Sejm uchwalił Ustawę o uzgodnieniu płci. Projekt nowego prawa przygotowano z inicjatywy poseł Anny Grodzkiej. Przeciwko niemu opowiedzieli się posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy.
Za przyjęciem projektu ustawy głosowało 252 posłów. Przeciwko niemu opowiedziało się 158 posłów, 11 wstrzymało się od głosu. Przeciwko projektowi głosowali zgodnie posłowie PiS i Zjednoczonej Prawicy. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Ustawa nie reguluje kwestii medycznych. Skupia się wyłącznie na prawnej procedurze uzgadniania płci osób, których tożsamość płciowa nie zgadza się z płcią wpisaną do aktu urodzenia.
– Do tej pory osoba transpłciowa, żeby zmienić płeć, musiała pozwać do sądu swoich rodziców. W tej chwili proponujemy, żeby ta osoba w zupełnie innym trybie poszła do sądu i wnioskowała o zmianę płaci na podstawie dwóch oświadczeń lekarskich. (…). To oświadczenie jest poprzedzone roczną obserwacją – wyjaśniła poseł Joanna Mucha (PO), przewodnicząca podkomisji, która zajmowała się projektem.
Projekt ustawy został zmodyfikowany podczas prac legislacyjnych i – według Muchy – nie powinien budzić kontrowersji. Poseł Anna Zalewska (PiS) uważa jednak, że regulacje zostały nazbyt uproszczone.
– Pojęcie płci przestanie być uwarunkowane biologicznie, ale nadaje się jej charakter kulturowy, subiektywny. Artykuł 3 pkt 1 mówi, że: Tożsamość płciowa to utrwalone, intensywne odczuwanie, doświadczanie i przeżywanie własnej płciowości, która odpowiada lub nie płci wpisanej do aktu urodzenia. Zbytnio uproszczono procedurę zmiany płci. Tak naprawdę wystarczą dwie opinie lekarzy: seksuologa i psychiatry. Sąd stanie się tylko pilnującym procedury. Ustawa nie wymaga od wnioskodawcy zewnętrznej zmiany, np. leczenia hormonalnego, zabiegów chirurgicznych. Łatwość dokonywania zmian płci będzie zachęcała do nadużyć i patologii – ostrzegała Zalewska przed głosowaniem.