Afery z informatyzacją policji ciąg dalszy. Po tym, jak aresztowano szefa Centrum Projektów Informatycznych i dwóch dyrektorów firm informatycznych, CBA działa dalej. W ramach tego samego śledztwa Biuro zatrzymało dziś naczelnika Wydziału Projektowania Systemów Informatycznych w Biurze Łączności i Informatyki Komendy Głównej Policji i dwóch prezesów wrocławskiej firmy informatycznej.
Andrzej M. z CPI zapoczątkował serię zatrzymań w ogromnym śledztwie, które sprawdza nieprawidłowości przy zamawianiu usług i sprzętu w ramach informatyzacji policji. Szef Centrum Projektów Informatycznych, według podejrzeń, przyjął prawie 2 miliony złotych łapówek. W zamian udostępniał firmom państwowe kontrakty. Wraz z M. zostali zatrzymani Tomasz Z., który w badanym przez CBA okresie pracował w Hewlett-Packard oraz Marcin F. - zatrudniony wówczas w IBM. Więcej o tamtej sprawie można przeczytać w naszym tekście.
Specyfika branży?
Dzisiaj rano CBA zatrzymało kolejne osoby. Jak potwierdza rzecznik Biura, "akcja odbyła się w ramach tego samego śledztwa". W ręce pracowników Biura wpadli: naczelnik z Biura Łączności i Informatyki Komendy Głównej Policji oraz dwóch prezesów znanej firmy informatycznej z Wrocławia. Jak podaje Radio ZET, naczelnik podejrzany jest o przyjęcie 14 tysięcy złotych łapówki. Z kolei prezesi wrocławskiej spółki mieliby "pomóc we wręczeniu łapówki byłemu dyrektorowi Centrum Informatycznego MSWiA".
- W każdym środowisku zdarzają się przestępstwa, ale w tym przypadku żaden proces sądowy nie został zakończony i za mało wiadomo, aby coś w tej sprawie opiniować. Ale niestety w każdym środowisku mamy do czynienia z podobnymi zdarzeniami - mówi nam profesor Włodzimierz Gogołek, specjalista od IT z Uniwersytetu Warszawskiego.
Chociaż korupcja występuje w każdej branży, to w przypadku informatyzacji mamy do czynienia z szeroko zakrojonym śledztwem CBA.
Jak mówi nam Michał Rogalski, ekspert ds. zamówień publicznych z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, ewentualna korupcja nie wynika ze specyfiki branży. - Sektor IT stał się przedmiotem zainteresowania służb, a ponieważ służby uważniej się przyglądają, to naturalnie wychodzą tu jakieś nieprawidłowości - ocenia Rogalski. Jego zdaniem, gdyby CBA tak dokładnie przebadało również inne sektory, w których firmy współpracują z państwem, wyszłoby równie dużo incydentów. - Chociaż w IT może występować więcej problemów, niż gdzie indziej, bo tutaj wszystko jest bardziej skomplikowane i już na poziomie opisu produktu może się zdarzyć błąd - przyznaje ekspert z PIIT.
Niedouczeni…
Przyczyny korupcji, w przypadku administracji publicznej, są dwie. Jedną może być brak odpowiednich kompetencji u zatrudnianych przy informatyzacji urzędników. Chociaż obywatele mają prawo oczekiwać od państwa, że na stanowiskach takich jak dyrektor Centrum Projektów Informatycznych czy naczelnik Wydziału Łączności i Informatyki w Komendzie Głównej Policji będą zatrudniani eksperci, to wcale nie musi tak być.
Jaki powinien być wysoko postawiony urzędnik zajmujący się IT? Opowiada nam o tym
prof. Włodzimierz Gogołek, były prezes Polskiej Agencji Prasowej i były członek zarządu TP S.A. W obu firmach profesor zajmował się wdrażaniem dużych projektów informatycznych, między innymi upowszechnieniem internetu w Polsce.
- Kompetencje osób decyzyjnych w administracji publicznej to bardzo ważna kwestia. Pracownikowi w branży teleinformatycznej, i nie tylko, potrzebne są dwa rodzaje kwalifikacji: merytoryczne - między innymi do oceny tego jaki sprzęt lub usługę kupić, i formalne - aby znał procedury przetargów i zakupu sprzętu - mówi nam prof. Gogołek. - Niestety, w strukturach państwowych mieliśmy już do czynienia z brakiem kompetencji, przy okazji sprawy ACTA czy wyboru tabletu jako urządzenia wspomagającego naukę.
Skąd taki stan rzeczy? Nasz inny rozmówca, anonimowy pracownik instytucji państwowej zajmujący się projektami informatycznymi, wskazuje na niedbałość i niewiedzę "góry". - Pracodawcy mają małe wymagania. Często szukają i biorą do pracy "informatyków" - panów od naprawiania komputerów. A przecież informatyk to człowiek zajmujący się dystrybucją, przechowywaniem, zabezpieczaniem informacji - mówi nam specjalista. - Niestety, w państwowych strukturach takie sprawy załatwia się budżetowo i zatrudnia się osoby, które zgadzają się na niskie warunki finansowe i niekoniecznie posiadają odpowiednie kompetencje - dodaje nasz rozmówca.
… I nieuczciwi
Mimo to, Michał Rogalski z PIIT nie sądzi, by tak wysoko postawieni urzędnicy państwowi nie posiadali odpowiednich kwalifikacji.
- Myślę, że takimi ludźmi kieruje chciwość, a nie jest to kwestia ich kompetencji - stwierdza Rogalski. Nasz rozmówca z Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji podkreśla, że obecnie nie można oceniać zatrzymanych osób. - Procesy się nie skończyły, a patrząc wstecz bywały przypadki, kiedy padały podejrzenia, a dowody okazywały się za słabe do udowodnienia winy - przypomina ekspert ds. zamówień publicznych.
Niestety, chciwość może być realnym problemem. Szczególnie w przypadku sektora IT, gdzie zarobki państwowych urzędników potrafią być nawet 10 razy mniejsze, niż w zwykłych firmach. Dodatkowo, by zarabiać takie pieniądze w administracji publicznej, jak na niskim stanowisku w prywatnej spółce, trzeba zajmować bardzo wysokie stanowisko. Zaś w normalnym biznesie godziwe pieniądze można zarabiać nawet na niższych szczeblach. - W administracji publicznej występuje selekcja negatywna, bo wynagrodzenia są dużo niższe, niż w prywatnych spółkach. Jeśli ktoś jest bardzo kompetentny, to na pewno nie pracuje w administracji, bo po prostu by za mało zarabiał - podsumowuje profesor Gogołek.
Zbyt niskich zarobków nie można jednak uznać za argument w jakikolwiek sposób usprawiedliwiający korupcję
- Oczywiście, im wyższe zarobki, tym mniejsza podatność na korupcję - przyznaje Michał Rogalski z PIIT. - Ale przecież każdy urzędnik, przychodząc na swoje stanowisko, wie na co się godzi.
Ci, którzy dopuścili się korupcji przy okazji informatyzowania policji, na pewno wiedzieli, na co się godzą - przynajmniej przyjmując pieniądze pod stołem. Chociaż łapówka naczelnika z Komendy Głównej Policji - 14 tysięcy - wydaje się wyjątkowo skromna w porównaniu z 2 milionami, które miał wziąć Andrzej M. z CPI.
Od kiedy zacząłem zajmować się informatyką, co nastąpiło z początkiem lat 1960., miałem poczucie, że o informatyce można mówić w sposób zrozumiały. CZYTAJ WIĘCEJ