Wakacje za pasem, to już ostatnia chwila by zaplanować urlop i... ruszyć w Polskę. Ta bowiem oferuje naprawdę wiele, przynajmniej jeśli chodzi o zabytki. Wśród nich zamki, fortyfikacje, inne pomniki historii. Do tego wiele ciekawych wydarzeń popularyzujących wcale nie nudną przeszłość. Oto nasze propozycje:
Zamek Królewski w Chęcinach, a właściwie jego dobrze zachowane ruiny, widać już z daleka. Położone na wapiennym wzgórzu, niedaleko trasy, kuszą każdego, kto uwielbia budowle sprzed wieków. A chęciński zamek, wybudowany w XIII stuleciu, ma naprawdę wiele do zaoferowania. Tym bardziej, że niedawno otwarto go do zwiedzania po dwuletniej przerwie na renowację. Rewitalizacja zabytku kosztowała 8 mln złotych, ale warto było. Odnowiony zamek jest dziś nie lada atrakcją, także dla cudzoziemców.
Chęciński zabytek przez wieki był niemym świadkiem ważnych dziejowych wydarzeń - to w nim, po zdobyciu obiektu przez polską armię w 1311 roku, przechowywano skarb koronny. Tutaj też po zwycięstwie pod Grunwaldem więziono część pojmanych braci zakonnych. Kres świetności zamku położył potop szwedzki.
Zamek Czocha w Leśnej
Perła województwa dolnośląskiego, jedna z wielu. Ale zamek Czocha w Leśnej ma w sobie coś wyjątkowego, nie bez powodu filmowcy tak chętnie wykorzystują zamkowe plenery w swoich produkcjach. Pochodzący z XIII wieku obiekt powstał jako typowa warownia graniczna, usytuowana na pograniczu Śląska i Łużyc. Należał do księcia Henryka Jaworskiego, później był m.in. oblegany przez husytów, ale bezskutecznie. Od połowy XV stulecia władali nim przedstawiciele rycerskiego rodu Nostritzów.
Pod koniec XVIII wieku zamek strawił wielki pożar; stopniowo popadał w ruinę. Z mroków dziejów wydobył go dopiero niemiecki przemysłowiec Ernest Gutschow, który wyłożył olbrzymie pieniądze na rekonstrukcję zabytku. Dziś turyści przyjeżdżający do Leśnej mogą podziwiać wspaniale zrekonstruowany zamek - XX-wieczne dzieło architekta Bodo Ebhardta, wykonane na zlecenie Gutschowa.
Karpacka Troja
Chyba każdy zna Biskupin - od lat miejsce wycieczek szkolnych. Ale wczesnośredniowieczny gród słowiański, zrekonstruowany w tej właśnie miejscowości, nie jest jedyną tego typu atrakcją w Polsce. Podobne oferuje chociażby Gród Pobiedziska czy Karpacka Troja.
Ta ostatnia, w istocie skansen archeologiczny w Trzcinicy - oddział Muzeum Podkarpackiego w Krośnie - to kolejny dobry sposób na zainteresowanie historią. Służyć ma temu m.in. sierpniowy Festiwal Archeologiczny, dzięki któremu każdy - najmłodszy i ten trochę starszy - może polubić to, co odległe.
Na miejsce "karpackiego" grodu odbywają się rekonstrukcje dawnego życia, w bezpośredniej bliskości zabytków mających setki, a nawet tysiące lat. Dość wspomnieć, że przed czterema tysiącleciami, w epoce brązu, istniała tam... jedna z pierwszych ufortyfikowanych osad na ziemiach, które obecnie wchodzą w skład Polski.
– Sprawić, aby milcząca za szkłem gablot archeologia ożyła i przemówiła do turystów zrozumiałym językiem – to jeden z celów "naszej" Troi, o którym przeczytamy na stronie internetowej atrakcji. Warto sprawdzić to na własnej skórze.
Wyspa Wolin
Wszystkim, którzy lubią spotkania z "żywą" historią, pasjonują się rekonstrukcją historyczną lub są zafascynowani życiem codziennym w dawnych wiekach, polecamy wycieczkę na wyspę Wolin. Tam, przez kilka sierpniowych dni, raz do roku, czas nie tylko staje w miejscu, ale cofa się do czasów, gdy o Polsce jeszcze nikt nie słyszał. To Festiwal Słowian i Wikingów, niecodzienna, ale wielce rozwijająca lekcja historii.
Woliński festiwal jest jednym z największych tego typu imprez w całej Europie. Każdy, kto tylko odwiedzi wioskę rekonstruktorską, może dowiedzieć się, jak przed wiekami się ubierano, jak walczono, co jadano. Kulminacyjnym momentem festiwalu jest inscenizacja historyczna z udziałem setek osób. Warto przenieść się w czasie, przynajmniej na te kilka dni.
Także i samo miasto Wolin ma wiele do zaoferowania, bo to miejscowość ze szczególnie długą historią. Mieszkańcy osady nad Dziwną, gdzie co roku głównymi bohaterami są wikingowie i Słowianie, toczyli niegdyś zacięte walki... z samym Mieszkiem I.
Skansen bojowy 1 AWP w Mniszewie
Jak skansen, to nie tylko historia wielesetletnia, albo i jeszcze bardziej odległa. Tym, którzy pasjonują się dziejami najnowszymi, a w szczególności II wojną światową i militariami, polecamy miejscowość Mniszew w województwie mazowieckim. Tam, w sprzyjających okolicznościach przyrody, można ujrzeć sprzęt wojskowy. Ten sam, który znajdował się na wyposażeniu polskich żołnierzy, toczących jesienią 1944 roku ciężkie walki z Niemcami o przyczółek warecko-magnuszewski.
Zainteresowaniem turystów cieszą się zwłaszcza legendarne czołgi T-34, a ponadto armaty, haubice i wyrzutnie rakietowe (sowieckie "Katiusze"). Są też liczne umocnienia ziemne i betonowe zapory przeciwczołgowe. Całość robi wrażenie, choć jest nieco zaniedbana.
Dobrą informacją jest stworzenie jesienią zeszłego roku na terenie skansenu militarnego Centrum Tradycji i Kultury Historycznej. Umieszczono w nim wiele eksponatów pamiętających czasy wojny. Docelowo centrum w formie pawilonu ma być miejscem wystaw, spotkań i edukacji historycznej.
Zamek w Niepołomicach
To zaledwie 20 kilometrów od Krakowa, które warto pokonać, aby odpocząć od wielkomiejskiego zgiełku. Niezdecydowanych niech przekona fakt, że podobnie robił chociażby... król Zygmunt August. Niepołomice, bo o tej miejscowości mowa, były polskiemu władcy szczególnie bliskie.
Ale już jego zasłużony poprzednik - Kazimierz Wielki - docenił walory tej małopolskiej miejscowości budując w niej warownię w gotyckim stylu. W XVI wieku, gdy panował już Zygmunt August, zamieniono ją na renesansowy zamek. To właśnie w nim, a także okolicznej puszczy, uwielbiał wypoczywać ostatni z Jagiellonów. Polowania w Niepołomicach były zresztą częstą rozrywką wielu kolejnych władców: Stefana Batorego, Jana III Sobieskiego czy Augusta II Sasa.
Monarchowie tak chętnie przyjeżdżali do podkrakowskiej prowincji, że niektórzy ówcześnie żyjący nazywali ją "drugą stolicą Polski". Dziś określenie to może wydawać się przesadą, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że w Niepołomicach ważyły się... losy całego kraju. Tam bowiem przyszedł na świat i zmarł jeszcze tego samego dnia Olbracht, ostatni legalny dziedzic rodu Jagiellonów. Gdyby nie wypadek na polowaniu z udziałem brzemiennej królowej Bony, dynastia ta utrzymałaby się na polskim tronie.
Pasym na Mazurach
Mazury to ciągle jeden z najpopularniejszych wakacyjnych kierunków Polaków, choć pobyt nad jeziorami niekoniecznie musi być związany z biernym wypoczynkiem. Można bowiem cieszyć się pięknem otaczającej przyrody i obcować z historią. Przykładem jest Pasym, jedno z najstarszych, jeśli nie najstarsze, mazurskie miasto.
Jak wiele miejscowości tego regionu, dzieje Pasymia wiążą się z obecnością na tych ziemiach Krzyżaków. Miasto, które powstało w końcu XIV stulecia, dziś cieszy turystów zarówno zabytkami, jak i wodą - leży nad jeziorem Kalwa - oraz zielenią. Będąc na miejscu nie sposób nie trafić do najstarszej okolicznej budowli - gotyckiego kościoła ewangelickiego (z ostatniej dekady XIV wieku). Na miejscowej plebani w 1807 roku kwaterował nie byle kto, bo sam Napoleon Bonaparte. Zachęcamy do podążenia jego "mazurskim" śladem.
Reszel na Warmii
Jak Mazury, to i Warmia. Jednym z wielu urokliwych miejsc w tym regionie niewątpliwie jest Reszel. Obfituje w kilkusetletnie zabytki - idąc staromiejskimi uliczkami można poczuć się jak w średniowieczu. Utwierdzi nas w tym miejscowa architektura - zwłaszcza wyróżniające się XIV-wieczne zamek biskupów warmińskich i kościół farny. Dobrze zachowały się miejskie mury obronne, są też gotyckie mosty.
Reszel to nie tylko miasto zabytków, ale też miejscowość doskonale położona, co gwarantuje dobry wypoczynek. Uroki Pojezierza Mrągowskiego - na wyciągnięcie ręki.
Z warmińskim miastem łączy się też ciemna historia - tu właśnie, w 1811 roku, stracono niejaką Barbarę Zdunk, posądzaną o podpalenie oraz uprawianie czarów. Finał procesu przed królewieckim sądem był tragiczny - zapłonął ostatni stos dla rzekomej czarownicy - nie tylko na ziemiach polskich, ale i w całej Europie.
Klasztor cysterski w Sulejowie
Niegdyś miasto królewskie, dziś miejscowość nad Pilicą, blisko Piotrkowa Trybunalskiego. Szczególnie tłoczno tu latem, gdy wczasowicze zamieszkują drewniane domki letniskowe, znajdujące się przy Zalewie Sulejowskim. Ale to, co najważniejsze dla pasjonata historii, znajduje się w dzielnicy zwanej Podklasztorzem. To kompleks klasztorny, pamiętający jeszcze XII wiek.
Cystersi trafili nad Pilicę z francuskiej Burgundii dzięki zabiegom księcia Kazimierza Sprawiedliwego. W 1318 roku w miejscowości, oficjalnie już o statusie miasta, gościł Władysław Łokietek, późniejszy król Polski. To tu właśnie rozmawiano o idei restytucji królestwa. Niecałe stulecie później, w 1410 roku, idące pod Grunwald polskie rycerstwo, zatrzymało się w Sulejowie na spoczynek.
Opactwo uchodzi za jeden z najlepiej zachowanych zabytków cysterskich na terenie kraju. To wystarczająca rekomendacja dla wszystkich, którzy choć w małym stopniu interesują się architekturą sakralną. Widoki jak we Francji.
Park w Arkadii
Nie, to nie żaden "park" w jednym z najpopularniejszych i największych centrów handlowych w Warszawie. To prawdziwa oaza zieleni, romantyczny ogród w angielskim stylu. Aby poczuć się jak na Wyspach Brytyjskich za dawnych lat, wystarczy pojechać... pod Łowicz, w województwie łódzkim.
A konkretnie do Arkadii. Wieś o wdzięcznej nazwie, nawiązującej do mitycznej krainy szczęśliwości, wprawić może w zachwyt niejednego. Zlokalizowany w niej ogród, nad rzeczką Skierniewką, zaczął powstawać w drugiej połowie XVIII stulecia dzięki staraniom Heleny z Przeździeckich - żony Michała Hieronima Radziwiłła.
Park to nie tylko roślinność, ale i zabytki. Spacerując po ogrodzie w Arkadii mijamy takie naznaczone czasem budowle jak m.in. Grota Sybilli, Świątynia Diany, akwedukt czy kamienny łuk. Trochę starożytności, trochę romantyzmu rodem z Anglii. Wszystko na pięknej polskiej ziemi.