Wybierasz się na studia? Zastanów się, czy chcesz dobrze zarabiać, czy skończyć elitarny kierunek
Jacek Stelmachowski
01 lipca 2015, 17:48·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 lipca 2015, 17:48
Wybierasz się na prawo, widzisz się już w todze i jaguarze? Chcesz być drugim Piotrem Kraśko z kontraktem gwiazdorskim? Dobrze przemyśl swą decyzję o wyborze studiów. Lepiej zawczasu oddzielić mity od realiów. Pomyłki bywają kosztowne.
Reklama.
Adwokat – prestiż tak, kokosy niekoniecznie
Wczoraj na ulicach Warszawy miało miejsce niecodzienne wydarzenie. Pierwszy raz w naszym kraju manifestowali adwokaci i radcowie prawni. Powód? Głodowe ich zdaniem stawki za obronę z urzędu. Dla wielu Polaków widok protestujących przedstawicieli zawodu elitarnego w powszechnym mniemaniu musi budzić zdumienie. Większość z nas utożsamia adwokata czy radcę prawnego z bardzo zamożną osobą. W telewizji widzimy zazwyczaj znakomicie ubranych mecenasów Zbigniewa Ćwiąkalskiego i Romana Giertycha. Tylko że to elita prawnicza ze znanymi nazwiskami, potężnymi kancelariami. Faktycznie zarabiająca krocie. Nic więc dziwnego, że rodzicie popychają młodych ludzi, by ci wybrali studia prawnicze. Ich zdaniem zagwarantuje to dzieciom dostatnią przyszłość. Tyle że w ciągu dekady sytuacja na rynku prawniczym diametralnie się zmieniła. Głównie za sprawą uwolnienia dostępu do aplikacji prawniczych w 2007 roku.
Prawników jak Chińczyków
W ubiegłym roku egzaminy na aplikacje adwokacką, notarialną, radcowską i komorniczą zdało 4800 osób. To oznacza, że co roku przybywa nam, 5-6 tysięcy aplikantów – to bardzo dużo. Jakie są efekty takiej podaży prawników na rynku? Spadek stawek za obsługę i konkurencja cenowa między kancelariami. Członek zarządu dużej firmy z branży przemysłowej mówi, że w tej chwili prawnicy walą drzwiami i oknami zabiegając o obsługę jego firmy. "Prawników jak Chińczyków" tak ocenia sytuacje na rynku prawniczym.
Zdaniem mecenasa Rafała Zaguły z Poznania dziś młody prawnik świeżo po aplikacji musi się naprawdę nabiegać, by zdobyć klientów do własnej kancelarii. Jemu się udało choć mówi, że czasem czuje się jak przedstawiciel handlowy. Ale jak opowiada zna wiele przykładów zamykania kancelarii przez młodych adwokatów i radców.
Rok temu Poznań zszokowało samobójstwo młodego adwokata, który nie chciał przekwalifikować się na urzędnika a jego kancelaria pogrążała się w długach z braku klientów. Koszty utrzymania kancelarii są wysokie a wybór adwokatów i radców np. w Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu olbrzymi.
W stolicy, gdzie funkcjonuje ogromna liczba firm, sytuacja prawników jest nieco lepsza. Lecz wynagrodzenie przy takiej liczbie aplikantów na rynku jest często niższe niż średnia krajowa. Jak dodaje mecenas Zaguła, on sam dziwi się, iż pomimo tak mocnych zmian na rynku prawniczym tysiące młodych ludzi wybiera studia prawnicze ulegając mitowi tego zawodu.
Z architekta na SAPowca
Podobna sytuacja jest z zawodem architekta. Wpierw nauka na trudnych studiach, na których są tak trudne przedmioty jak geometria wykreślna, rysunek techniczny. Co potem? Niestety, minęły czasy gdy architekci zarabiali znakomicie. Dziś to dotyczy głównie właścicieli dużych biur architektonicznych, mniejsze, które potrafią odnaleźć się na rynku też sobie jakoś radzą. Jednak gros adeptów architektury pracuje w dużych sieciowych biurach często za 3 tysiące złotych.
Studia te były tak modne, że powoli robi się sytuacja, jak w Berlinie, gdzie sami Niemcy się śmieją, że to stolica bezrobotnych architektów, za to z nobilitującym tytułem. Doświadczona architekt z dużego miasta w zachodniej Polsce opowiada, że pracuje w największej firmie architektonicznej w swym mieście, zarabia na rękę 2,5 tys. złotych. Nie jest w stanie dostać lepszej oferty, gdyż jak mówi, właściciele biur mają stały dopływ "siły roboczej". Stąd niskie stawki. Ona sama jest już tak zdesperowana, iż myśli o przekwalifikowaniu się na specjalistę od SAPa. Właśnie zapisała się na jego intensywny kurs.
Politolog żadnej pracy się nie boi
10 lat temu kierunek politologiczny był tak oblegany, że zdarzało się i 12 kandydatów na jedno miejsce. Dziś, jak mówi nam anonimowo wykładowca tego kierunku na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, poziom przyjmowanych kandydatów jest często bardzo niski. Wykładowca na moje pytanie czy bierzecie młodzież z łapanki tylko się uśmiecha. Do studentów dociera, że po tym kierunku są skazani na "improwizację". Miejsc pracy w samorządzie i administracji centralnej jest ograniczona liczba. Jak sobie radzą?
Bardzo różnie. Jeden z moich znajomych, absolwent, dziś jest dyrektorem sprzedaży w wielkiej giełdowej firmie IT. Zarabia znakomicie. Inny ma firmę malującą pasy drogowe. Nie wyrabia się z pracą.T ak więc w tym przypadku wszystko zależy od kreatywności i przebojowości danego absolwenta. Radosław Koelner, prezes i właściciel firmy – potentata w mocowaniach stalowych firmy Koelner – sam absolwent tego kierunku na Uniwersytecie Wrocławskim, twierdzi, iż politologia daje szerokie horyzonty. On wykorzystuje swoją wiedzę robiąc biznesy na całym świecie. Jest zapewne najbogatszym politologiem w Polsce. Jednak to ewenement, tytuł magistra politologii ma dziś znaczenie bardziej symboliczne niż praktyczne. Reszta w rękach absolwenta.
[b]
Dziennikarz?Zamykamy taki kierunek[/b}
Wydziały dziennikarskie też świecą pustkami. Oczywiście, nie wrócą czasy, gdy magia zawodu dziennikarza będzie wabiła jeszcze tysiące młodych ludzi, ale ogłaszanie śmierci tego kierunku jest przedwczesne. Ostatnio z rekrutacją jest trochę lepiej. Zwłaszcza dotyczy to tego kierunku na Uniwersytecie Warszawskim. Na pewno ludzie decydujący się na wybór tego kierunku nie powinni spodziewać się rewelacyjnych zarobków. Ciekawej pracy owszem.
Jakie kierunki mają przyszłość? Oczywiście cały czas pracy jest aż za nadto dla programistów i informatyków. Wąskie specjalizacje, szczególnie jeśli są połączone z trendami rynkowymi to spora szansa na sukces. Ukończenie dziś filologii tureckiej, indonezyjsko-malajskiej nie powinno być traktowane jako fanaberia, czy brak pomysłu na siebie. Takie reakcje były częste 10 lat temu. Dziś taki wybór to raczej przejaw celnej analizy sytuacji na świecie, która zmienia się bardzo szybko. A światowe centrum finansów powoli przenosi się z Londynu do Singapuru i Szanghaju. Grunt to nie kierować się tylko prestiżem danego kierunku. Bo z niego samego może być ciężko wyżyć.