Czy kiedykolwiek myślałeś, że prawo może stanowić przeszkodę uniemożliwiającą bycie sobą? Że aby wyrazić siebie musisz podać własnych rodziców do sądu? Brzmi jak absurdalny skrawek koszmarnego snu, nieprawdaż? A tak do tej pory wyglądała rzeczywistość osób transpłciowych. Na szczęście, już niedługo wszystko może się zmienić.
Po dwóch latach pracy, w środę 22 lipca, Sejm RP uchwalił ustawę o uzgodnieniu płci. Dokument ma na celu uproszczenie procedur prawnych związanych z ustaleniem płci. Dotychczas odbywało się to drogą procesową, a osoba zainteresowana zmuszona była wystosowywać pozew przeciwko swoim rodzicom – autorom aktu urodzenia zawierającego płeć.
Ustawa całą tę procedurę zmienia. Wniosek (już nie pozew) o uzgodnienie płci będzie mogła złożyć osoba pełnoletnia, niepozostająca w związku małżeńskim, która przedstawi dwa orzeczenia, wydane przez lekarzy ze specjalizacją psychologii lub seksuologii. Kolejnym uproszczeniem będzie fakt, iż wnioskami zajmował się będzie tylko jeden polski sąd – Sąd Okręgowy w Łodzi. Wszystko bez udziału rodziców.
Ustawa to ogromne udogodnienie i ułatwienie dla osób, których tożsamość płciowa różni się od płci cielesnej. Być może dzięki niej chociaż część z nich odważy się podjąć kroki w kierunku uzgodnienia płci. Dokument może zatem faktycznie odmienić czyjeś życie. Dać nadzieję.
Obie przedstawione niżej historie, to opowieści zamieszczone na stronie fundacji transfuzja.org. Historie mają na celu zwrócić uwagę na realne ludzkie dramaty oraz przekonać Senat i prezydenta do przyjęcia ustawy o uzgodnieniu płci.
1.
Marek ma 17 lat. Lubi jeździć na desce i słuchać muzyki. Często pomaga swoim rówieśnikom. Uczy się świetnie, miał plan by iść na Oxford. Jest ambitnym i wrażliwym chłopakiem. A przynajmniej chciałby nim być. Problem w tym, że w rzeczywistości tylko się nim czuje. Już od 4 lat. Jednak dotychczas bał się do tego przyznać. Ze względu na złe prawo.
Marek opisuje swoją historię na portalu transfuzja.org. Nie użala się nad swoim losem, nie stara się wzbudzić niczyjej litości. Jedyne czego chce, to żyć swoim życiem. Być sobą. Chce być traktowany jak pełnowartościowa osoba, nie jak ktoś ułomny, gorszego sortu, tylko dlatego że nie wpisuje się w ogólnie przyjętą definicję „normalności”, „zwyczajności”. „Jesteśmy zupełnie tacy sami jak wszyscy inni ludzie. Chcemy skończyć szkoły, studia, iść do pracy, podróżować, zrobić w życiu coś fajnego, iść na koncert ulubionego zespołu, znaleźć miłość, kupić sobie mieszkanie.” Ustawa stanowi dla niego ogromną szansę.
2.
Zbigniew urodził się w 2006 roku. I choć przyszedł na świat dużo wcześniej, to jednak jego prawdziwe, pełne życie, zaczęło się dopiero 9 lat temu. Wszystko dlatego, że Zbigniew urodził się kobietą.
Już od najmłodszych lat czuł, że różni się od innych. Nie znosił gdy ktoś używał jego żeńskiego imienia. Paraliżował go strach gdy wzywano go do tablicy jako kobietę. Myślał, że coś jest z nim nie tak. Gdy miał 15 lat przeczytał o transseksualizmie. Wówczas jego świat się zawalił – zrozumiał bowiem, że dotyczy to także jego. Znienawidził siebie. Smutki topił w alkoholu, wyjeżdżał za granicę. Nie rozumiał go nikt, na czele z matką. Gdy został zgwałcony przez syna jej koleżanki stwierdziła, że sobie na to zasłużył. Był na granicy załamania. Próbował się zabić. dwa kolejne lata spędzone za granicą obudziły w nim nadzieję.
Leczenie podjął w 2003. Najpierw przyjmował testosteron, potem przyszedł czas na pierwszą operację. Matka wciąż nie rozumiała jak można robić sobie taką krzywdę. Potem nadszedł etap rozprawy sądowej. Musiał pozwać swoich rodziców.
W 2006 roku, po trzech latach walki w sądzie odebrał nowy dowód osobisty, w którym figurował już jako mężczyzna. Wtedy jego życie zaczęło się na nowo. Skończył dwie szkoły policealne, napisał licencjat z ekonomii, zrobił podyplomówkę z informatyki i jest w trakcie studiów inżynierskich. Zna cztery języki. Jest sobą, żyje. Ustawa o uzgodnieniu płci znacznie ułatwiłaby mu proces korekcji płci.
Absurdalne prawo
Jak wspomniałem na początku dotychczasowe prawodawstwo zmuszało osobę chcącą poddać się korekcie płci, aby weszła na drogę sądową przeciwko własnym rodzicom.
Ponadto jak zauważa Baker, konieczność występowania na drogę sądową, jest także niedorzeczna z punktu widzenia osób w wieku 40, 50 lat, chcących zmienić płeć.
Ustawa na szczęście ma to zmienić.
Dokument porządkujący system
Jak przekonywała z mównicy sejmowej posłanka Anna Grodzka, ta ustawa nie ma charakteru politycznego; jej zadaniem jest rozwiązanie problemu osób transpłciowych, nie zaś zburzenie systemu prawnego. Edyta Baker idzie o krok dalej. Jej zdaniem ustawa nie burzy, a wręcz reguluje i uporządkowuje polskie prawo.
Dokument reguluje także jeszcze jedną istotną kwestię. Umożliwia dzieciom, które nie ukończyły 18 roku życia, legalnie przybrać imię neutralne płciowo, takie jak np. Sasza – rosyjskie imię nadawane w Polsce zarówno chłopcom jak i dziewczynkom.
W przyszłości być może ustawa zostanie wzbogacona także o akty wykonawcze obligujące pracodawców do wystawienia skorygowanego świadectwa pracy. Jednak bez względu czy to nastąpi, obecny jej kształt i tak istotnie zmienia system prawny Polski, a co ważniejsze, realnie wpłynie na życie osób transpłciowych.
Kiedy w czwartek rano dowiedziałem się, że sejm przyjął ustawę o uzgodnieniu płci, w końcu przybyło mi odwagi żeby może powiedzieć o tym mojej mamie. Poprzednia procedura prawna wymagała ode mnie, żebym pozwał własną matkę do sądu. Głównie dlatego bałem się jej powiedzieć – nie mam pojęcia, jaka byłaby jej reakcja. Może nic by się nie stało, może nasze relacje zmieniłyby się bezpowrotnie na gorsze. A teraz pojawia się nadzieja, że nie będę musiał tego robić.
Zbigniew
Trzy lata walczyłem o siebie. Raz w miesiącu zawsze byłem osobiście w sądzie, dopytując o termin rozprawy. W ciągu tych 3 lat byli wyznaczani biegli. Znów psycholog, psychiatra i seksuolog. Wtedy już nie byłem sam, wspierała mnie moja dziewczyna, chociaż broniłem się długo przed tym uczuciem, mój lekarz prowadzący doradził mi, żebym komuś zaufał i zaczął być szczęśliwy.
Taka sytuacja to zupełny absurd. Składanie pozwu przeciwko własnym rodzicom może być w ich oczach równoznaczne z obarczaniem ich winą za to jakie dziecko urodzili. A to przecież nie jest niczyja wina.
Edyta Baker
Dlaczego osoba będąca w pełni autonomicznym podmiotem prawnym, prowadząca własne życie, niebędąca zależna od swoich rodziców, ma pytać ich o zdanie w najbardziej intymnej i osobistej kwestii, jaką jest zmiana płci?
Edyta Baker
Tak naprawdę, dopiero ona wprowadza do polskiego prawodawstwa termin „korekta płci”. Wcześniej takie sformułowanie nie istniało, korzystano z „furtki” zawartej w artykule 189 Kodeksu Postępowania Cywilnego.