W polskich mediach pojawiła się informacja o planach spotkania Andrzeja Dudy z Petrem Poroszenką. Duda jednak nie znalazł na to czasu, bo jak mówią nieoficjalne informacje jest dzisiaj w Brukseli i zamyka sprawy związane z pracą europosła. Ostatecznie Poroszenko w ogóle odwołał wizytę, ale temat już podchwyciła rosyjska propaganda. Przekonuje, że to policzek dla Kijowa.
W środę sporo zamieszania powstało wokół rzekomego spotkania prezydenta-elekta Andrzeja Dudy z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką. Najpierw pojawiła się informacja, że do takiego spotkania ma dojść. Później okazało się, że jednak do niego nie dojdzie. Jak nieoficjalnie wiadomo przyszły prezydent zajmuje się zamykaniem kwestii związanych z jego pracą w Parlamencie Europejskim.
Tę informację podchwyciła rosyjska propaganda. "Duda nie znalazł czasu na spotkanie z Poroszenką w Warszawie. To cios dla Kijowa. Widać, że w przeciwieństwie do Komorowskiego Duda nie jest wielkim zwolennikiem OUN-UPA. Duda rozumie, że Poroszenko nie ma wyjścia i musi się przyjaźnić z Polską. I chce pokazać mu jego miejsce. I miejsce Ukrainy" – http://www.rp.pl/artykul/11,1204327-Rosyjski-polityk--Duda-zadal-cios-Kijowowi.html
Aleksiej Puszkow, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy.
Otoczenie Dudy szybko zaczęło prostować informacje, przekonując, że Duda nie odmówił spotkania, ale przesunął jego termin z powodu wcześniejszych zobowiązań. Krzysztof Szczerski, przyszły minister ds. zagranicznych w kancelarii Dudy przekonywał też, że informacja o spotkaniu to rosyjska wrzutka. Ostatecznie problem rozwiązał się sam, bo Poroszenko w ogóle odwołał wizytę na finale Ligi Europy w Warszawie.