– Rząd co rusz deklaruje, że chce pomóc młodym, starym, ślepym, dobrze widzącym... Mnie to przeraża. Bo kto za to zapłaci? Najbiedniejsi i klasa średnia – mówi w "Bez autoryzacji" Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Premier Kopacz na antenie TVP Info reklamowała Biedronkę. Przyłączy się pan do głosów oburzenia?
Mam mieszane uczucia. Z premier Kopacz ogólnie jest tak, jak z Bronisławem Komorowskim. Ona osiągnęłaby dużo lepsze efekty, gdyby nie wychodziła z domu. Natomiast z jednej strony to jest tak, że jak ktoś kupuje sobie warzywa i inne produkty, to dziwne jest później obsesyjne unikanie wymieniania nazwy firmy czy miejsca. Trochę mnie to śmieszy, gdy politycy tego unikają. Z drugiej strony mowa jest o premier polskiego rządu, która powinna w tej kwestii zachować powściągliwość. Ogólnie rzecz biorąc nie jestem tą reklamą specjalnie porażony. Są ważniejsze problemy.
Komentatorzy zwracają uwagę, że to jednak portugalska sieć dyskontów, a premier polskiego rządu powinna promować rodzimy biznes.
Ten hejt, jaki pojawia się przeciwko zagranicznym firmom działającym w Polsce, jest moim zdaniem niewłaściwy. My nigdy nie wypowiadaliśmy się przeciwko zagranicznemu kapitałowi w Polsce, a tylko przeciwko tym firmom, które unikają tutaj płacenia podatków. Jeśli Biedronka działa u nas i płaci podatki, to jest polską firmą i tak trzeba ją traktować. Tym bardziej, że to jedna z nielicznych sieci handlowych, która w Polsce płaci CIT.
Czyli to nie problem?
Problemem nie jest to, że w kraju mamy zagraniczny kapitał. Problemem jest to, że 60 proc. firm ma "straty" i nie płaci podatków, w dodatku całkowicie legalnie. My jesteśmy za tym, by zmienić system podatkowy tak, by te firmy podatki musiały płacić. To, co się dzieje w Polsce wokół kapitału zagranicznego, przeradza się w coś niewłaściwego. Międzynarodowy podział pracy jest taki, że my na pewno nie we wszystkim będziemy dobrzy. Dlatego kapitał zagranicznych jest mile widziany. Nawet na konwencji PiS pojawiały się takie głosy.
Moim zdaniem to przejaw głupoty, i to dosyć ciężkiej. Przecież ktoś za to będzie musiał zapłacić. To jest działalność kompletnie absurdalna. Jestem za tym, żeby ulżyć, ale wszystkim. Natomiast tutaj próbuje się różne dziwne działania podejmować na rzecz różnych grup społecznych. Mnie to trochę przeraża. Rząd co rusz deklaruje, że chce pomóc młodym, starym, ślepym, dobrze widzącym, wszystkim... Obawiam się, kto to sfinansuje.
Kto?
Ja widzę dwie grupy – najbiedniejsi i klasa średnia, sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Nie ma innych grup, z których można byłoby wziąć. A od nich można, bo to grupy stosunkowo źle zorganizowane, więc nie będzie awantur. Obawiam się, że jeśli kampania wyborcza potrwa jeszcze ze dwa tygodnie, wiek emerytalny może zostać obniżony do 40 lat. To idzie w tym kierunku. Oficjalnie nawet nie zaczęliśmy kampanii, a już mamy tego typu rzeczy. Strach pomyśleć, co będzie we wrześniu.