Z pozoru banalna wizyta u kosmetyczki, dentysty czy w salonie tatuażu może być fatalna w skutkach dla naszego zdrowia. Najgorsze jest jednak to, że nie zdajemy sobie z tego sprawy. Fakty są takie, że nawet 230 tys. osób w Polsce może być zakażonych HCV wywołującym wirusowe zapalenie wątroby typu C. Natomiast o swojej chorobie wie tylko 30 tys. osób.
Przeciwko HCV nie ma szczepionki, chorobę można jednak leczyć. Szanse na wyleczenie rosną, jeśli zakażenie HCV zostanie wykryte wcześnie.
Krótsze życie
I tu pojawia się problem. Choroba zwykle wykrywana jest późno. Polacy nie badają się w kierunku zakażenia HCV. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne. Pierwsza to na pewno brak świadomości zagrożenia, druga to specyfika choroby, która przez długie lata potrafi nie dawać żadnych objawów. Niestety, koniec końców wirus bardzo niszczy organizm, pojawia się marskość wątroby, a później rak wątroby.
– Zakażenie HCV potrafi istotnie skrócić życie – podsumowuje prof. Flisiak
Zdaniem profesora, każdy powinien zbadać się w kierunku zakażenia HCV. Badanie należy powtarzać w przypadku wystąpienia zdarzeń ryzykownych takich jak np. częste hospitalizacje, wykonanie tatuażu, wizyta w niepewnym gabinecie kosmetycznym czy leczenie stomatologiczne, szczególnie jeśli nasz dentysta nie używa podczas leczenia jednorazowych rękawic, mieliśmy przetoczoną krew przed 1992 r., wykonywaliśmy badania endoskopowe.
Skierowanie tylko od specjalisty
Barbara Pepke prezes Fundacji „Gwiazda nadziei”, która działa na rzecz osób z chorobami wątroby zwraca uwagę, że w Polsce skierowania na badanie w kierunku zakażenia HCV nie może wypisać lekarz rodzinny. Taką możliwość ma jedynie specjalista.
– Polacy bardzo rzadko sami decydują się na wykonanie takiego badania prywatnie. Zwykle robią badania w ramach akcji profilaktycznych, kobiety w czasie ciąży. Jednak zakażenie najczęściej wykrywane jest przez lekarzy specjalistów, którzy podczas diagnozowania pacjenta, szukając przyczyn jego dolegliwości, kierują na badanie – przyznaje prezes Pepke.
Dodaje, że choroba wykrywana jest zwykle późno, a to zmniejsza szanse na wyleczenie i powoduje, że terapia jest dla chorego bardzo uciążliwa. Ci, których nie udało się wyleczyć mają do dyspozycji jedynie samodzielne finansowanie leczenia nowoczesnym lekiem, ale niewielu na to stać.
NFZ finansuje jedynie terapie interferonowe, które nie zawsze są skuteczne, bo tak jak wspomina prof. Flisiak jedynie u ok. 70 proc. chorych. Nowe terapie, bezinterferonowe, na których refundację czekają chorzy, nie powodują praktycznie skutków ubocznych i najważniejsze – dają prawie stuprocentową pewność, że choroba zostanie całkowicie wyleczona. Warto więc zbadać się, żeby rozpocząć leczenie jak najwcześniej, bo teraz chorobę można już całkowicie wyleczyć.
Jak dochodzi do zakażenia?
HCV jest wirusem przenoszonym przez krew. Do zakażenia może dojść, gdy osoba zdrowa ma kontakt z krwią osoby zakażonej HCV. Na zakażenie HCV mogą być narażone osoby, które kiedykolwiek poddawały się zabiegom medycznym lub niemedycznym z użyciem niesterylnego sprzętu.
Chodzi tu o operacje, zabiegi endoskopowe, stomatologiczne, czy nawet zabiegi kosmetyczne, takie jak manicure, tatuaż i akupunktura. W przypadku tych ostatnich, podobnie jak w przypadku zabiegów medycznych, powodem zakażenia HCV jest użycie niesterylnych narzędzi przy jednoczesnym naruszeniu ciągłości tkanek, czyli uszkodzeniu skóry.
W grupie ryzyka znajdują się także osoby, które przed 1992 r. leżały w szpitalu lub otrzymywały w tym czasie transfuzję krwi i preparatów krwiopochodnych. Ponadto do zakażenia HCV może dojść drogą seksualną, podczas ciąży i porodu (zakażenie noworodka przez matkę) czy podczas współdzielenia z osobą zakażoną przedmiotów codziennego użytku mogących powodować uszkodzenie skóry, jak np. żyletki czy maszynki do golenia.
Barbara Pepke zwraca jednak uwagę, że obecnie najczęściej można ulec zakażeniu przy zabiegach kosmetycznych i u dentysty.
– Kwestia kontaktów seksualnych jest dość dyskusyjna. Mamy wiele przykładów na to, że małżonkowie współżyjący ze sobą przez wiele lat, bez używania prezerwatyw, nie zakażali siebie nawzajem. Musiałaby tu zaistnieć bardzo konkretna sytuacja, czyli dwie osoby musiałyby mieć zranienia, ponieważ wirus przenosi się przez krew.
Proste badanie, a może uratować życie
Podstawowe badanie, pozwalające na wykrycie wirusa jest bardzo proste. Jeśli dojdzie do zakażenia, nasz organizm produkuje przeciwciała skierowane przeciw HCV. Aby upewnić się, czy mieliśmy kiedykolwiek kontakt z tym wirusem, wystarczy wykonać badanie na obecność we krwi przeciwciał anty-HCV. Jest to szybkie badanie diagnostyczne krwi.
W przypadku wykrycia we krwi przeciwciał, należy skontaktować się z lekarzem specjalistą, który zleci wykonanie badania potwierdzającego obecność we krwi materiału genetycznego wirusa (tzw. HCV RNA). Dopiero dodatni wynik tego badania, tzn. stwierdzenie obecności HCV RNA we krwi, wskazuje na przewlekłe WZW typu C. Test HCV RNA pozwala na wykrycie wirusa już po około 2 tyg. od momentu zakażenia.
– Czym wcześniej choroba zostanie wykryta, tym większe szanse, że wirus nie wywoła spustoszenia w organizmie. Wczesne wykrycie zakażenia to też większa szansa na skuteczną terapię. Leczenie WZW C, które jest w Polsce refundowane, okazuje się skuteczne w leczeniu ok. 70 proc. chorych – mówi prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego.