
"CEO belly", czyli oponka na brzuchu najczęściej rośnie u osób, które mają siedzący tryb pracy za biurkiem, jedzą byle jakie posiłki i nie znajdują czasu na ruch. Do pracy jeżdżą samochodem, zamiast schodów używają windy i oszczędzają się, jednocześnie na tym tracąc. Ale taka otyłość może być przyczyną chorób układu krążenia. Podpowiadamy, jak się jej pozbyć.
Dawniej się mówiło, że mężczyźnie się dobrze powodzi, kiedy pojawiał się u niego pokaźny brzuch. Który zresztą w wielu kulturach jest uznawany za oznakę dobrobytu (Romowie i Arabowie), albo szczęścia (Hindusi). Mężczyźni w Polsce i to mówię z ręką na sercu, na szczęście wyglądają coraz lepiej. Zaczynają interesować się nie tylko tym, co ubierają do pracy czy na randkę – żegnajcie skarpety i sandały – ale także swoją figurą. Niestety, nie wszyscy. I niestety, ci, których de facto jest na to stać, żeby o siebie zadbać często albo są naprawdę zbyt zapracowani, żeby ćwiczyć, albo szukają skutecznej wymówki.
I coś, co jeszcze kilka lat temu wydawałoby się szokujące ma miejsce tu i teraz. Mężczyźni, którzy nie mają czasu na siłownię lub sam trening nie wystarcza im, żeby się pozbyć niechcianej oponki, idą śladami kobiet. Miejscową otyłość dziś można usunąć na wiele sposobów, z których jedne są mniej inwazyjne, a inne dość drastyczne, jak liposukcja. Nie mniej bardziej efektywne od morderczych treningów i diety. Niestety mogą być czasem niewystarczające, ponieważ miejscowa tkanka tłuszczowa jest bardzo oporna i trudna do pozbycia się.
Otyłość brzuszna zdarza się najczęściej u mężczyzn powyżej 30 roku życia, a bardzo często u 40 i 50-latków. Ostatnimi laty obserwuje się rosnącą liczbę panów w tym wieku, u których pojawia się charakterystyczna oponka wokół talii lub tzw. brzuch piwny. Problem ten dotyka także coraz częściej 20-latków, co generalnie wiąże się z rosnącą w Polsce liczbą osób z nadwagą. Szacuje się, że problem dotyczy dziś blisko 40 proc. mężczyzn w Polsce.
Wielu mężczyzn chce dziś przyspieszyć swoją drogę do płaskiego brzucha zarówno ze względów estetycznych, jak i czysto medycznych. Liposukcja laserowa staje się więc popularna zarówno wśród mężczyzn na co dzień ćwiczących na siłowni, jak i wśród panów, którym nie po drodze z cross fitem, a którym lekarze zalecają zgubienie kilogramów.
Z powodu coraz częstszego problemu z nadwagą u mężczyzn i być może dzięki coraz większej świadomości, że to niezdrowe i nieestetyczne mężczyźni laserem usuwają nie tylko „prezesowskie oponki”, ale także tkankę tłuszczową z okolic piersi, ud, ramion czy podbródka. Dlaczego najczęściej wybierają laser? Bo nie dość, że ufają w jego działanie bardziej niż zdrową dietę i aktywność fizyczną, to jeszcze przynosi efekty bardzo szybko. Ciało wygląda lepiej w krótkim czasie. W dodatku rekonwalescencja jest znacznie krótsza niż po tradycyjnej, inwazyjnej liposukcji, która jest operacją i wiąże się z długim czasem gojenia się ran. A faceci uwielbiają skuteczne, szybkie i widoczne zabiegi.
Otyłość miejscową charakteryzuje lokalne nagromadzanie się tłuszczu, nie ma on charakteru wędrownego. Tzn. jeśli zdecydujemy się na odessanie tłuszczu z brzucha, to jedne miejsce, w które może on powrócić np. z powodu powrotu do śmieciowej diety i braku ruchu - jest brzuch. Zabieg liposukcji polega jedynie na usunięciu tłuszczu, nie jest to zabieg blokujący jego ponowne nagromadzanie się, dlatego też liposukcję warto traktować jako dopełnienie np. terapii odchudzającej, na którą składają się ćwiczenia i nowa dieta, zapobiegające ponownemu odkładaniu się tkanki tłuszczowej.
Sam zabieg polega (po uprzednim znieczuleniu poddanego zabiegowi obszaru) na wprowadzeniu pod skórę końcówki lasera i rozpuszczeniu tłuszczu pod wpływem emitowanego ciepła. Płynny tłuszcz następnie jest odsysany specjalnym, wibrującym ssakiem. Dzięki energii cieplnej jaką generuje laser skóra jest bardziej jędrna, sprężysta i poprzez odbudowę włókien kolagenowych szybciej się obkurcza.
Skóra po zabiegu naturalnie się regeneruje i napina, a kontury sylwetki stają bardziej wyraźne. Co ważne laser nie narusza okolicznej tkanki, dzięki czemu nie dochodzi do uszkodzeń mechanicznych, równocześnie zapewnia hemostazę, nie ma zatem ryzyka wystąpienia krwawienia i dużych krwiaków.
Zabieg przeprowadza się w znieczuleniu miejscowym (przy większej rozpiętości zabiegu – dwie i więcej partii ciała zalecana jest obecność anestezjologa) po którym pacjent jeszcze tego samego dnia wraca do domu Po zakończonym zabiegu liposukcji nakłada się specjalne ubranie uciskowe. Należy je nosić przez ok. 4 tygodnie. Pełny efekt może już być widoczny po ok. 30 dniach.
Ale patrząc na zwiększające się zainteresowanie mężczyzn problemem otyłości, mam wrażenie, że dobrze się dzieje. Że jednak zaczynamy jako społeczeństwo zauważać, że nadwaga to nie tylko problem z wciśnięciem się w ulubione ubrania czy energicznym wbieganiem po schodach. To także kłopoty z chodzeniem, ociężałość i złe samopoczucie. Co każda osoba nawet z lekką nadwagą latem odczuwa dość boleśnie…
Napisz do autorki: maria.kowalczyk@natemat.pl
