Pracujemy za pół darmo, no ale kraj się rozwija... Polska w pułapce "niskich kosztów pracy"
Pracujemy za pół darmo, no ale kraj się rozwija... Polska w pułapce "niskich kosztów pracy" Fot. Wiktor Kubiak / Agencja Gazeta

Polak jest tanim pracownikiem. Choćby przedsiębiorcy narzekali na wysokie koszty, dane są bezlitosne – godzina pracy w Danii kosztuje 40,3 euro, w Polsce 8,4 euro, a w Bułgarii 4,3 euro. Gdzie w takim razie swoją firmę zbuduje wielki, światowy koncern? Raczej nie w Danii.

REKLAMA
– Postawa rządzących jest schizofreniczna. Jako nasz główny atut, zagranicznym inwestorom przedstawia się: "przyjeżdżajcie do nas, mamy tanich pracowników". Z drugiej strony Polakom prezentuje się inny obraz sytuacji – mówi Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
Diagnoza
Tak, pracodawcy też mają powody do narzekania, ale dziś nie o nich. Polscy pracownicy czują, że zarabiają o wiele za mało. Co piąty rozważa z tego powodu emigrację. O zbyt niskich płacach mówi się już nie tylko w tramwajach, a hasło: "trzeba podnieść płacę" pada z ust największych polskich ekonomistów, z szefem Narodowego Banku Polskiego na czele.
Marek Belka
Fragment wywiadu dla "Gazety Wyborczej"

Musimy skończyć z wyczynowym kapitalizmem, który uprawiamy w Polsce od 25 lat. Powinniśmy podnieść płace, opodatkować bogatych i przepływ kapitału. Czytaj więcej

I dalej - były minister finansów profesor Grzegorz Kołodko:
Grzegorz Kołodko
Fragment rozmowy w TVN24 Biznes i Świat

W ciągu tego ćwierćwiecza nasz PKB zwiększył się o 111 proc., a płace tylko 84 proc. - świat kapitału wzbogacał się kosztem świata pracy. (...) Przedsiębiorcy powinni podnieść płace. Czytaj więcej

O konieczności podniesienia płac mówią też sami pracodawcy:
Grzegorz Dzik
Prezes zarządu IMPEL SA

Niskie wynagrodzenie niszczy morale pracownika. Trzeba podnieść płace w Polsce. Czytaj więcej

Wszyscy czują, że płace powinny być wyższe. – Ten temat rzeczywiście pojawił się w polskim dyskursie publicznym – mówi naTemat Łukasz Kozłowski. – Być może wynik ostatnich wyborów został zinterpretowany przez osoby związane z polityką jako wyraz społecznego niezadowolenia – mówi. I wyjaśnia, że wynika ono ze spowolnienia gospodarczego z 2012 i 2013 roku. – Nie było ono ostre, ale trwało długo i doprowadziło do stagnacji płac – mówi Kozłowski.
logo
Fot. Mikołaj Kuras / Agencja Gazeta
Pułapka niskich kosztów pracy, to tak naprawdę "pułapka średniego rozwoju", czy też "średniego dochodu". – Jednym z jej przejawów jest opieranie swojej strategii wyłącznie na niskich kosztach pracy. Niestety Polska w globalnych łańcuchu kreowania wartości, trochę takie miejsce zajęła. Kraju, gdzie budowane są montownie, czy centra usług wspólnych – mówi Łukasz Kozłowski.

W ostatnich dziesięciu latach koszty pracy urosły u nas o 75 proc., a w UE o 24,2 proc. Jeśli takie same tempo utrzyma się, to poziom UE osiągniemy w 2046 r. Przez ten czas będziemy więc nadal atrakcyjni dla inwestorów zagranicznych. Czytaj więcej

źródło:tvn24bis.pl
Pracowników trzeba docenić
Z punktu widzenia pracownika najważniejsza jest "jego część" kosztu pracy, czyli pieniądze które wpływają mu na wysokość pensji. Eurostat, który bada koszty pracy w Unii Europejskiej bierze pod uwagę sumę wynagrodzeń, składek na ZUS oraz podatków.
Z wypowiedziami Marka Belki czy Grzegorza Kołodki zgadza się Kamila Małocha z firmy gowork.pl. Jak zauważa, Polska często porównuje się do krajów Zachodniej Europy, ale zarobki to temat, który rzadko pojawia się w tych porównaniach.
– Nic dziwnego, stawka godzinowa w naszym kraju należy do najniższych w całej UE, mimo wzrostu kwoty pensji minimalnej. Wysokie koszty pracy wciąż negatywnie wpływają na wynagrodzenia i przyczyniają się do wysokiego bezrobocia – mówi naTemat.
Kamila Małocha
Gowork.pl

Polscy pracownicy powinni najpierw zostać docenieni przez polskich pracodawców. Niestety, jak wynika z opinii zamieszczonych na naszym portalu, wiele firm koszty pracy przenosi na pracownika, oferując umowy śmieciowe czy minimalne wynagrodzenie.

Zdaniem Kamili Małochy, w polepszeniu naszych zarobków nie pomaga też rząd. Nie chodzi tylko o wspomniane już podatki. – Jeżeli premier na arenie międzynarodowej szczyci się tym, że jego rodacy są najtańszą siłą roboczą w Europie, nie można oczekiwać od zagranicznych inwestorów, że na przekór zaoferują nam wyższe stawki. Konkurencyjność to nie tylko niskie koszty pracy. Firmy i politycy muszą to zrozumieć – mówi przedstawicielka firmy.
logo
Fot. Wiktor Kubiak / Agencja Gazeta
Polacy są naprawdę dobrymi pracownikami, ale nie można oczekiwać od kogoś maksimum wydajności, samemu ograniczając się do minimum. O tym, że niskie płacą są problemem świadczą również ostatnie dane GUS, mówiące, że 2,8 mln Polaków w 2014 r. żyło w skrajnym ubóstwie. – Co istotne, bieda występuje nawet w rodzinach, w których nie ma problemu bezrobocia. Jednocześnie w tym tygodniu pojawiła się informacja, że zwiększyła się liczba polskich milionerów. To najlepiej pokazuje jak negatywną tendencję mamy w Polsce – mówi Kamila Małocha.
Gdzie jest "magiczny guzik"?
– Każdy z nas chciałby więcej – mówi z kolei Kazimierz Sedlak z firmy doradczej Sedlak & Sedlak. – Ja też mam poczucie, ze mógłbym więcej zarabiać. Niestety, w tej chwili w Polsce nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak to zrobić bez zwiększania wydajności pracy– mówi naTemat. I przypomina, co się działo w latach osiemdziesiątych, kiedy dzięki strajkom ludzie co kilka miesięcy dostali podwyżki. Ale inflacja była dużo wyższa niż podwyżki.
– Nic łatwiejszego, niż wydać polecenie: podnieśmy płacę. Gorzej jest z realizacją bo nikt nie wie komu, ile podnieść i dlaczego właśnie tyle. Normalnie to rynek reguluje relacje miedzy pracownikiem a pracodawcą i trudno sobie wyobrazić powrót do czasów centralnego sterowania gospodarką. Jak mówi, jest całym sercem za podnoszeniem płac bo warto aby powodziło się nam lepiej. Nie wie tylko, jak to zrobić bo gospodarka nie opiera się na chęciach. O płacach, między innymi, decyduje wydajność pracy i aby więcej zarabiać nie wystarczą same deklaracje polityków.
Kazimierz Sedlak
Dyrektor firmy Sedlak & Sedlak

Intuicyjnie wyczuwam, choć nie mam danych które by to potwierdzały, że dzięki niższym niż na zachodzie kosztom pracy rozwijamy się dużo szybciej, niż inne kraje bloku wschodniego. Z początkiem lat 80-tych polska była zrujnowany gospodarczo krajem, którego od innych dzielił wielki dystans. My ten dystans bardzo szybko nadrobiliśmy. Można było szybciej, ale i dużo wolniej, jak w Mołdawii czy na Ukrainie. Jesteśmy liderem krajów postsocjalistycznych a nie mamy bogactwa, jakie gromadziła choćby Francja przez setki lat. U nas socjalizm zniszczył kraj nie tylko gospodarczo, ale i społecznie. Teraz nadrabiamy zaległości i nie wyobrażam sobie powrotu do ręcznego sterowania gospodarką poprzez odgórne podnoszenie płac, nawet w tak szczytnym celu jak poprawa jakości naszego życia .

Łukasz Kozłowski dodaje, że nie ma czegoś takiego jak "magiczny guzik", który podniesie nam wszystkim stawki. – Zbyt duża interwencja władzy mogłaby bardziej zaszkodzić, niż pomóc – przestrzega. Zdaniem eksperta, gwałtowne podniesienie płacy minimalnej byłoby niebezpieczne dla naszej gospodarki.
Działanie
Kamila Małocha zwraca również uwagę, że Polska jest traktowana jak źródło taniej siły roboczej z powodu niskiej konkurencji polskich firm. Zagraniczne podmioty nie przenoszą do Polski strategicznych procesów czy też zaawansowanych technologii, ponieważ takie zazwyczaj są zlokalizowane przy centralach firm w krajach wysoko rozwiniętych (przykład Toyoty w Japonii).
Kamila Małocha
gowork.pl

Celem działań rządu powinno być w pierwszej kolejności wspieranie polskich przedsiębiorstw, które mają zlokalizowane w Polsce swoje centrale, tutaj utrzymują wszystkie procesy o strategicznym charakterze, a w przeciwieństwie do wielu zagranicznych firm muszą radzić sobie z wieloma utrudnieniami, dodatkowymi podatkami, który zagraniczne korporacje nie ponoszą.

Jeśli nie postawimy na innowacje, sytuacja naszych płac może się jeszcze pogorszyć. Łukasz Kozłowski obawia się, że Polska zatrzyma się w miejscu, a być może nawet zaczniemy tracić swoją pozycję, bo pojawia się konkurencja w skali globalnej.
– Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie tańszy. Dziś oferujemy dosyć korzystny miks jakości pracy w stosunku do jej ceny. Ale czujemy już na plecach oddech państw azjatyckich, a w przyszłości również państw afrykańskich.

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl