– Samotność daje mi wolność, swobodę działania, czas na autorefleksję. Jest szansą na osobisty rozwój i stworzenie lepszych relacji z otoczeniem. To oczywiste, że nie powinna trwać całe życie, ale jej – czasem krótsze, czasem dłuższe okresy – są szansą na coś równie fantastycznego jak... miłość – piszą czytelnicy naTemat.
Nie wiem co gorsze, pisanie w kółko o rozpadających się małżeństwach czy o masach nieszczęśliwych singli, których jedyną rozrywką jest regularnie spożywanie wina, na dodatek wyłącznie „do lustra”. Media lubią nieszczęścia i ludzkie dramaty – na dowód kilka przykładów: "Piekło samotności", "Ważny temat – samotność", "Lek na samotność" – ale lubią je m.in. dlatego, że kochają je i sami Polacy (nieszczęścia, nie media). Może właśnie dlatego, że w rzeczywistości wcale tak bardzo nieszczęśliwi nie są. Przynajmniej nie wszyscy.
Kilka dni temu napisałam tekst o „nowym trendzie” w kochanej przez wielu, i przez wielu znienawidzonej fejskulturze. O masturdatingu, samotnych randkach lub – jak kto woli – chwilach spędzanych sam na sam ze sobą. O tym jednym aspekcie życia społecznego, o tym, że warto czasem zostać samemu, by za sobą nadążyć a nie ślepo pędzić za tłumem towarzyszy z bodaj najbliższego nawet kręgu przyjaciół. W odpowiedzi dostałam niewiarygodną wprost liczbę maili od czytelników. We wszystkich pisano, że to świetnie, fantastycznie, że ktoś w końcu napisał o tych jasnych stronach samotności a nie po raz kolejny alarmując o epidemii samotności zaliczył „pojedynczych” do grona życiowych nieudaczników.
Były maile, które dotyczyły tylko tej samotności chwilowej, momentów spędzanych z samym sobą, ale były też takie, których autorzy żyli samotnie z wyboru i na stałe. I oni także pisali, że to świetnie przeczytać w końcu o tym, że i oni mogą być szczęśliwi i choć przez chwilę przestać czuć się jak dziwadło (bo jak inaczej, skoro wszyscy dookoła wmawiają ci, że musisz być nieszczęśliwy, kiedy tobie naprawdę do tego nieszczęścia daleko).
Nigdy nie jest idealnie
To wszystko nie znaczy oczywiście, że i samotnym nie zdarzają się gorsze dni, takie, w których za kimś tęsknią. Pytanie jednak – czy osobom pozostającym w długotrwałych i na ogół dobrych relacjach nie zdarzają się dni, kiedy chciałyby być same, wolne i niezależne?
I znów pojawia się to znienawidzone przez wszystkich hasło – stereotypy. Ale to niestety, one właśnie są jedną z naszych największych bolączek dotkliwie raniąc wiele, nie tylko anonimowych, osób. Bo dojmująca większość tekstów, jakie dotąd na temat samotności napisano, jest zwyczajnie smutna, oparta na tym samym schemacie – nieszczęśliwi Polacy, niepotrafiący zbudować trwałej relacji w czasach "fejskultury", stronią od ludzi z obawy przed tym, by ktoś ich nie zranił, krążą w pojedynkę po mieście ze spuszczoną głową, po czym wracają do domu, gdzie topią smutki w alkoholu. No ewentualnie przytulają kota i chlipią pod kocem nad swym paskudnym losem.
Oczywiście, takie nieszczęśliwe istoty też krążą po świecie. Z pewnością. Szczerze życzę im, by jak najszybciej do ich życia wkroczył „sens”. Ale warto przy tym pamiętać, że pośród rzesz „samotnych” są także osoby w istocie będące szczęśliwe. Naprawdę, są szczęśliwe, choć nieustannie wmawia się im, że to przecież niemożliwe by szczęścia w samotności zaznać.
