Czy łosoś w cenie 8 – 10 zł za 100 gramów jest szkodliwy? Niemal każdy z nas kupuje wędzonego albo surowego łososia w dyskoncie lub supermarkecie. Tymczasem w internecie pojawia się mnóstwo artykułów, których autorzy kategorycznie odradzają jedzenie hodowlanego łososia na rzecz dzikiego - ponoć zdrowszego, ponoć bardziej "prawdziwego".
W głowie każdego z nas utkwiło, że ryby są zdrowe. Z zasady. Tymczasem łosoś, wciąż uchodzący w Polsce za rybę luksusową, budzi coraz większe kontrowersje. Czytamy, że ryba ta zawiera toksyny i jest niebezpieczna dla zdrowia."Dioksyny", "barwniki", "metale ciężkie" – pisaliśmy o nich w naTemat. Temat wraca jak bumerang.
Ustalenie, czy Polacy powinni bać się łososia graniczy z cudem. Większość ekspertów do których dzwonimy nie potrafi dać jasnej odpowiedzi na ten temat, a nawet uchyla się od zabrania głosu. Być może przyczyna tego milczenia kryje się w liczbach ujawnionych przez rozmówcę portalspożywczy.pl.
– W Polsce rynek łososia oceniany jest na kilkanaście tys. ton i ok. 400 mln zł rocznie. W ostatnich latach dynamicznie rośnie, np. w 2012 r. zwiększył się ilościowo o 50 proc., wartościowo nieznacznie mniej – powiedział Mirosław Orzoł, prezes spółki Limito. Dyskusja, o rzekomej złej jakości sprzedawanej w Polsce ryby nie służy rozwojowi branży. Ale dla nas – kupujących – dobrze że się pojawia, bo mamy prawo wiedzieć, co jemy.
Łosoś norweskim okiem
Jeśli łosoś, to "norweski" – to pierwsze skojarzenie. Tymczasem sami Norwegowie każą uważać na te ryby, choć sami do końca nie wiedzą czy słusznie. Wedle Anne-Lise Bjørke Monsen, lekarza ze szpitala uniwersyteckiego Haukeland “substancje, których obecność stwierdzono w mięsie hodowlanych łososi wpływają negatywnie na rozwój mózgu oraz są kojarzone z takimi schorzeniami jak autyzm, ADHD oraz obniżone IQ”. A oto jej porada:
Przed jedzeniem łososia przestrzegają także autorzy raportu „Fish Report” Vegetarian & Vegan Foundation z 2009 roku. – Łososie hodowlane są jeszcze bardziej zanieczyszczone niż łososie dzikie ze względu na wysokie stężenie trwałych zanieczyszczeń organicznych w paszy oraz dużą zawartość tłuszczu w ich mięsie (trwałe zanieczyszczenia organiczne mają tendencję do odkładania się w tkance tłuszczowej) – możemy przeczytać na stronie vege.com.pl. Rzekomej szkodliwości łososia przyglądają się również światowe media.
Co ma myśleć Kowalski?
Zapytaliśmy, co na ten temat sądzą pasjonaci jedzenia. Monika Ruszkowska, autorka bloga ekuchareczka.pl zauważa, że część osób rezygnuje z dyskontowego, produkowanego na masową skalę produktu. Między innymi z uwagi na ostrzeżenia pojawiające się w mediach. – Oczywiście można już, szczególnie w dużych miastach, znaleźć miejsca i dostawców świeżych dzikich ryb i owoców morza, ale z pewnością jest to raczej kosztowna i wymagająca zachodu fanaberia – mówi blogerka.
Nieco bardziej krytycznie do łososia z supermarketu, czyli hodowlanego, podchodzi Adam Komar, ceniony szef kuchni restauracji Belvedere w warszawskich Łazienkach. – Łosoś hodowlany nie jest najlepszej jakości. Ja w restauracji używam ryb z dalekich mórz północnych. Mam świadomość gdzie, a nawet o której godzinie były poławiany danego dnia. W markecie trudno o takie informacje – mówi Adam Komar.
Ryba, która dociera do restauracji dostarczana jest w lodzie i jej pochodzenie jest udokumentowane. – Znam drogę, jaką przeszła ta ryba i jest mi łatwiej podjąć decyzję, niż ludziom którzy chodzą do marketu – mówi. Bo tak naprawdę nie mamy pojęcia, skąd łosoś w sklepie pochodzi. Ale czy jest to przeszkoda, która powinna decydować o zakupie?
