający niemieckiej głowie państwa nawet do kolan. Polityk z drugiej strony Odry, który niemieckiej pani kanclerz na przywitanie podaje w postawie na baczność przednia łapę!. Niemcy przecierali osłupiałe ze zdumienia oczy i przetykali uszy, kiedy Kaczyński przybył w marcu z zadartym nosem do Berlina. Czytaj więcej
Napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
