Pracował w Google i Facebooku, ale wrócił do Polski i założył własną firmę. - Jestem przekonany, że Facebook może być wart nawet 100 miliardów dolarów i jest bardzo przyszłościową inwestycją - mówi Piotr Niedźwiedź z Clic Software. naTemat opowiada o dzisiejszym giełdowym debiucie Facebooka, biurze Marka Zuckerberga i o tym, czy pracownicy firmy mogą przeglądać nasze prywatne wiadomości.
Łukasz Głombicki: Po debiucie na amerykańskim Nasdaq Facebook będzie wart ponad 100 miliardów dolarów. Nie sądzi pan, że to za duża wycena? W zeszłym roku zarobili na czysto około 1 miliarda dolarów, dużo mówi się o tym, że reklamy w portalu są nieefektywne, ludzie w nie nie klikają.
Piotr Niedźwiedź: Głosy krytyki wobec tak wysokiej kapitalizacji opierają się na tym, że Facebook faktycznie nie ma zbyt wysokich zysków. Pytanie jednak: czemu? Portal jest bardzo mało skuteczny, jeżeli chodzi o reklamę. Ich potencjał jest wysoce niewykorzystany, ale to świadoma strategia. Z badań wynika, że mają 10 razy gorsze wyniki reklamowe, niż przeciętna strona. Gdyby chcieli być bardziej komercyjni, zyski podskoczyłyby momentalnie.
Ostatnio wiele mówi się o nieskuteczności reklamowania się na Facebooku. To firmie nie pomaga, a pan twierdzi, że oni to robią specjalnie?
Wszystko zależy od polityki firmy. Mark Zuckerberg jest specyficzną osobą, on jest w stanie poświęcić zyski na rzecz używalności serwisu. Mark dużo wcześniej miał propozycje zarówno sprzedaży, jak i większej komercjalizacji Facebooka. Nie zgadzał się na nie z prostego powodu - chciał wzrostu. Teraz doszliśmy do momentu, że serwis już dużo bardziej nie urośnie, będzie w okolicach miliarda użytkowników. To, w którą stronę pójdzie i czy, na przykład, powiększy się miejsce reklamowe, zależy od tego, czy Mark się na to zgodzi, czy nie.
Pamiętajmy, że oczywiście można zarabiać na reklamach, ale nie tylko. Facebook może iść w stronę pobierania prowizji od aplikacji w portalu. Apple ma swój AppStore, Facebook chce stworzyć swoją wersję takiego sklepu. Wydaje mi się, że Mark razem ze współpracownikami starają się nie iść na łatwiznę, nie powiększać reklam, tylko odkrywać nowe możliwości zarabiania.
Pamiętajmy, że Facebook jest absolutnym liderem na rynku. Na początku Google Plus miał trochę ruchu, ale w tej chwili wiele się tam nie dzieje. Pracowałem w Facebooku i wiem, jakie mają pomysły, w którą stronę chcą iść.
I w którą?
Tego oczywiście nie mogę powiedzieć, ale, proszę mi wierzyć, dzięki tej mojej dodatkowej wiedzy jestem przekonany, że firma może być warta nawet 100 miliardów dolarów i jest bardzo przyszłościowa. Porównując FB do Google można powiedzieć, że wartość tego drugiego w głównej mierze jest w tym, co firma ma, stworzyła, osiągnęła, podczas gdy w przypadku Facebooka spora część tej wartości leży w perspektywach rozwoju.
Proszę pomyśleć, jak pomocny mógłby być Facebook na przykład w dziedzinie medycyny. Serwis daje możliwości zbierania niewyobrażalnej ilości danych o ludziach. Gdyby do naszych profili dodać na przykład moduł „na co chorujesz”, albo „jakie masz ciśnienie krwi”, to statystyka zyskałaby nowe pole działania. Bardzo ciekawe wnioski można by z takich informacjach wysnuwać. Przecież nigdzie na świecie nie ma próbki do badania liczącej miliard osób.
FB cały czas jest czymś zupełnie nowym. Pierwszy raz w historii mamy takie narzędzie i taką ilość danych. I na tym pewnie skupiać się będą koledzy z Kalifornii - na znajdowaniu nowych możliwości wykorzystania serwisu.
Analitycy przewidują, że kurs Facebooka może dziś urosnąć o 10 proc. - 50 proc. Czy ta firma może stać się drugim Applem, który swoim inwestorom pozwala zarabiać kosmiczne pieniądze?
