
Dyskusja nad "cwaną mendą" napiętnowaną kilka dni temu przez Grzegorza Sroczyńskiego na łamach "Gazety Wyborczej" nie przestaje rozpalać emocji. Zadaje się jednak, że nie idzie ona wcale w najciekawszym z kierunków, które otworzył popularny publicysta. Jedni skupiają się dziś na napiętnowaniu przez Sroczyńskiego bogu ducha winnych wykonawców korporacyjnych poleceń, inni skupiają się na technologicznych kwestiach, które stały się pretekstem do opisania "cwanej mendy". Pomijając w tym wszystkim pytanie, czy cwaniactwa nie ma czasami w większości Polaków.
REKLAMA
Przegapiona szansa
Skupianie się na rzekomym piętnowaniu przez Grzegorza Sroczyńskiego jedynie szeregowych sprzedawców, a tym bardziej kontrowersyjnej usłudze "Granie na czekanie" w T-mobile jest nieco kuriozalne w chwili, gdy publicysta daje szansę na otwarcie w Polsce dyskusji o nadwiślańskim cwaniactwie w ogóle. Doświadczamy go przecież nie tylko we wprost napiętnowanych dziś telekomach, czy innych korporacjach żerujących na naszej naiwności. Nie ma go też tylko i wyłącznie w handlu.
Skupianie się na rzekomym piętnowaniu przez Grzegorza Sroczyńskiego jedynie szeregowych sprzedawców, a tym bardziej kontrowersyjnej usłudze "Granie na czekanie" w T-mobile jest nieco kuriozalne w chwili, gdy publicysta daje szansę na otwarcie w Polsce dyskusji o nadwiślańskim cwaniactwie w ogóle. Doświadczamy go przecież nie tylko we wprost napiętnowanych dziś telekomach, czy innych korporacjach żerujących na naszej naiwności. Nie ma go też tylko i wyłącznie w handlu.
"Cwane mendy" Polacy spotykają już w szkole, a potem na studiach. Cwaniactwo spotykają w rodzinie i wśród znajomych. Pojawia się ono w pierwszym i kolejnych miejscach pracy. Ależ skąd? A co choćby z procederem ściągania na egzaminach tak powszechnym od najmłodszych lat, że polscy studenci bardziej bulwersują się na kolegów ściąganie piętnujących niż samych ściągających? Co z pracownikami, którzy wciąż żyją zgodnie z PRL-owską maksymą, iż robić trzeba tak, by się nie narobić? Co z tymi, którzy stają na głowie, by obejść podatki i dać jak najmniej na utrzymanie państwa? Co z tymi rencistami, których dotykają cuda ozdrowienia, gdy zaczynają interesować się nimi odpowiednie organy? Wyliczać można w nieskończoność.
Konfrontacja cwaniactwa
Jak zwraca w rozmowie z naTemat psycholog Barbara Stawarz, nawet w przypadku cwaniactwa w handlu bardzo często bywa tak, że nad Wisłą to po prostu konfrontacja dwóch "cwanych mend". – Bardzo często jest przecież z Polakami tak, że żalą się oni, że zostali oszukani, a zapominają dodać, iż doszło do tego w sytuacji, w której sami próbowali zdobyć coś nadspodziewanie okazyjnie – stwierdza ekspertka.
Jak zwraca w rozmowie z naTemat psycholog Barbara Stawarz, nawet w przypadku cwaniactwa w handlu bardzo często bywa tak, że nad Wisłą to po prostu konfrontacja dwóch "cwanych mend". – Bardzo często jest przecież z Polakami tak, że żalą się oni, że zostali oszukani, a zapominają dodać, iż doszło do tego w sytuacji, w której sami próbowali zdobyć coś nadspodziewanie okazyjnie – stwierdza ekspertka.
Psycholog podkreśla, że tego typu cecha jak wszechobecne cwaniactwo nie jest charakterystyczna tylko dla Polaków, ale jednocześnie nie możemy wmawiać sobie, że zmusza nas do tego współczesny wyścig szczurów. Zdaniem Barbary Stawarz, to raczej rodzaj atawizmu po okresie walki o przetrwanie, do której zmuszony był polski naród. To niewiarygodne, ale podobno tak wciąż płaci się za rozbiory i kilkaset lat życia pod obcą władzą, z którą nauczono się walczyć. Stosunkowo niedawno to wszystko zostało dodatkowo podbite dzikim kapitalizmem, który od lat 90-tych królował w Polsce.
– To wszystko sprawia, że łatwo przeszliśmy od przekonania, że trzeba oszukiwać walcząc z władzą do sytuacji, w której zaczęliśmy oszukiwać innych zwykłych ludzi. Bo cwaniactwo rodzi się zawsze wtedy, gdy trzeba o coś walczyć za wszelką cenę. Gdy istnieje przekonanie, że wszystko trzeba wyrwać dla siebie siłą – ocenia Barbara Stawarz.
Nad Wisłą zawsze są czasy dla cwaniaków?
Zdaniem psycholog, nad Wisłą cwaniactwo silnie związane jest z tym, jak zasobna jest polska lodówka. Im więc więcej tych, których moglibyśmy nazwać "cwanymi mendami" dokoła, tym zapewne w gorszych czasach akurat żyjemy. Cwaniactwo występuje zawsze tam, gdzie czegoś brakuje. – Decydujące dla tego, czy to się wreszcie uda jest sytuacja ekonomiczna. Póki ktoś nie ma pracy lub musi o jej utrzymanie wciąż walczyć, będzie sięgał po cwaniactwo – podkreśla.
Zdaniem psycholog, nad Wisłą cwaniactwo silnie związane jest z tym, jak zasobna jest polska lodówka. Im więc więcej tych, których moglibyśmy nazwać "cwanymi mendami" dokoła, tym zapewne w gorszych czasach akurat żyjemy. Cwaniactwo występuje zawsze tam, gdzie czegoś brakuje. – Decydujące dla tego, czy to się wreszcie uda jest sytuacja ekonomiczna. Póki ktoś nie ma pracy lub musi o jej utrzymanie wciąż walczyć, będzie sięgał po cwaniactwo – podkreśla.
Czego brakuje dziś? Na przykład stabilnej pracy i choć odrobiny pewności co do najbliższej przyszłości. Psycholog zwraca bowiem uwagę, że wielu Polaków cwaniakami staje się z przymusu. I świetnym przykładem na to są właśnie wspomniani przez Sroczyńskiego szeregowi przedstawiciele korporacji, którzy "cwanymi mendami" są nie dlatego, by wyrwać coś dla siebie. Oni wykonują tylko polecenia znacznie wyżej postawionych "cwanych mend".
Napisz do autora: jakub.noch@natemat.pl
