Przytulanie jest bardzo ważne. Daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i wsparcie w trudnych i szczęśliwych momentach
Przytulanie jest bardzo ważne. Daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i wsparcie w trudnych i szczęśliwych momentach Fot. Yvette.T /http://bit.ly/1BJ8Atd/ CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e

Dawniej ojciec z wózkiem lub dzieckiem na rękach był dla wielu widokiem rzadszym niż zorza polarna. Nie wspominając o tatusiach, którzy karmią butelką czy zupką i zmieniają pieluchy. Dziś nowoczesny tata jest dumny z tego, że ma dobry kontakt z własnymi dziećmi i się nimi potrafi zajmować, a syn czy córka mają w nim ogromne wsparcie. I bardzo dobrze!

REKLAMA
Szczęściarze, którzy mieli nawet 20 czy 30 lat temu świadomych, wspierających ojców, dziś mają z nimi świetne relacje i nie biegają po poradniach psychologicznych i gabinetach psychiatrycznych. Ale większość z nas wychowywały matki. I tylko matki. Tata był okazem weekendowym, bo nawet popołudniami zmęczony po pracy (niezależnie od tego czy nosił ciężary, czy siedział cały dzień za biurkiem) jadł obiad podawany pod nos, czytał gazetę, znikał z psem czy szedł na karty/ piwo/ spacer z kolegami lub siadał z powrotem wieczorami do pracy. W „pieluchach”, zupkach i całej reszcie obowiązków związanych z dziećmi były po uszy matki. I nawet kiedy wracały po urlopie macierzyńskim – krótszym niż teraz – do pracy, pędziły popołudniami z wywieszonym językiem, żeby zdążyć zrobić obiad dla dzieci i dla męża, wyprać i posprzątać.
logo
Nikt lepiej niż tata nie nauczy jeździć na rowerze, kopać piłkę czy pływać. Takie chwile są bardzo cenne i zapamiętujemy je na całe życie Fot. Dadblunders / http://bit.ly/1Byo4jv / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Biedni współcześni ojcowie?
Na szczęście taki model powoli u wielu rodzin zanika. Mój mąż dziś rano, kiedy składałam mu życzenia z okazji Dnia Ojca, przyznał, że jest najszczęśliwszym tatą na świecie. Podobnie jak jego syn! Bo Michał zajmuje się nim od pierwszych dni jego życia. Był przy mnie, kiedy nie wiedziałam czy płacz małego oznacza chorobę czy zmęczenie, zmieniał pieluchy, kiedy marzyłam, żeby chwilę dłużej pospać. A gdy skończyłam w 10 miesiącu życia Teodora karmić piersią, przejął obowiązek nocnego wstawania i dawania mu butelki. Mój dziadek i babcia z wielkim żalem patrzyli na nasze „dziwne” zasady wychowania dziecka i z ogromnym współczuciem na Michała, że to przecież nienaturalne, żeby mnie tak wyręczał. Nie potrafili zrozumieć, że to nie wyręczanie matki, ale pomoc w wychowaniu naszego wspólnego przecież dziecka.
logo
Wspólne czytanie na dobranoc, to okazywanie dziecku miłości i zainteresowania. Fot. Kelly Sikkema / http://bit.ly/1NgvhGn / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Matka nie zachodzi w ciążę sama i nie rodzi dziecka sobie, tylko jest ono wspólnym członkiem tej samej rodziny. Dziś „biedny Michał” nie żałuje ani minuty, którą poświęcił swojemu synkowi, bo się kochają. Są przyjaciółmi. Mają wspólne zainteresowania i robią „chłopackie” rzeczy, za którymi ja nie przepadam. Wiercą dziury w ścianie, wieszają obrazy, jeżdżą na zakupy do Praktikera czy Obi i skręcają kolejne meble. Mało tego, dziś Teodor chce zasypiać tylko z tatą, bo mama go rozprasza, a tata – spokojniejszy, jest najlepszym kompanem do „lulania”. To cudownie patrzeć na nich, jacy są do siebie podobni i jak się dobrze razem dogadują. Smażą omlety na śniadanie, gotują makaron na obiad, pieką ryby na kolację, jeżdżą po zakupy, bo syn patrząc na kochającego gotowanie ojca chce być taki jak on. Popołudniami budują niesamowite konstrukcje z klocków, ponieważ tak jak tata chce kiedyś zostać architektem. Żadne z nas nie zamieniłoby tego „złego wychowania” na klasyczny polski model rodziny.
Klasyczny model
Nowoczesnych ojców można spotkać wszędzie, nie tylko w moim domu. Znam co najmniej kilku, z kręgu moich przyjaciół i znajomych. Ernest, Maciek, Tomek i Łukasz, nie dość, że są wspaniałymi ojcami, którzy potrafią dzieci nakarmić, ubrać i wyjechać z nimi na wakacje, są ulubionymi wujkami wszystkich innych dzieci z towarzystwa. Mają radość z zabawy z nimi, grania w piłkę i spacerów. Z odkrywania świata, który każdego dnia jest nieco inny. Dzięki dzieciom - dowiadują się, jak różne gatunki żuków chodzą po ziemi, a które dinozaury miały maczugi na ogonie.
W naszym otoczeniu świat nie kręci się wyłącznie wokół dzieci, bo nadal mamy swoje wspólne tematy, ale szalejemy na naszymi maluchami i jesteśmy z nich dumni. A ojcowie – najbardziej! Chwalą się każdą nową umiejętnością Helenki czy Antka. Przeżywają zawody narciarskie Amelki.
logo
Wsparcie i miłość ojca kodujemy na całe życie. Fot. Rodrigo Amorim / http://bit.ly/1RsF10I / CC - BY / http://bit.ly/1mhaR6e
Taki tata z krwi i kości rośnie w oczach kobiet i pokazuje prawdziwą siłę. Jest niezwykle męski, bo ma odwagę pomagać swoje własnej rodzinie i wskoczyć za nią w ogień. Niezależnie od komentarzy babć, cioć i złośliwych znajomych.
Choć z drugiej strony, nawet dziś i nawet w dużych miastach, nadal są rodziny, które funkcjonują według polskich tradycyjnych zasad. Matka zajmuje się dziećmi i domem. A ojciec zarabia i bywa ojcem i mężem od czasu do czasu. Robi wszystko, żeby własnymi dziećmi się nie zajmować. Wynajduje sobie masę zajęć i dodatkowych obowiązków, siłownie, spotkania, wyjazdy, wyrabianie w pracy nadgodzin i zabieranie jej do domu. Jest cały czas zajęty wszystkim, byle nie rodziną.
Nie mnie taki model oceniać, choć w podobnym byłam wychowana. Do tanga trzeba dwojga, jak śpiewał pewien klasyk, więc zarówno do wychowania dzieci przydaje się dwoje ludzi, jak i do ułożenia sobie tego, jak wasza rodzina ma wyglądać. Nie zawsze więc olewanie dzieci i zajmowanie się nimi, wynika wyłącznie ze złej woli lub braku potrzeby uczestniczenia w ich życiu, samego ojca. Nieraz jest to wina matki, która się na to zgadza i nie śmie lub nie chce prosić o pomoc. Jako matki popełniamy błędy, twierdząc, że jesteśmy niezastąpione i nikt poza nami nie potrafi lepiej zadbać o nasze dzieci. To bzdura. Mężczyzna też może dać dziecku miłość. I ją okazywać! Ma prawo być pełnoprawnym a nie weekendowym rodzicem.
logo
To tata bierze na barana i pokazuje świat "z lotu ptaka" Fot. Heymarchetti / http://bit.ly/1Hb048C / CC - BY - SA / http://bit.ly/1dsePQq
I za każdym razem kiedy widzę taką rodzinę, w której ojciec żyje z boku, najbardziej szkoda jest mi dzieci. Nie matek, które przestają być kobietami, bo cała ich uwaga koncentruje się na macierzyństwie. Nie ojców, którzy z jednej strony postępują egoistycznie, żeby mieć czas dla siebie, a z drugiej – nawet nie wiedzą jak dużo tracą. Ale właśnie ich dzieci. Wychowując się bez ojca cierpią zarówno dziewczynki, jak i chłopcy. Dziewczynki nie wiedzą, co znaczy pomoc i wsparcie mężczyzny i powielają schematy po mamie, a chłopcom brakuje pewności siebie i pomocy silnej ręki ojca. Wyrastają na pogubionych, niepewnych siebie i niestabilnych. Tego braku nie da się uzupełnić ani prezentami, ani miłością dziadków, ani nawet posiadaniem później własnej rodziny i dzieci.
Braku ojca w dzieciństwie nic nie jest w stanie wynagrodzić. Wychowałam się bez taty, więc doskonale wiem, o czym mówię. Dlatego, jeśli macie taką szansę i dostajecie od życia ten dar, żeby być prawdziwym i szczęśliwym tatą, przyjmujcie go z otwartymi ramionami. Dzieci rosną bardzo szybko, więc warto pamiętać pierwsze lata ich życia z autopsji, a nie ze zdjęć. Warto śledzić ich pierwsze kroki, uczestniczyć w poznawaniu smaków, nauczyć ważnych dla was rzeczy i przekazać męską ojcowską miłość, która jest niezwykle ważna. I która nawet po latach procentuje. I zamiast złośliwie nazywać troskliwego tatę pantoflem, który boi się własnej żony, brać z niego przykład. To szczęściarz i bardzo mądry człowiek, który wie, co jest w życiu najważniejsze.

Napisz do autorki: maria.kowalczyk@natemat.pl