Spekulować można dużo, każdy ma jakieś swoje wizje tego, jak będzie zachowywał się kurs. Prawda jest taka, że gdyby ktoś to wiedział, to by o tym nie mówił, tylko inwestował. Podchodzę z rezerwą do prognoz tego, o ile urośnie kurs podczas pierwszej sesji. Zwykle takie głosy mają więcej wspólnego z losowaniem, niż z rzetelną oceną.
A nie boi się pan, że Facebook będzie kolejną bańką? Że kurs spółki nie będzie podążał za jej rozwojem, tylko ten rozwój przegoni i pobiegnie gdzieś, żeby się potem pięknie zawalić?
Jest taka możliwość i sporo osób się tego boi. Facebook jest relatywnie bardzo małą firmą. Gdyby porównać liczbę pracowników z liczbą klientów, czy użytkowników, to FB jest absolutnym rekordzistą. Gdy tam pracowałem, firma zatrudniała około 6 tysięcy osób - stąd obawa, że nie dadzą rady tak szybko wprowadzać zmian. Oczywiście oni cały czas zatrudniają, ale to jest inna skala. Google może sobie pozwolić na zatrudnienie 10 tysięcy osób, z Facebookiem jest trudniej, kwestia skali. W krótkiej perspektywie niedobór pracowników może być problemem, mogą nie nadążać za zapotrzebowaniem.
10 lat temu gdy ktoś napisał na blogu, że wyjechał na wakacje, to podnosił się krzyk - jak tak można, przecież to prywatne informacje. A w tej chwili na Facebooku dzielimy się nie tylko tym, co robimy, ale też gdzie i z kim. Na czym polega ten fenomen?
Jak mamy jakiś autorytet, który zachowuje się w jakiś konkretny sposób, to za nim podążamy. Na początku Facebook był zamknięty, był uniwersytecką siecią społecznościową. Kiedy go otworzyli, wszyscy chcieli tam być, bo przecież studenci Harvardu są jednak dla wielu swego rodzaju „autorytetami”. Ludzie zakładali sobie konta, widzieli tam swoich znajomych, swoich przyjaciół, osoby, które cenili, wybitne jednostki. To się rozprzestrzeniło dzięki społecznej zgodzie.
Czyli efekt stada?
Tak. Teraz jest szybciej, bo jak ktoś ma moralne dylematy, to od razu może je skonfrontować z innymi użytkownikami. A jak widzi, że wszyscy tak robią, to w większości to akceptuje.
Czy pracownicy Facebooka mają dostęp do prywatnych wiadomości użytkowników?
Na ten temat wiele powiedzieć nie mogę. Oczywiście, ktoś musi mieć do tego dostęp. Wiadomo, że jak pan może otworzyć swoje wiadomości, to właściciel serwisu tym bardziej. Pewne rzeczy są jednak szyfrowane, nie każdy pracownik Facebooka może tam zajrzeć, poza tym oni bardzo pracują nad wizerunkiem, starają się dementować wszystkie tego rodzaju plotki. Proszę mi wierzyć, oni się bardzo troszczą o prywatność. Tym bardziej, że to modny ostatnio temat - dla Google też jest to ważne.
Jaką firmą jest Facebook? Jak się tam pracuje? Korporacja czy start-up?
To się bardzo zmienia, pracowałem też w Google, więc mam porównanie. Początkowa idea była taka, żeby to rzeczywiście wyglądało i działało jak start-up. Z czasem firma rośnie i te walory powoli zanikają, tego się nie da przeskoczyć.
W Facebooku - i w Google też - są teamy, na przykład team odpowiedzialny za wyszukiwarkę znajomych. W takim teamie pracuje 8-10 osób. Zespoły te są połączone w departamenty skupiające po 20 mniejszych grup - z tego już się robi 200 osób. Na co dzień pracuje się podobnie jak w start-upie, ale wszystko jest bardzo dobrze zorganizowane, prostsze i wygodniejsze. Jedzenie na miejscu, bardzo smaczne.
Przeczytałem gdzieś, że stażyści w Facebooku zarabiają po 6 tysięcy dolarów miesięcznie. Naprawdę tak dobrze płacą?
Dokładnej kwoty nie mogę zdradzić, a przynajmniej nie powinienem… Powiem tak, płacą nawet lepiej.
To prawda, że Mark Zuckerberg chodzi w klapkach do pracy?
Nawet nie pamiętam, ale bardzo możliwe. To jest Kalifornia, piękna pogoda. Oczywiście to nie jest na pewno reguła, ale w całej firmie jest bardzo luźna atmosfera. Mark na przykład ma bardzo fajne biuro. Jest całe przeszklone i stoi dokładnie po środku wielkiej hali, tak że wszyscy go zewsząd widzą.