Polaki Biedaki Cebulaki to jedna z najbardziej kontrowersyjnych stron na Facebooku. Istnieje od 2009 roku, zebrała ponad 100 tys. fanów i codziennie zasypuje fanów kolejnymi szokującymi zdjęciami czy filmami z udziałem naszych rodaków. Udało nam się porozmawiać z jej twórcą, który woli pozostać anonimowy, a sam siebie nazywa Meyerem Lanskym.
To trzeba zapytać Testovirona, jednego z największych polskich internetowych trolli, który kilka lat temu chwalił się na YouTube swoim bogactwem i śmiał z Polaków. To on jest patronem mojej strony. Cebula kojarzy się z czymś tanim, dostępnym i antonimem luksusu. Jest też zresztą bardzo zdrowa.
Fanpage prowadzę od 2009 roku i tak jakoś 2,5 roku temu zauważyłem, że słowo, które zostało wylansowane na moim profilu jest powszechnie używane. Stworzyłem trend, z czego jestem bardzo dumny. To jedno z moich największych osiągnięć i moje ukochane dziecko.
Co prawda zbanowano mi fanpage na początku roku, ale wróciłem w glorii. Nadal produkuję biedakontent dla naszych rodaków "zagranico" i w kraju.
Kontaktowałeś się kiedyś z Testovironem?
Absolutnie nie. To na tyle tajemnicza postać, że mógł pisać do mnie pod jakimś nickiem, ale nie zauważyłem, cholera wie. Nie szukałem żadnego kontaktu, ale odnoszę się do niego. Jest dla mnie absolutem.
Wiesz może co się z nim teraz dzieje?
Co jakiś czas wraca, ale nie mamy pewności, czy to on czy fejk. Ostatnio był nawet dobrze spreparowany blog, ale ja nie dałem się nabrać, znam styl Łukasza. To był sprytny fejk. Rok temu pewien dziennikarz z niszowej strony przeprowadził z nim wywiad i na 90 proc. wydaje mi się, że to był Testoviron.
W ogóle Polakom udało się go zdemaskować. Po filmikach doszli, gdzie mieszka i wysyłali mu pogróżki i dlatego się wycofał.
A ciebie też dorwali?
Nie, nie wiem nawet czy próbowali dotrzeć. Raz na jakiś czas otrzymuję pogróżki, groźby, ale to normalne w shitcontentowych stronach. Jak się wku**ia ludzi, to są tego konsekwencję.
Dlaczego chcesz pozostać anonimowy?
Kto ma wiedzieć ten wie. Nie muszę się tym chwalić na prawo i lewo. Znajomi wiedzą i propsują. Niektórzy mają obiekcje, co do specyfiki mojej strony. Mówią, że niszczę ludzi, ale to nie jest prawda. Oni sami siebie niszczą, a ja im tylko pomagam, żeby spojrzeli na siebie z tej drugiej strony. Bycie otwartym w internecie i publikowanie treści ekshibicjonistycznych może obrócić się przeciwko tobie.
Przykład? Komunijne zdjęcie dziewczynki sprzed miesiąca, która liczy hajs. Ma rolki, komputer Sony. Fotka miała chyba już ze 3 lata, ale ojciec dziecka do mnie napisał, żebym ją usunął, bo to zdjęcie niszczyjego reputację.
Odpisałem mu: Ku**a, stary to zdjęcie ma 3 lata i zostało teraz odkopane. On jednak rozpoczął krucjatę, bo Facebook usunął mi to zdjęcie. A ja wiem, że aby usunąć jakiś post to musi być naprawdę sporo tych zgłoszeń.
Przystałeś kiedyś na taką prośbę?
Tak. Często występuję w roli nauczyciela. Raz dziewczyny zrobiły sobie selfie na grobie i dodały ch**owe hashtagi. Nie miały życia po tym incydencie. Odezwały się do mnie, odpisałem, żeby już więcej tak nie robiły, bo zresztą widzą, co się dzieje… Z czystej litości usunąłem to zdjęcie, więc to nie jest tak, że jestem człowiekiem bez serca.
Zgadzam się z tym, że czasem to, co publikuje jest obliczone na lajki, więc momentami nie łączy się z jakością. Na co dzień pracuję w mediach społecznościowych i wiem, jak to działa. Często treści tam zamieszczane nie są najwyższej próby, ale równoważę to bardzo dobrymi wpisami.
Bywają takie dni, że jest combo, dzień konia i jest strasznie dużo takiego fajnego contentu, który się mnoży i mnoży i aż żal tego nie wykorzystać.
Czym dokładnie się zajmujesz na co dzień?
Mediami społecznościowymi. Przyjechałem właśnie z Mordoru. Prowadzę jeszcze inne znane i lubiane fanpage’e.
Śmieszą cię te treści, które publikujesz, czy smucą?
Pół na pół. Często mnie żenują, śmieszą i wywołują odruch “What the fuck”– co ja właśnie zobaczyłem…
Jeszcze naprawdę coś potrafi cię zdziwić?
Sądziłem, że na przestrzeni tylu lat prowadzenia tego fanpage’a już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, ale w każdym miesiącu utwierdzam się, że są takie sytuacje, w które trudno uwierzyć. Tak jest np. z nagłówkami.
W jeden post zbieram 10-15 tytułów z gazet, serwisów internetowych, które są bardzo śmieszne i napisane nie po polsku. Ostatnio… historia policjanta, który chciał okraść czyjeś mieszkanie. Akurat ta osoba była w domu, powiedział, że jest rewizja i właściciel po prostu sobie wyszedł z lokalu…
Ile cebulowych donosów otrzymujesz dziennie?
Muszę to uśrednić i powiedzmy, że około 20. Większość nie nadaje się do publikacji i ląduje w koszu.
Są tak słabe, czy od razu dostałbyś bana?
Są słabe i do niczego się nie nadają. Ktoś myśli, że jak wyśle mi zdjęcie cebulowego dżemu to jest to śmieszne… Ja pie**olę, serio? To jest śmieszne? Nie. I nie jest w ogóle w konwencji strony.
W takim razie sam poszukujesz treści?
Bazuje na wtórnych informacjach od fanów. Gdy założyłem fanpage, to musiałem poświęcić sporo czasu na poszukiwania, ale teraz nie muszę się starać. Są też tacy fani, którzy wiedzą jakich treści potrzebuję, za co im serdecznie dziękuję z całego serca.
Ile razy miałeś bana?
Kilka na pewno. Ostatnio nawet miałem takiego permanentnego, bo zablokowali mi wszystkie konta, z których prowadziłem stronę, ale je odzyskałem. Nie wiem czym sobie na to zasłużyłem. Pewnie nazbierała się taka liczba postów, które mocno zaniepokoiły Marka Zuckerberga i wywalił mi stronę.
Jak każdy, kto prowadzi tego typu stronę, korzystam z fejkowych kont, bo gdybym chciał je prowadzić pod swoim imieniem i nazwiskiem to byłoby samobójstwo.
Jak interweniowałeś?
Nie mogę powiedzieć, bo to jest moja słodka tajemnica. Ale nie dzwoni się do pana z Facebook Polska. Ważne, że się udało.
Jest coś co kiedyś było cebulą, a obecnie przestało nią być?
Tak naprawdę to każdy ma swój miernik cebuli. Dla kogoś np. sikanie swojego dziecka do wody jest super, robi mu zdjęcie i publikuje taką fotę na Facebooku, a dla innej osoby chodzenie w sandałach i skarpetach jest słabe. Można też paradować w samych gaciach w komunikacji miejskiej, aby się nie pocić i poczuć nasze wspaniałe lato, także cholera wie.
Wydaje mi się, że te rzeczy, które od zawsze nasz śmieszyły i wzbudzały zażenowanie nie tracą na swojej aktualności i to się raczej nie zmieni. Powstają za to kolejne zachowania, które można dołożyć do koszyczka i zakwalifikować jako żenujące.
W życiu realnym wytykasz również cebulactwo?
Nie, staram się nie wynosić roboty poza ramy internetu. Trochę się tego napatrzę w sieci i jakoś tak nie zwracam uwagi na co dzień. Łatwiej mi znosić cebulactwo w życiu codziennym. Nie robię ludziom zdjęć w ch**owych sytuacjach, bo inni robią to za mnie.
Ale na pewno coś zauważasz
Jest tego tyle, że nie analizuję szczególnie każdej takiej sytuacji. Chyba to, co ostatnio wydaje się być najgorsze, to gadanie całą drogę w komunikacji miejskiej przez telefon. Nie chcę słuchać o miesiączce, zrobionej kupie i podwyżce w pracy. Mam ochotę taką osobę strzelić w mordę i wyrzucić z tramwaju.
Ja nie piętnuję biedy w dosłownym jej znaczeniu, ale te biedę intelektualną i mentalną.
Masz masę fanów. Dlaczego nie ma kubeczków, breloczków, koszulek, poduszek Polaków Biedaków Cebulaków?
Wydaje mi się, że przespałem ten moment. Nie miałem też jakiejś konkretnej propozycji żeby to zrobić, a samemu to mi się nie chciało – jestem leniwym Polakiem. Nie traktuję fanpage’a w kategoriach zysku.
Polaki Biedaki Cebulaki w ogóle na siebie nie zarabiają?
Są non profit, NGO, 100 proc. pożytku publicznego. Inwestuje w to k**wa swój cenny czas. Kilka razy zdarzyły się subtelne sponsorowane posty, ale nikt się nie zorientował. Jakbym teraz udostępnił zdjęcie kotka to byłby mindfuck – o co chodzi. Firma dostosowała się idealnie do konwencji. Dali hajs, a hajs się musi zgadzać.
Można zarabiać na fanpage’ach, ale to nie jest dla mnie żadne źródło utrzymania. Traktuję to jako hobby, a moi wierni fani od czasu do czasu podrzucają mi syfiaste foty podróbek mojego hasła na różnego rodzaju gadżetach. Strzeżcie się, bo pewnie wejdę do akcji i wszystko zmonetyzuję.
Cebulactwo jest zakorzenione w polskiej kulturze?
Nie przesadzałbym. Jak wyjedzie się gdzieś za granicę, to już nie ma takiego szoku kulturowego, który był w latach 80 czy 90. Choć da się też dostrzec ch**owe symptomy, szczególnie w różnych kurortach na wakacjach. Moi znajomi nie przyznają się, że są Polakami, kiedy zauważą innych rodaków zachowujących się hałaśliwie w miejscach, gdzie jest all inclusive.
Przypuszczam jednak, że równie dobre bydło robią Niemcy czy Brytyjczycy, gdy przyjeżdżają do Polski. Szczają na katedry i myślą, że im wszystko wolno. W każdym narodzie występują negatywne cechy, które można wytknąć i je ośmieszyć.