
Krzysztof Hołowczyc musi zapłacić za przekroczenie prędkości, ale zarazem utarł nosa policyjnej drogówce. Podczas kontroli z października 2013 roku policjanci chcieli rajdowcowi wmówić, że przekroczył prędkość aż o 114 km/h. "Hołek" nie przyjął jednak mandatu i zaczął walkę przed sądem. Który właśnie potwierdził, że policyjny radar podał przekłamany wynik.
REKLAMA
Co nie zmienia faktu, że Krzysztof Hołowczyc zapłacić i tak musi. Sąd orzekł, iż sportowiec musi uiścić 4 tys. zł grzywny i dodatkowo pokryć koszty sądowe w wysokości prawie 2,2 tys. zł. Bo postępowanie sądowe wykazało, że rajdowiec przed dwoma laty rzeczywiście mknął krajową "siódemką" szybciej niż pozwalały na to przepisy.
Jednak nie aż tak szybko, jak twierdzili policjanci, którzy zatrzymali nissana prowadzonego przez Krzysztofa Hołowczyca. Oni wmawiali rajdowcowi, że dozwoloną przekroczył prędkość o 114 km/h. Przed sądem wykazano natomiast, iż policja przeszacowała wynik aż o 43 km/h.
Co ciekawe, uznano jednak, iż "w ocenie biegłego policyjny pomiar prędkości został wykonany prawidłowo przy użyciu urządzenia, które nie wzbudzało zastrzeżeń pod względem technicznym". Warto jednak podkreślić, że wtorkowy wyrok w sprawie Krzysztofa Hołowczyca nie jest prawomocny.
Źródło: TVN24.pl
