
– Samotność daje mi wolność, swobodę działania, czas na autorefleksję. Jest szansą na osobisty rozwój i stworzenie lepszych relacji z otoczeniem. To oczywiste, że nie powinna trwać całe życie, ale jej – czasem krótsze, czasem dłuższe okresy – są szansą na coś równie fantastycznego jak... miłość – piszą czytelnicy naTemat.
(…) Pisze Pani o samotności. To dość mało popularne zjawisko i kojarzone bardzo negatywnie. Człowiek samotny uznawany jest brzydko mówiąc za dziwaka. Kogoś nieszczęśliwego, lub skrytego.
Lubie samotność, lubię przebywać sama.... To mnie uspokaja, relaksuje, daje okazję do przemyśleń.
– Samotność daje mi wolność, swobodę działania, czas na autorefleksję. Jest szansą na osobisty rozwój i stworzenie lepszych relacji z otoczeniem. To oczywiste, że nie powinna trwać całe życie, ale jej – czasem krótsze, czasem dłuższe okresy – są szansą na coś równie fantastycznego jak... miłość.
(…) fajny artykuł o samotności pani napisała, niewykluczone, że dzięki niemu większa ilość ludzi zechce dostrzec, że ludzie samotni z wyboru (którym z tym dobrze), nie są dziwakami. No bo przecież skoro ktoś sam, to musi być z nim coś nie tak... (dewiant, psychol, kłótnik albo raptus...).
To wszystko nie znaczy oczywiście, że i samotnym nie zdarzają się gorsze dni, takie, w których za kimś tęsknią. Pytanie jednak – czy osobom pozostającym w długotrwałych i na ogół dobrych relacjach nie zdarzają się dni, kiedy chciałyby być same, wolne i niezależne?
Od roku jestem sama, żyję samotnie raczej stroniąc od ludzi. Nigdy wcześniej nie było mi dane pozostawać w stanie „bez partnera” przez tak długi czas. I ta samotność w moim przypadku, piszę to z dzisiejszej perspektywy – okazała się darem z niebios. Rozwijam swoje pasje, uczę się kolejnych języków, dbam o siebie także od strony fizycznej, bawię się, czasem ryzykownie, ale mam z tego satysfakcję(...).
Nie wiem czy jeszcze kiedyś się z kimś zwiążę, pewnie tak, ale jednego jestem pewna – dzięki tym ostatnim „samotnym miesiącom” dowiedziałam się kim naprawdę jestem. To już dziś daje mi inną jakość życia.
Ile osób obudziło się dziś z pierwszą myślą, że jedyne żywe stworzenie w domu to ja? Nie przespało nocy, starając się uciec od poczucia bezużyteczności swojego istnienia? Ilu otaczająca cisza wydała się obmierzła, drobiazgi na półkach bezwartościowe, a czekające zajęcia nieskończenie nudne? Ilu czuje się nieżywym człowiekiem, ale i nie trupem jeszcze? Ilu myśli o sobie jak o balonie bez uwięzi, rozbitku dryfującym bez celu? Opłakując tych, co odeszli, tak naprawdę płacze nad sobą? Czytaj więcej
– Czytam wiele stron internetowych, lubię czytać prasę. Często łapię się na tym, że te wszystkie przeczytane teksty naprawdę potężnie wpływają na moje postrzeganie świata. Swego czasu w modzie było pisanie o samotności, o tym, że dużo się pracuje, o eurosierotach, o liczbie rozwodów i tak dalej.
I wie pani co? Ja o tych ludziach samotnych zawsze myślę jak o potencjalnych samobójcach, chorych na depresję. Przez to też zawsze czułem się na to samobójstwo i depresję narażony, kiedy przychodziło mi spędzić na przykład sobotni wieczór w samotności, bo przyjaciele zajęci, dziewczyny brak. Nigdy nawet przez moment nie pomyślałem, że nawet te kilka godzin spędzonych sam na sam, może być dla mnie w jakimkolwiek sensie fajnym doświadczeniem.
napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl
