Kiedy 9 lipca 1947 roku szef MSZ Zygmunt Modzelewski oświadczał ambasadorom Francji i Wielkiej Brytanii, że polska delegacja nie stawi się w Paryżu, gdzie miano dyskutować o planie pomocy Zachodu dla zniszczonej wojną Europy, Polsce przechodziła właśnie "obok nosa" wielka szansa. I stało się, USA nie dały nam milionów dolarów - wystarczyło "nie" generalissimusa Stalina.
17 miliardów dolarów - tyle Stany Zjednoczone, największe ówcześnie mocarstwo świata, przeznaczyło w ramach Europejskiego Planu Odbudowy. W kwietniu 1948 roku oficjalnie zatwierdził go Kongres USA - państwa bloku wschodniego miały całe trzy miesiące, by odnieść się do amerykańskiej propozycji. Początkowo zastanawiano się, czy aby z niej nie skorzystać, bo pomoc niosła szansę na lepsze jutro. Gdyby nie zakaz Kremla, dziś Europa Środkowo-Wschodnia wyglądałaby inaczej.
Jak przypomina w rozmowie z naTemat prof. Wojciech Morawski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Marshall wyszedł z propozycją ratowania europejskich gospodarek w czasie, gdy obowiązywała już tzw. doktryna Trumana. – USA zapowiedziały, że będą wspierać kraje przeciwstawiające się ekspansji komunizmu – podkreśla znawca historii gospodarczej.
Dodaje, że Amerykanom chodziło o wykazanie złej woli Rosjan. – Więc zaproponowali pomoc także ZSRR, paradoksalnie, licząc na odmowę. Bali się, że Stalin się zgodzi. Ale był już opracowany patent na taką okoliczność - Marshall powiedział, że pomoc gospodarcza ma iść na cele pokojowe, nie wojenne. W związku z czym USA miałyby prawo przeprowadzania inspekcji w krajach korzystających z pomocy i sprawdzać, czy aby nie idzie ona na zbrojenia. W USA wiedziano, że gdy Stalin wyobrazi sobie zachodnich inspektorów szwędających się po Uralu, wkurzy się – mówi prof. Morawski.
Co prawda delegacja sowiecka na przełomie czerwca i lipca gościła w Paryżu, gdzie rozmawiano jeszcze o czerwcowych słowach Marshalla. Kluczowe było spotkanie sowieckiego komisarza spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa z szefami dyplomacji Wielkiej Brytanii - Ernestem Bevinem oraz Francji - Georges'em Bidaultem. Jak było jednak do przewidzenia, Mołotow niczego nie wskórał. Francuzi i Brytyjczycy nie godzili się na zakulisowe zagrywki przeciwko Amerykanom. Wysłannik Stalina ostentacyjnie wrócił na Kreml.
USA miały jednak nadzieję, że Europa Wschodnia przyjmie pomoc i przy jej pomocy będzie wyciągana spod sowieckiej dominacji. – Tu się zawiedli. Tak naprawdę w tym momencie żelazna kurtyna zapadła na dobre – ocenia badacz z SGH. Podkreśla przy tym, że przez krótki czas ochotę na skorzystanie z amerykańskiej pomocy miano także nad Wisłą. – Hilary Minc (ówczesny minister przemysłu i handlu - red.) pomyślał krótko o tym z entuzjazmem, ale zaraz potem stwierdził, że plan to "brutalna interwencja w sprawy bloku". W Czechosłowacji to zawahanie było dłuższe – wyjaśnia prof. Morawski.
W jego opinii, fakt, że Europa Zachodnia jest dziś bogata, to nie tylko zasługa integracji, ale i właśnie planu Marshalla. – Co najmniej w równym stopniu. To szansa, którą zaprzepaściliśmy. W zamian dostaliśmy RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, powstała w 1949 roku - red.), ale to było zawracanie głowy – przyznaje historyk.
Amerykanom bardzo zależało na Polsce, głównie ze względu na złoża węgla. Były też - podkreśla prof. Morawski - spore możliwości ekspansji polskiego rolnictwa.
I nawet stanowisko premiera Polski Ludowej Józefa Cyrankiewicza, który przychylnym okiem spoglądał za Ocean, niczego nie zmieniło. Stalin zabronił władzom wszystkich krajów satelickich skorzystania z amerykańskiej propozycji. O konkretach miano rozmawiać ponownie we francuskiej stolicy 12 lipca. Ostatecznie wśród 16 państw-uczestników nikogo znad Wisły nie było...
Łącznie, w ramach Planu Marshalla, rozdysponowano pomoc o wartości ok. 13,5 miliarda dolarów. Główny nacisk położono na rozwój sektorów rolnego oraz przemysłowego, a także walkę z samowystarczalnością gospodarczą poszczególnych gospodarek (autarkią).
Najwięcej, bo aż 3,5 mld z tej kwoty - trafiło do Wielkiej Brytanii, nieco mniej do Francji (2,7 mld). USA poważnie wsparły także część Niemiec, podzieloną na alianckie strefy okupacyjne. Państwo, funkcjonujące od 1949 roku pod nazwą Republiki Federalnej Niemiec, otrzymało 1,5 mld wsparcia. W opinii prof. Morawskiego to właśnie Niemcy Zachodnie były największym beneficjentem planu Marshalla. – Były one wówczas w beznadziejnym położeniu. To się wydaje mało prawdopodobne, ale tak mogło zostać. Tymczasem dziś Niemcy są potęgą gospodarczą - podsumowuje badacz.
Jest rzeczą logiczną, że Stany Zjednoczone powinny uczynić wszystko, co leży w ich mocy, by pomóc w przywróceniu światu normalnego zdrowia gospodarczego, bez czego nie może być mowy o równowadze politycznej i zapewnieniu pokoju.
Prof. Wojciech Morawski
Weszlibyśmy na taką drogę, na jaką weszła Europa Zachodnia. W połowie XX wieku porównywano Polskę pod względem poziomu gospodarczego do Hiszpanii, przy czym mieliśmy wówczas lekką przewagę. (...) Gdybyśmy tę pomoc przyjęli, bylibyśmy dziś daleko z przodu.