Francois Hollande
Francois Hollande fot. youtube

Ceremonie państwowe uczą kultury politycznej. 8 maja, gdy prezydent Sarkozy oddawał hołd i zapalał znicz przed Grobem Nieznanego Żołnierza u jego boku zobaczyć mogliśmy prezydenta-elekta. Pięknym gestem było wspólne złożenie wieńca w barwach narodowych. Scenę tę odnotowały i skomentowały wszystkie światowe agencje. Zgodnie zaznaczano, że był to gest bez precedensu. Tym razem chwalono Sarkozy'ego, że wzniósł się ponad partyjne interesy i pokazał światu cały majestat Francji, który uosabia prezydent.

REKLAMA
8 stycznia 1959 r. Charles de Gaulle został zaprzysiężony pierwszym prezydentem V republiki. Ceremonia inauguracji przez swą skromność była dostojna. Ciężar insygniów Wielkiego Mistrza Legii Honorowej symbolizował ciężar przejmowanych obowiązków. Ustępujący prezydent René Coty przekazując urząd powiedział: „Pierwszy między Francuzami jest teraz pierwszym we Francji”. Salut z 21 salw oznajmił objęcie władzy. De Gaulle zmienił ten punkt ceremoniału, rezygnując ze 101 salw, które łączono z tradycją monarchiczną. Salut oddany został z dział 75 mm model 1897 w tempie sześciu wystrzałów na minutę. Obecnie używane są nowe modele dział samobieżnych. Zauważyć należy, iż honorowego salutu nie odebrał w całości Sarkozy i po ósmym wystrzale rozpoczął czytanie przemówienia.
Inauguracja, bądź co bądź republikańskiego prezydenta, ma w sobie coś z przysłowiowej francuskiej elegancji. Ceremonia nie jest rozbudowana, przez co zyskuje na lekkości. Prezydent-elekt, o socjalistycznym rodowodzie, preferuje raczej pragmatyzm, aniżeli zbędne honory i celebrę. Na uroczystość przybędzie srebrnym - uważanym za raczej niewyszukany - hybrydowym Citroenem DS5. Jego specjalna wersja została przygotowana na tę uroczystość. Historia prezydenckich limuzyn wykorzystywanych w uroczystości inauguracji jest bogata. Jacques Chirac dwukrotnie, w 1995 i 2002 r. jechał Citroenem SM Presidentielle o długości blisko sześciu metrów i wadze 1,78 tony. Model ten wykonany został w 1971 r. na zamówienie Georges'a Pompidou. Sarkozy wybrał na ten uroczysty dzień Peugeota 607 Paladine. Limuzyny Mitterand'a i Sarkozy'ego były odkryte, co ochronie nastręczało kłopotów, ale przejazd głowy państwa bulwarami Paryża nabierał dzięki temu cech wjazdu triumfalnego. A że ceremoniał nie jest czymś sztywnym i zastygłym odnotujmy też, że Valéry Giscard d'Estaing część drogi przebył pieszo!
Ceremonia inauguracji prezydentury zawiera elementy o charakterze tak cywilnym, jak i wojskowym. Uświetnia ją Gwardia Republikańska w swych galowych mundurach.
Zaprzysiężenie prezydenta odbywa się w dziesięć dni po drugiej turze wyborów i połączone jest z przekazaniem urzędu oraz atrybutów władzy. François Hollande otrzyma klucz do będącej dumą narodową force de frappe, siły uderzeniowej. Pięknym ceremonialnym zwyczajem jest odprowadzanie ustępującego prezydenta do limuzyny, odwożącej go do prywatnej rezydencji. Dawny ten zwyczaj stosowany był w międzywojennej Polsce, a obecnie wpisany jest w ceremoniały europejskich państw.
Miejscem zaprzysiężenia jest Sala Świąt Pałacu Elizejskiego. Uczestnikami uroczystości będą dygnitarze państwowi, w tym również przewodniczący obu izb parlamentu, premier, korpus dyplomatyczny i krąg najbliższych współpracowników prezydenta oraz przyszła pierwsza dama.
Przewodniczący Rady Konstytucyjnej - tak jak podczas poprzedniej inauguracji funkcję tę sprawuje Jean-Louis Debré - wygłosi następująco brzmiącą formułę: „Panie Prezydencie Republiki, w wyniku konsultacji wyborczej, która odbyła się z godnością i spokojem został Pan niniejszym siódmym prezydentem Piątej Republiki i 24 Prezydentem Republiki Francuskiej. Licząc od tego dnia uosabia Pan Francję, symbolizuje republikę i reprezentuje wszystkich Francuzów.” Nowy prezydent jest zobowiązany do podpisania dokumentu stwierdzającego dokonane ustnie czynności prawne.
Kolejny punkt ceremonii ma ważne znaczenie symboliczne. Wielki Kanclerz Orderu Legii Honorowej przekazuje prezydentowi insygnia Orderu – Wielki Łańcuch wykonany z szesnastu ogniw z litego złota. Wręczaniu tych insygniów towarzyszyły też zgrzyty. W 1981 r. zrezygnował z tytułu Wielkiego Kanclerza Orderu generał Alain de Boissieu, zięć de Gaulle’a, aby nie wręczać go Mitterand'owi. Od czerwca 2010 r. Wielkim Kanclerzem jest generał armii Jean-Louis Georgelin i to jemu właśnie przypadnie zaszczyt wręczenia orderowych insygniów. Zgodnie z procedencją jest on siedemnastą osobą w państwie.
Przy dźwiękach Marsylianki prezydent odda honory fladze i przyjmie defiladę. Honorowa eskorta gwardii towarzyszy głowie państwa, udającej się pod Łuk Triumfalny. Program uroczystości przewiduje też zapalenie znicza przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Rozpoczynający swą kadencję prezydenci pragną zazwyczaj nadać ceremonii piętno własnej osobowości i wykonują gest będący swego rodzaju przesłaniem. Mitterand przeszedł do Panteonu, gdzie złoży różę na grobach bliskich mu ideowo: Jean Jaurčs’a, Jeana Moulin'a i Victora Schoelcher'a. Pod pomnikiem Georges'a Clemenceau i Charlesa de Gaulle’a złożył kwiaty Sarkozy. Ciekawe czym zaskoczy nas Hollande.
Specjaliści próbujący odczytać z gestów cechy charakteru nowego prezydenta twierdzą – nic to chyba odkrywczego – że jest to „styl normalny”. Zobaczymy zapewne więcej powagi i mniej spektakularnych gestów. W końcu człowiek to styl.
Na koniec słów parę o tym co łączy prezydenta Hollande’a z prezydentem Joachimem Gauckiem. Otóż obaj obdarzeni dużym kredytem zaufania mają nie do końca uregulowane sprawy osobiste. Obie pierwsze damy trafiły na okładki pierwszych stron gazet. Omen nomen obie są dziennikarkami. Oficjalnie problem niby to nie istnieje, ale się o nim pisze. Trzeszcząca w szwach Europa ma z pewnością ważniejsze problemy, aniżeli protokolarne niuanse. Cała sprawa nie sprowadza się do etykiety i rozplanowania miejsc przy stole. Pytanie stawiają podatnicy. Kto zapłaci za przywileje pierwszych dam.