Denise Bidot, to kolejna amerykańska modelka plus size, o której zrobiło się w sieci głośno. Tym razem kampania z piękną dziewczyną "Beach Body. Not Sorry", dociera do większej grupy kobiet niż tylko tych większych rozmiarów. Łamie stereotypy dotyczące plażowego piękna. Patrzcie i podziwiajcie!
„Cellulit i rozstępy kiedyś wydawały mi się największą wadą mojego wyglądu. Wstydziłam się ich. Dziś wiem, że dzięki nim jestem kimś bardzo wyjątkowym. To moje znaki charakterystyczne, tylko ja mam dokładnie takie” – mówi Denise Bidot w kampanii „Beach Body. Not Sorry”. Modelka przyznaje, że kiedy była młodsza, krępowała się przez niedoskonałości skóry pokazać na plaży. A dziś wie, że samo noszenie kostiumu i wygląd to nie wszystko. Liczy się pewność siebie, która bije od nas ze środka. I dzięki niej, nikt nie patrzy na te drobne wady, które dziś Denise traktuje jako swoje atuty. Pokochała je podobnie jak krągłości. I rozkochała w sobie tysiące kobiet, które na co dzień borykają się z kompleksami.
Kalafior i kod paskowy
O cellulicie mówi się skórka pomarańczowa lub jeszcze gorzej – kalafior. Dziś uważa się go za chorobę cywilizacyjną, bo w dużej mierze wynika ze słabej jakości diety (wysokosłodzone napoje, tłuste i słone potrawy w barach szybkiej obsługi, alkohol, konserwanty) i siedzącego trybu życia. I dotyka coraz młodsze pokolenia dziewczynek (już nastolatki dziś mają cellulit; wcześniejszy, tak zwany cellulit dziecięcy zanika i jest to fizjologia, a nie schorzenie skóry). A także mężczyzn, którzy do tej pory wydawali się szczęśliwie przed tą przypadłością chronieni.
Ale nie popadałybyśmy – nadal to w większości problem kobiet – w taki obłęd i paranoję, gdyby nie program na literę P. Photoshop. I nadużywający go graficy, którzy „czyszczą” z niedoskonałości, takich jak skórka pomarańczowa czy fałdki tłuszczu zdjęcia nawet najlepszych top modelek.
Modelki mają cellulit? Tak! To nie kwestia wagi ani posiadania mięśni i wysportowanej sylwetki. Cellulit jest chorobą skóry i może dotyczyć zarówno bardzo chudych, tak samo jak nie dotyczyć puszystych osób. Ale w gruncie rzeczy niewiele osób dziś go nie ma wcale. Natomiast oko przyzwyczajone do gładkich ciał, uznaje takie niezbyt gładkie – za brzydkie i nieatrakcyjne.
Podobnie rzecz ma się z rozstępami, które pojawiają się nie tylko w okresie zaawansowanej ciąży, lecz także nagłego wzrostu u nastolatek. Rozstępy, czyli małe blizny, „zdobią” nasze piersi, pośladki, kolana czy uda. Dotyczą wielu kobiet o cieńszej niż przeciętna skórze. A już na pewno takich, które są podatne na wahania wagi. Tak, mogą też dotyczyć modelek i gwiazd typu Beyonce czy Lana del Rey, o czym nie mamy pojęcia, tak bardzo ich wizerunek jest oczyszczony z „kodu paskowego”. Ostatnio przyznała się do posiadania rozstępów nawet sama guru fitnessu Ewa Chodakowska.
Dlatego kampania z Denise Bidot otwiera furtkę wszystkim zakompleksionym dziewczynom, które mają cellulit lub rozstępy i mówi: porzućcie ręczniki i pareo, zapomnijcie o ukrywaniu się pod zabudowanym po szyję kostiumie, pokażcie i pokochajcie swoje ciała bo są wyjątkowe! To genialny przekaz i cieszę się, że ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy.
Więcej ciała to nie grzech
„Beach Body. Not Sorry” mówi także o tym, że jeśli twoje ciało jest większe niż te promowane w mediach czy na reklamach, nie musisz siedzieć ukryta pod kocem. A już na pewno nie przepraszać nikogo za swój wygląd. „Nie powinnyśmy się wstydzić chodzić w dwuczęściowych kostiumach typu bikini po plaży. To wspaniałe uczucie, kiedy można czuć powiew morskiej bryzy, dotyk słońca na skórze i swobodę. Tylko od nas zależy, jak się w takim kostiumie będziemy czuć. I kiedy czujemy pewność siebie i wygodę w stroju kąpielowym, możemy zawojować światem!” – wygłasza w drugiej części nagrania modelka plus size.
I trudno jej nie przyznać racji. Znam wiele chudych i szczupłych, ale zakompleksionych kobiet i całą masę tych nie przypominających rozmiarami modelek, które czują się świetnie w swojej skórze. I właśnie na nie wszyscy patrzą z podziwem i uwielbiają przebywać w ich towarzystwie. A nie na te chude, które siedzą z wciągniętymi brzuchami i patrzą – co by tu w sobie jeszcze poprawić??? Plaża to nie wybieg, a Ty nie musisz wyglądać jak Anja Rubik, żeby czuć się i wyglądać pięknie. Swoją drogą nikt nie wygląda jak Anja Rubik oprócz niej samej i jej kilku koleżanek z branży, więc nie ma sensu się z nimi ścigać.
Fałdki i krągłości są sexy, oczywiście pod warunkiem, że nie mówimy o chorobliwie otyłych osobach. Grunt to czuć się pięknie we własnym ciele, zaakceptować swój wygląd i czerpać radość z wakacji – o ile polska pogoda na to pozwoli…Ukrywając się pod warstwami ubrań nie będziesz ani bardziej zadowolona, ani nie skorzystasz z wypoczynku.
Lekko zabrązowione słońcem ciało, wypoczęta relaksem skóra, zawsze wyglądają dobrze. Oczywiście można im pomóc, stosując wcześniej produkty czy zabiegi ujędrniające, które poprawiają ukrwienie skóry. Ale nie da się niedoskonałości wymazać gumką w postaci kremu czy serum, jak na Photoshopie. Warto dać sobie więcej luzu i mniej koncentrować się na wadach, a bardziej na atutach sylwetki i skóry.
Ja pokochałam już Denise Bidot i przekaz tej kampanii, a wy?