Kanał na YouTube Jelenie jaja
Kanał na YouTube Jelenie jaja Zdjęce pochodzi z facebook.com/jeleniejaja

Jeleniejaja to jeden z nielicznych kanałów, na których można obejrzeć naprawdę śmieszne żarty. Uśmiechnięty ziemniak i stopa, prawienie niespodziewanych komplementów, czy rozdawanie w tramwaju cukierków z okazji urodzin. Nikomu się nie narażają, a śmieszą i stają się hitem polskiego YouTube.

REKLAMA
Kanał tworzy kilku studentów z Łodzi, którzy na razie wolą pozostać anonimowi. Ich żarty są po prostu smaczne i to nie bez powodu. Chłopaki mają już dość tzw. pranków, które niekoniecznie dobrze się kojarzą.
– Chcieliśmy nie tylko rozśmieszyć ludzi, lecz także, żeby pomyśleli o nas, że jesteśmy pozytywnymi wariatami – mówią.
A są, co udowadniają tym, że przebierają się za psa, który zrywa się ze smyczy, a później aportuje kaczuszkę. Smyrają ludzi kasztanem, mydłem, napadają na sklep mięsny ze szpadą w dłoni, a wszyscy dookoła, łącznie z "ofiarą", się śmieją.
Żarty przeważnie są spontaniczne, a myśl przewodnia inspirowana jest sytuacjami z życia, choć bywa, że filmami oraz serialami.
Reakcji ludzi nie da się przewidzieć, ale na szczęście rzadko zdarzają się smutasy:
– 90 proc. osób reaguje pozytywnie i zgadzają się na wykorzystanie wizerunku – mówią. – Za każdym razem pytamy o zgodę, rozdajemy ulotki takie wycięte z kartonu z napisem “jeleniejaja”– dodaje.
Nie chcą, by ich filmy nazywać prankami, tylko ukrytą kamerą. Stawiają sobie granice, których nie należy przekraczać. Jeżeli ktoś odpowie im chamsko to biorą to na klatę i rozumieją, że każdy może mieć gorszy dzień.
Mieli nawet pomysł, by zrobić kompilację smutasów, ale zebrali tak mało materiału, że na razie nie wystarczy nawet na jeden odcinek.
Nie wkręcają policji, bo robi to Sylwester Wardęga. Jednak nie raz zdarzyło się, że zostali wyrzuceni ze sklepu przez ochroniarzy. – Nie było to niemiłe, sami się śmiali z naszych akcji – przyznają.
Która reakcja była najbardziej zaskakująca? – W jednym z żartów, kiedy udawaliśmy konia jeden facet krzyknął “ihaa” tak głośno, że kamera nie zarejestrowała tego dźwięku – mówią. – Później każdy z nas próbował go naśladować, nie udało – dodają.
Cała ich tajemnica tkwi w ukrytej kamerze, która naprawdę jest niewidoczna i nie chcą zdradzić, gdzie się znajduje. – To nasz innowacyjny pomysł, nikt jeszcze jej nie odkrył i niech tak pozostanie – mówią.
Sami z siebie również robią sobie jaja. Chociażby podstawiając "poduszkę pierdziawkę" i zrzucając winę na kogoś innego…
Rodzina podchodzi do ich pomysłów z przymrużeniem oka. A rodzice ciągle podpytują, kiedy ich ktoś zamknie w wariatkowie, bo są pewni, że z ich głowami nie wszystko jest w porządku.
Część osób podejrzewa, że jedna osoba z ekipy to legendarny internetowy troll o nicku Klocuch12. Jeleniejaja utrzymują jednak, że nie mają z tym graczem nic wspólnego, a na początku wymyślili sobie, że w każdym odcinku będzie pojawiać się inna charakterystyczna postać.
Marzą o tym, by nie przestać jedynie na ukrytej kamerze, ale stworzyć polskiego Monty Pythona. Na razie zbierają na to środki i pracują nad studiem.

Napisz do autorki: patrycja.marszalek@natemat.pl