W środę Radosław Sikorski miał polecieć do Pragi. Podróż trzeba było jednak przełożyć, ponieważ rozpędzony samolot, na pokładzie którego znajdował się marszałek Sejmu, w ostatniej chwili przerwał procedurę startu. Powodem była awaria systemu nawigacji. W samolocie znajdowali się także wicemarszałkowie Sejmu.
Stacja TVN24 podaje, że załoga nie straciła kontroli nad samolotem i zdołała zahamować. Na pokładzie samolotu znajdowali się m.in. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, wicemarszałkowie Jerzy Wenderlich (SLD), Eugeniusz Grzeszczak (PSL), Elżbieta Radziszewska (PO) oraz posłanka Monika Wielichowska (PO).
Z relacji Wenderlicha wynika, że załoga zaczęła "przerażająco nagle" hamować, gdy wyczarterowany od LOT-u embraer odrywał się już od pasa startowego. Pilot poinformował pasażerów, że przerwał procedurę startu z powodu awarii systemu nawigacji.
Tymczasem LOT poinformował, że samolot w ogóle nie oderwał się od pasa. – Decyzję o bezpiecznym przerwaniu startu kapitan może podjąć tylko do osiągnięcia tak zwanej prędkości V1, czyli w momencie, w którym samolot cały czas jest na ziemi i ma wystarczającą długość pasa startowego, by bezpiecznie wyhamować maszynę – zaznaczono w komunikacie linii.
Przedstawiciele LOT-u zapewnili, że kapitan zachował się zgodnie z procedurą, odpowiednio reagując na komunikat wydany przez jeden z systemów embraera.
Spotkanie przełożono
Wenderlich powiedział, że w samolocie znajdowało się kilkanaście osób. Była to delegacja Sejmu, która miała się spotkać z członkami prezydium czeskiej Izby Poselskiej. W związku z awarią samolotu spotkanie przełożono.
– Marszałek Sejmu Radosław Sikorski rozmawiał osobiście z przewodniczącym Izby Poselskiej Czech Janem Hamáčkiem. Sytuacja została wyjaśniona przy pełnym zrozumieniu strony czeskiej – poinformowała Kancelaria Sejmu.