
Kampanijne starcie premier Ewy Kopacz z kandydatką PiS Beatą Szydło nie jest wyłącznie polityczne. Po raz pierwszy w takich rolach obsadzone zostały kobiety, co sprawia, że rywalizacja przenosi się na zupełnie inny poziom. Ubiór, sposób mówienia, temperament – te kryteria zaczynają się liczyć bardziej niż kiedykolwiek. Ku utrapieniu feministek, które chcą widzieć w Kopacz i Szydło wyłącznie polityków.
REKLAMA
"Na twarzy widać prawdę"
Od ogłoszenia kandydatury Szydło na premiera nie minął tydzień, a już wiceprezes PiS i szefowa PO zderzane są ze sobą w kategoriach, które wykraczają daleko poza “twardą” politykę. Widać wyraźnie, że pojedynek reprezentantek dwóch największych partii fascynuje szczególnie, bo mowa o polityczkach. Nie było przecież w Polsce podobnego przykładu kobiet, które biłyby się o najwyższe funkcje w państwie.
Od ogłoszenia kandydatury Szydło na premiera nie minął tydzień, a już wiceprezes PiS i szefowa PO zderzane są ze sobą w kategoriach, które wykraczają daleko poza “twardą” politykę. Widać wyraźnie, że pojedynek reprezentantek dwóch największych partii fascynuje szczególnie, bo mowa o polityczkach. Nie było przecież w Polsce podobnego przykładu kobiet, które biłyby się o najwyższe funkcje w państwie.
Czym różni się on od rywalizacji Tuska z Kaczyńskim czy nawet Kopacz z szefem PiS? Odpowiedź kryje się za takimi wypowiedziami, jak ta znanego z prawicowych sympatii satyryka Janusza Rewińskiego. “Jako aktorzy uczymy się na studiach teorii Lombroso (dotyczącej wyglądu twarzy przestępców), co przydaje się choćby przy charakteryzacji. Dlatego mogę powiedzieć, że na twarzy Beaty Szydło widać prawdę i ciepło, a na twarzy Ewy Kopacz paskudne kłamstwo” – napisał w jednej z prawicowych gazet. To symptomatyczny sposób oceny.
– Kiedy rywalizują kobiety, na pierwszy plan wysuwają się cechy osobowości, prezencja, wszystko co się z nią wiąże. Dlatego przez najbliższe miesiące będziemy skupiać się nie tylko na tym, co mówią panie Kopacz i Szydło, ale też jak mówią, jaką mają mimikę twarzy, jak się ubierają, generalnie co sobą prezentują – mówi naTemat Wiesław Gałązka, specjalista ds. marketingu politycznego.
Jak lekarka do pacjentów
Wniosek, że w polityce bardzo ważny jest wizerunek, to banał. Jednak w przypadku kobiet zyskuje on szczególne znaczenie. Polityczne kariery Kopacz i Szydło dostarczają na to co najmniej kilku dowodów.
Wniosek, że w polityce bardzo ważny jest wizerunek, to banał. Jednak w przypadku kobiet zyskuje on szczególne znaczenie. Polityczne kariery Kopacz i Szydło dostarczają na to co najmniej kilku dowodów.
W kontekście tej pierwszej nie ma dyskusji o jej przywództwie w rządzie i Platformie bez rozwodzenia się nad "stylem". Dobrym na to przykładem były dwie sytuacje – wystąpienie przy okazji objęcia stanowiska szefa rządu i ogłoszenie dymisji kilku ministrów, bohaterów tzw. afery podsłuchowej. Za każdym razem podkreślano, że Kopacz mówi trzęsącym się, niepewnym głosem, sprawiając wrażenie zagubionej w roli.
"Podniesiony ton i gestykulacja na ogół nie współgrały z emocjami wyrażanymi przez mimikę twarzy i gesty ciała. Ewa Kopacz nie potrafiła też opanować emocji, czyli wykazać się tym, czym powinien wyróżniać się premier" – pisał o niej ostatnio "Dziennik Polski".
Przy okazji takich analiz na pierwszy plan wysuwa się fakt, że Kopacz jest kobietą, która często nie potrafi opanować emocji. – Poza tym Kopacz być może przyzwyczaiła się do roli lekarza pediatry i mówi tak, jakby traktowała społeczeństwo jak dzieci – dodaje Wiesław Gałązka.
