Co kraj to obyczaj. I w niektórych krajach rzeczy niedopuszczalne, jak nakrycia głowy podczas jedzenia - są dopuszczalne.
Co kraj to obyczaj. I w niektórych krajach rzeczy niedopuszczalne, jak nakrycia głowy podczas jedzenia - są dopuszczalne. Fot. Bev Sykes / http://bit.ly/1LfRRjj / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e

Huśtanie się na krześle, dłubanie w zębach, podpieranie się na łokciach, to tylko niektóre z naszych zachowań przy stole, nad którymi powinniśmy popracować. Dlaczego nie wiemy jak trzymać łyżkę i, że nie powinno się mlaskać podczas posiłków? Czego robić po prostu nie wypada? Podpowiadamy.

REKLAMA
Kindersztuba potrzebna od zaraz
Pewnych zachowań nie skopiujemy z YouTube’a . Można wzorem mojego męża i szwagra wiązać krawat według aplikacji na iphone’a, ale poprawnego siedzenia i jedzenia już nam tutoriale i „apki” nie pokażą. Młodzi ludzie dziś po pierwsze, nie jedzą wspólnych posiłków przy stole z rodzicami i krewnymi, którzy mogliby im (i powinni!) dawać wskazówki dotyczące jedzeniowego savoir vivre’u, bo nikt nie ma na to czasu. Po drugie, stołują się albo w barach typu fastfood albo kupują dania w foodtruckach, gdzie kultura jedzenia jest zupełnie obca. Skoro i tak pochłaniasz kanapkę z kiełbasą z pudełka, umiejętność posługiwania się nożem i widelcem wydaje się zbędna. Do czasu aż trafisz do eleganckiej restauracji.
I tutaj nawet wyższe wykształcenie uniwersyteckie nie pomoże. Bo nikt nie uczył nas w szkole, liceum czy na studiach, w jaki sposób siadać, co robić a czego nie przy stole. A szkoda! Ja miałam to szczęście, że wszystkiego nauczył mnie dziadek, którego surowe zasady pamiętam do dziś. Nie garb się, bo to nieładne, nie podpieraj się łokciami, tylko oprzyj nadgarstki o stół, zamykaj usta podczas jedzenia, nie rozmawiaj przy stole przez telefon, nie mów z pełnymi jedzenia ustami, a serwetkę połóż na kolanach. Dziękuję ci dziadku za każdą cenną uwagę! Kiedyś doprowadzały mnie do szału i mocno stresowały. Dziś wiem, żeby nie szurać krzesłem, ale mimo wszystko je zasuwać po odejściu od stołu i nie robić dziesiątki rzeczy, których nie wypada przez grzeczność do gospodarzy czy pozostałych gości.
logo
Dania typu fastfood uczą złych nawyków i odzwyczajają młodych ludzi od siedzenia przy stole i używania sztućców i talerza Fot. Sandra Cohen-Rose and Colin Rose / http://bit.ly/1IZQvXu / CC - BY - SA / http://bit.ly/1dsePQq
Ale nie każdy miał dziadka, któremu się chciało przekazać elementarną wiedzę i nie każdy miał to szczęście siedzieć przy stole z rodziną. Jeśli sami odgrzewaliście obiad i spożywaliście go prosto z garnka czy patelni, nic dziwnego, że nie wiecie, który widelec do czego służy. Jeśli do tej pory nikt nie zwrócił wam uwagi (co w dorosłym wieku może być jeszcze bardziej krępujące), że zbyt głośno mlaskacie czy siorbiecie w trakcie obiadu, prawdopodobnie się tego nie domyślicie. A czasami taka uwaga mogłaby niektórym otworzyć oczy…
Różne kwiatki wychodzą podczas wielkich, uroczystych imprez. Na jednej z takich dowiedzieliśmy się dlaczego nasz znajomy tak bardzo unikał spotkań towarzyskich. Chłopak mojej koleżanki, absolwent ASP, niezwykle przystojny facet, za każdym razem odmawiał przyjścia do nas na kolację. Tłumaczył się na różne sposoby, aż wreszcie podczas służbowego wyjazdu do znanego hotelu i restauracji okazało się, że nie potrafi nawet siedzieć przy stole. Nie wie, w jakiej odległości jego krzesło ma stać, żeby mu było wygodnie, co zrobić z rękami, gdzie trzymać długie nogi, aby nie pokopać pozostałych osób. Dramat zaczął się, kiedy Marek podpierając się łokciami, nie wiedział, których sztućców użyć i zamiast zadać swojej ukochanej dyskretne pytanie, zaczął jeść gołymi rękami. A kiedy mu zwróciła uwagę publicznie – nigdy nie róbcie tego ukochanemu, bo ma prawo poczuć się dotknięty – obraził się, odsunął z impetem krzesło i odszedł od stołu rzucając serwetką. Czar przystojnego tajemniczego bruneta prysł jak bańka mydlana.
Ale tak naprawdę wszystkim było go żal. Być może przez całe 30-letnie życie jadał kanapki i dania typu fastfood, być może mama nie nauczyła go podstaw siedzenia przy stole, a może były w domu podczas obiadów awantury, stąd jego nerwowa reakcja. Natomiast dostał nieprzyjemny przydomek neandertala, gdyż jego maniery były na poziomie jaskiniowca.
Niebezpieczne muszle
Nieznajomość pewnych zasad, to nie wstyd. Jeśli nigdy wcześniej nie jadłeś ślimaków czy homara, masz prawo nie wiedzieć, jak się za ich wydobycie z muszli czy skorupy zabrać. I wówczas najlepsze, co możesz zrobić jest zadanie dyskretnego pytania, jak to się robi? Albo przekucie swojej niewiedzy w atut, tłumacząc, że z owoców morza, najchętniej jadasz schab. Wszyscy pokochają twoją szczerość – pod warunkiem, że mają poczucie humoru – a przy każdym stole znajdzie się ktoś, kto chętnie ci zdradzi tajniki używania cążków do homara, żebyś nie skończył jak Pretty Woman strzelająca muszlami po stołach i talerzach innych.
logo
Jeśli nie masz pewności czy muszle i ich mieszkańcy są bliskie twemu podniebieniu, może nie warto ryzykować? Fot. Eric Skiff / http://bit.ly/1TI0oio / CC - BY - SA / http://bit.ly/1dsePQq
Swoją drogą, podręczniki do savoir vivre’u mówią, że serwowanie obcym ludziom, których upodobań smakowych nie znamy – menu złożonego głównie z owoców morza, jest niegrzeczne. Po pierwsze, to smaki, które są wymagające, po drugie mogą wywołać silne alergie. I zawsze, jeśli tylko nie czujesz się z surową rybą czy żywą ostrygą pewnie i masz możliwość dokonania wyboru, wybierz z menu coś innego. Albo poproś o wersję upieczoną czy ugotowaną. Jeśli siedzisz z obcymi ludźmi, którzy koniecznie chcą cię ugościć najdroższą pozycją w karcie i krępujesz się odmówić, w drodze do toalety zapytaj kelnera, jak to jeść? Żeby nie wprawić w osłupienie zapraszających i nie strzelić nikomu kawałkiem homara w oko.