Nie kupuj w ciemno
O pojawiające się w publicznej debacie wątpliwości zapytaliśmy jednego z największych producentów łososia wędzonego w Polsce i Europie. Katarzyna Witkiewicz przy wyborze łososia radzi zacząć od najważniejszego, czyli przeczytania etykiety, a nawet zaleca małe śledztwo odnośnie firmy, która dostarcza ryby. – Dobry łosoś to taki, który jest nie tylko smaczny, ale przede wszystkim bezpieczny, wolny od konserwantów, poddany wieloetapowym kontrolom jakości – mówi przedstawicielka firmy Suempol.
Firma dostarczająca łososia powinna monitorować surowiec już od momentu połowu, a potem sprawdzać jego jakość na każdym etapie produkcji. – Odpowiada za to nasz dział jakości dysponujący nowoczesnym laboratorium – dotyczy to zarówno łososia hodowlanego, jak i dzikiego – mówi naTemat Katarzyna Witkiewicz.
Jeśli zatem stale kupujemy łososia, zorientujmy się, kto jest jej producentem. Dla własnego spokoju sprawdźmy, czy posiada certyfikaty jakości. Nie łudźmy się również, że otrzymamy świetny produkt za okazyjną cenę.
Nie oszczędzajmy
Adam Komar jest przeciwny kupowaniu żywności, która jest podejrzanie tania. Zamiast najtańszego łososia, wolałby wybrać świeży kawałek dorsza, który jest poławiany w Bałtyku. – Dobry kawałek dorsza będzie na pewno smaczny, podobnie jak pstrągi, które są po prostu wspaniałe – mówi szef kuchni. Jego zdaniem, pstrąg w niczym nie odbiega od jakości łososia, choć to właśnie łosoś uchodzi za rybę z wyższej półki.
Proszący o anonimowość przedstawiciel branży rybnej, choć niezajmujący się sprzedażą łososia przekonuje, że warto jeść ryby, mimo czarnej legendy. Mój rozmówca doskonale zna rynek i zapewnia, że tylko nieznaczna część łososi z supermarketu może być (ale nie musi) niewystarczającej jakości. – Łososie hodowlane są bezpieczne. Zawsze lepiej zjeść rybę jako źródło białka, niż inne mięso – mówi przedstawiciel branży.
O zachowanie dystansu do medialnych sensacji na temat łososia apelował w rozmowie z Michałem Falem dr hab. inż. Zygmunt Usydus z Zakładu Chemii Żywności i Środowiska Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. Jego zdaniem, sprawa domniemanych zagrożeń związanych z konsumpcją łososia jest nieco rozdmuchana.
– Zarówno łosoś norweski, jak i bałtycki, był przez nas badany. Nie stwierdziliśmy przekroczeń dopuszczonych norm poziomu rtęci, kadmu czy polichlorowanych bifenyli w mięsie tej ryby – mówi Usydus. Profesor sugeruje też, że wbrew potocznej opinii karma stosowana w hodowli łososia nie stanowi szczególnego zagrożenia dla naszego zdrowia.
Słowa przeciwko słowom, badania przeciw badaniom. Niestety, nigdy do końca nie wiemy, jaką historię ma pożywienie, które trafia na nasze talerze. Kierujmy się zatem zdrowym rozsądkiem, smakiem i wiedzą, którą może dać nam informacja o producencie i bądź co bądź - cena. Jeśli chcemy oszczędzić, bądźmy przygotowani, że producentowi towarzyszyła podobna idea.
Odradzam jedzenie hodowlanych łososi kobietom w ciąży, dzieciom i młodzieży. Jest zbyt duża niepewność co do zawartości szkodliwych pierwiastków w mięsie ryby, jak również co do tego, jaki wpływ będą one miały na te osoby.
Z obserwacji kuchni, grillów, stołów wokół wciąż powodzeniem cieszy się filet z łososia hodowlanego. I szczerze? Trudno się temu dziwić. Jest powszechnie dostępny i przez większość z nas również smakowo oswojony. Czytaj więcej
Katarzyna Witkiewicz
Suempol
Łososie hodowlane pochodzą z bezpiecznych, certyfikowanych hodowli norweskich, a nie zapominajmy, że Norwedzy traktują ryby jako swoje dobro narodowe. Wystarczy przejrzeć raporty Narodowego Instytutu Żywienia i Owoców Morza, by przekonać się, że łosoś hodowlany, którego możemy kupić w supermarkecie, należy do najzdrowszych produktów spożywczych – o ile oczywiście został właściwie przygotowany przez producenta.