Samotność to tabu
Z przeprowadzonego w 2013 r. badania CBOS „Rodzina – jej współczesne znaczenie i rozumienie” wynika, że aż 85 proc. Polaków wierzy, że człowiekowi potrzebna jest rodzina, żeby rzeczywiście był szczęśliwy. Jedynie co ósmy ankietowany (12 proc.) sądzi, że bez rodziny można żyć równie szczęśliwie. Nigdy i nigdzie nie jest idealnie, to jasne. O wiele łatwiej jednak żyłoby nam się wszystkim, gdybyśmy nie starali się usilnie narzucać sobie nawzajem konkretnych norm i zachowań. Nie zmuszajmy kobiet, by wszystkie miały dzieci. Nie zmuszajmy zwolenników związków partnerskich do ślubu. I nie zmuszajmy samotnych do tego, by czuli się inni. I nieszczęśliwi.
(…) Pisze Pani o samotności. To dość mało popularne zjawisko i kojarzone bardzo negatywnie. Człowiek samotny uznawany jest brzydko mówiąc za dziwaka. Kogoś nieszczęśliwego, lub skrytego.
Lubie samotność, lubię przebywać sama.... To mnie uspokaja, relaksuje, daje okazję do przemyśleń.
ANIA
– Samotność daje mi wolność, swobodę działania, czas na autorefleksję. Jest szansą na osobisty rozwój i stworzenie lepszych relacji z otoczeniem. To oczywiste, że nie powinna trwać całe życie, ale jej – czasem krótsze, czasem dłuższe okresy – są szansą na coś równie fantastycznego jak... miłość.
Piotr
(…) fajny artykuł o samotności pani napisała, niewykluczone, że dzięki niemu większa ilość ludzi zechce dostrzec, że ludzie samotni z wyboru (którym z tym dobrze), nie są dziwakami. No bo przecież skoro ktoś sam, to musi być z nim coś nie tak... (dewiant, psychol, kłótnik albo raptus...).
Milena
Od roku jestem sama, żyję samotnie raczej stroniąc od ludzi. Nigdy wcześniej nie było mi dane pozostawać w stanie „bez partnera” przez tak długi czas. I ta samotność w moim przypadku, piszę to z dzisiejszej perspektywy – okazała się darem z niebios. Rozwijam swoje pasje, uczę się kolejnych języków, dbam o siebie także od strony fizycznej, bawię się, czasem ryzykownie, ale mam z tego satysfakcję(...).
Nie wiem czy jeszcze kiedyś się z kimś zwiążę, pewnie tak, ale jednego jestem pewna – dzięki tym ostatnim „samotnym miesiącom” dowiedziałam się kim naprawdę jestem. To już dziś daje mi inną jakość życia.
„Polska epidemia samotności”, tygodnik „Polityka”
Ile osób obudziło się dziś z pierwszą myślą, że jedyne żywe stworzenie w domu to ja? Nie przespało nocy, starając się uciec od poczucia bezużyteczności swojego istnienia? Ilu otaczająca cisza wydała się obmierzła, drobiazgi na półkach bezwartościowe, a czekające zajęcia nieskończenie nudne? Ilu czuje się nieżywym człowiekiem, ale i nie trupem jeszcze? Ilu myśli o sobie jak o balonie bez uwięzi, rozbitku dryfującym bez celu? Opłakując tych, co odeszli, tak naprawdę płacze nad sobą?Czytaj więcej
JACEK
– Czytam wiele stron internetowych, lubię czytać prasę. Często łapię się na tym, że te wszystkie przeczytane teksty naprawdę potężnie wpływają na moje postrzeganie świata. Swego czasu w modzie było pisanie o samotności, o tym, że dużo się pracuje, o eurosierotach, o liczbie rozwodów i tak dalej.
I wie pani co? Ja o tych ludziach samotnych zawsze myślę jak o potencjalnych samobójcach, chorych na depresję. Przez to też zawsze czułem się na to samobójstwo i depresję narażony, kiedy przychodziło mi spędzić na przykład sobotni wieczór w samotności, bo przyjaciele zajęci, dziewczyny brak. Nigdy nawet przez moment nie pomyślałem, że nawet te kilka godzin spędzonych sam na sam, może być dla mnie w jakimkolwiek sensie fajnym doświadczeniem.