Co z Szydło? Ona też jest przedmiotem podobnych analiz. Do niedawna była postrzegana jako osoba sztuczna i sztywna, z denerwującym, płaczliwym lub skrzekliwym głosem. Teraz to się zmienia, bo widać, że wiceprezes PiS wykonała sporą pracę. Na partyjnej konwencji mówiła pewnym głosem, sprawnie operując mimiką i gestem. I w zgodnej opinii ekspertów wygrała pierwszą bitwę z premier Kopacz. Jak stwierdził specjalista od wizerunku dr Sergiusz Trzeciak, "tylko ślepy i głuchy by tego nie dostrzegł".
Ofiary stereotypów
Tylko czy to naprawdę powinno mieć aż takie znaczenie? I czy podobnie oceniano wystąpienia liderów, kiedy w miejscach Kopacz i Szydło byli Tusk i Kaczyński? Wątpliwości ma prof. Magdalena Środa. Jak przekonuje w rozmowie z naTemat, ton dyskusji o kobietach w polityce, co szczególnie widać dziś, przepełniony jest stereotypami.
Tylko czy to naprawdę powinno mieć aż takie znaczenie? I czy podobnie oceniano wystąpienia liderów, kiedy w miejscach Kopacz i Szydło byli Tusk i Kaczyński? Wątpliwości ma prof. Magdalena Środa. Jak przekonuje w rozmowie z naTemat, ton dyskusji o kobietach w polityce, co szczególnie widać dziś, przepełniony jest stereotypami.
– Czy kobieta jest tradycyjna czy nowoczesna, podoła czy nie, jak wygląda, jaki ma charakter.... Takie dywagacje są prowadzone. U mężczyzn w ogóle się na takie rzeczy nie zwraca uwagi. Tymczasem to Tusk i Kaczyński zachowywali się czasem jak histerycy po andropauzie, ale mało kto im to wytykał – stwierdza.
– U kobiet zwraca się uwagę na aspekty, które mają charakter poboczny. Mówi się o rzekomej histeryczności i płaczliwości. To wszystko są stereotypy – dodaje.
Prof. Środa protestuje też przeciwko głosom, że z dwójki Kopacz - Szydło to premier wypada bardziej "płaczliwie". – Ja nie widzę u niej żadnych złych cech. Kiedy Tusk nie robił absolutnie nic przez osiem lat, nikt mu nie przypisywał podobnych właściwości. Kiedy to wszystko spadło na Kopacz, zwraca się uwagę na wygląd, kostiumy, rzekomą niestabilność – mówi.
Kto komu "wypije krew"
Można się na to oburzać, ale bardzo prawdopodobne, że kampania wyborcza będzie naszpikowana porównaniami osobowości, charakterów i publicznych występów Kopacz i Szydło. Co więcej, taki jej kształt będzie działał raczej na korzyść wiceprezes PiS. – Mężczyźnie byłoby trudniej atakować Kopacz. Prezes Kaczyński musiałby się powstrzymywać przed bezpardonowymi atakami. A kobiety są na tyle bardziej inteligentne, że potrafią wbić sobie szpile, wypić krew nie zostawiając śladu – zaznacza Gałązka.
Można się na to oburzać, ale bardzo prawdopodobne, że kampania wyborcza będzie naszpikowana porównaniami osobowości, charakterów i publicznych występów Kopacz i Szydło. Co więcej, taki jej kształt będzie działał raczej na korzyść wiceprezes PiS. – Mężczyźnie byłoby trudniej atakować Kopacz. Prezes Kaczyński musiałby się powstrzymywać przed bezpardonowymi atakami. A kobiety są na tyle bardziej inteligentne, że potrafią wbić sobie szpile, wypić krew nie zostawiając śladu – zaznacza Gałązka.
– Być może gdyby to był Kaczyński, który ewidentnie ma szacunek do kobiet, nastąpiłoby takie zawahanie. Ale jeśli weźmie pan pod uwagę kolegów Brudzińskiego, Macierewicza i resztę, to nie spodziewam się, że oni będą mieli jakieś obiekcje. Spodziewam się wyjątkowo podłych, dotykających cech charakteru, ataków na premier Kopacz – komentuje prof. Środa.
Napisz do autora: michal.gasior@natemat.pl