Raz padłam ofiarą osoby, która koniecznie chciała mnie ugościć na bogato. Romano Ricci, czyli prawnuk słynnej projektantki, który tworzy własną linię zapachów, zaprosił mnie na Place de La Madeleine w Paryżu. Do jednego z najdroższych miejsc w mieście, które serwuje kawior. Już na wejściu zrobiło mi się niedobrze, bo rybie jajka są dla mnie jedną z pozycji, których nie przyswajam i ze względu na zapach i konsystencję. Kiedy po kilku minutach gdy błądziłam wzrokiem po menu, zadał mi pytanie: - A czy ty w ogóle lubisz kawior? - postawiłam na szczerość – Nie lubię. Ale może mój brak sympatii do tego luksusu wynika z jego nieznajomości…
A kreator zaśmiał się i przyznał, że chciał pokazać się z jak najlepszej strony, choć sam miał największą ochotę na krwistego burgera, a nie ikrę. Ja również wolałabym burgera, ale skoro już siedzieliśmy w kawiorowym królestwie, sam gospodarz zaproponował mi danie, które wprowadzi mnie w jego „świat” w łagodniejszy, mniej drastyczny sposób. I było bardzo dobre, jak na kawior… Natomiast moja szczerość otworzyła rozmówcę tak, że był to jeden z najlepszych wywiadów, jakie kiedykolwiek miałam okazję przeprowadzić.
Za dużo decybeli
Szczerość jest ważna, ale powinniśmy się hamować ze zbyt dużą swobodą podczas posiłku. Szuranie butami czy krzesłem, uderzanie widelcem i drapanie talerza nożem, nigdy nie jest miłe, podobnie jak dźwięk upadających na podłogę sztućców, czy rozbijanego szkła. Niemniej, nad niektórymi wypadkami nie da się zapanować. I kiedy upuścisz łyżkę czy wylejesz wino, nie masz z płaczem uciekać z miejsca „zbrodni”, bo takie sytuacje zdarzają się każdemu. Należy przeprosić i poprosić osobę z obsługi czy gospodarza imprezy o zmianę nakrycia.
Natomiast rozpychanie się łokciami i opieranie na nich i strącanie lub przewracanie co chwila kolejnych przedmiotów ze szkłem włącznie, już nie jest ani przypadkowe, ani sympatyczne. Tylko chamskie. To, że w dzisiejszych czasach można wszystko zapakować do pralki i zmywarki, nie oznacza, że stół pokryty białym obrusem, przy którym siedzimy ma wyglądać jak chlew. W dodatku tylko dlatego, że musimy gestykulować rękami i rozpychać się, jakby nasza przestrzeń wokół talerza była niewystarczająca. Tak można się bawić w gospodzie typu chłopskie jadło, gdzie siedzi się na drewnianej ławie, pije piwo i je kiełbasę czy bigos. Przy eleganckim stole, który ktoś się postarał ładnie nakryć – na pewno nie.
Najgorsze są jednak dźwięki wydawane podczas samego spożywania posiłków i napojów. Głośnie mlaskanie czy siorbanie jest obrzydliwe! Albo mówienie z ustami pełnymi jedzenia… Oczywiście rozmowa przy stole to część atmosfery i kiedy nikt się do nikogo nie odzywa, zamiast przyjemnego spotkania robi się drętwa i krępująca sytuacja. Natomiast można przecież rozmawiać po przeżuciu ryby, schabu czy makaronu, a nie w trakcie akcji przyswajania pokarmu. Wówczas mlaskanie jest nieuniknione…
Straszne są też osoby, które przekrzykują współbiesiadników i z każdym kieliszkiem są coraz głośniejsze. Nikogo nie dopuszczają do głosu i śmieją się z własnych żartów raz po raz uderzając pięścią w stół. Na szczęście nie mam już takich osobników w najbliższym otoczeniu, niemniej znam kilku, którzy właśnie tak okazują swoją aprobatę lub dezaprobatę sytuacją. Do kilku takich zachowań, które nie powinny mieć przy stole miejsca, należy jeszcze poklepywanie lub szturchanie innych osób. Kopnięcia i nadepnięcia pod stołem to kolejne „przyjemności”. Krzesło nie służy do leżenia, a naprawdę długie nogi ma Anja Rubik albo Marcin Gortat. Przeciętnej budowy osoba powinna się raczej pod stołem ze swoimi kończynami zmieścić nie miażdżąc nikomu kostek.
logo
Lizanie talerzy? Widać w niektórych kręgach nie ma z tym problemu... Fot. Ilovebutter / http://bit.ly/1ftl8L7 / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Daj gryza i daj liza!
Ściąganie innym z talerza co lepszych kąsków bez pytania albo nakładanie potraw, które są na twoim, żeby koniecznie spróbowały jest również nie na miejscu. Jeśli macie ochotę czegoś spróbować, zadajcie drugiej osobie pytanie czy możecie. Nieprzyjemne jest też zaglądanie sąsiadowi przez ramię i obserwowanie go, jakby był jedną z pozycji w menu. Patrzenie się sobie w oczy, jest nie dość, że przyjemne, to jeszcze wskazane. Ale wpatrywanie się w dłonie, usta i talerz sąsiada zamiast własny – jest lekką przesadą, do której tendencję ma wielu z nas. Szczególnie podczas rodzinnych przyjęć, kiedy starsze ciotki i babki komentują ilość zjedzonego posiłku.
A jeśli wam potrawa smakuje do tego stopnia, że macie ochotę wylizać talerz, podarujcie sobie takie zachowanie. Mama czy babcia na pewno wam wybaczy i jeszcze wzruszona dołoży kolejną porcję knedli czy pierogów ze śmietaną, ale w gościnie tak się zachowywać po prostu nie wypada! Jeżeli koniecznie chcecie oczyścić talerz z sosu czy zupy, poproście o pieczywo i ściągnijcie nim ostatnie płynne kąski. Albo poproście o łyżeczkę. Znam przypadki bardzo ułożonych osób, które kiedy czuły się swobodnie, szły po kolacji do mojej kuchni i wyjadały resztki z garnka czy patelni wylizując wszystko, łącznie z drewnianą łyżką. A mistrzowie wagi ciężkiej w materii oblizywania wkładają przy jedzeniu do ust palce i je soczyście oblizują cmokając. Masakra!
logo
Mlaskanie przez słuchawkę też jest mocno średnim pomysłem... Fot. Ken Bosma / http://bit.ly/1GCxYjc / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Rozmowy kontrolowane
Odbieranie telefonu przy stole podczas posiłku, jest niewskazane. Chyba, że czekasz na ofertę pracy życia albo twoja siostra jest właśnie na porodówce. Ale nawet wtedy warto odejść na chwilę od stołu. Przekrzykiwanie współbiesiadników i w ogóle zmuszanie ich do słuchania o czym dyskutujesz z osobą po drugiej stronie telefonu, jest brakiem szacunku do osób, które uczestniczą w przyjęciu czy obiedzie. Jeśli nie możesz nie odebrać, wstań, wyjdź do przedpokoju czy drugiego pomieszczenia, załatw swoje sprawy i wróć na miejsce. Nieprzyjemne jest też sprawdzanie mejli, odpisywanie na sms czy przeglądanie facebooka i instagrama.
Do pasji mogą też doprowadzić używający smartfony „fotoreporterzy”, którzy zamiast smakować dania lub rozmawiać z sąsiadującymi osobami, bawią się w japońskich turystów robiąc cykl zdjęć jedzenia. I jeśli nie prowadzą bloga kulinarnego, to jest to bardzo dziwne na co, po co, i dlaczego fotografują kraby czy kiełbasy? A ostatnim krzykiem mody są tak zwane selfie sticki, czyli kije do robienia sobie portretów smartfonem. Nie dość, że ciężko mi zrozumieć robienie sobie samemu zdjęcia – niektórzy psycholodzy otwarcie mówią, że to pewne zaburzenie psychiczne – to tym bardziej nie rozumiem robienia sobie zdjęcia z sushi czy pierogiem. Szczególnie gdy przy stole siedzi osiem osób i wszyscy czekają aż skończysz sesję i wreszcie będą mogli grzecznie zacząć jeść.

Napisz do autorki: maria.kowalczyk@natemat.pl