W Zakopanem pod młotek idzie słynna Gromada – kultowy hotel przy Krupówkach. Do sprzedania za 20 mln zł. Podobnie parę innych hoteli w stolicy Tatr. A także nad morzem, na Mazurach, w Kazimierzu Dolnym. – Jak jeden się sprzeda w ciągu roku to dobrze – słyszę w jednej z agencji nieruchomości w Łodzi. A zamki? Tu dopiero trzeba prawdziwego amatora.
”Zaczęto wyprzedawać zakopiańskie hotele” – napisała parę dni temu ”Gazeta Krakowska”. Bo oprócz Gromady chodzi jeszcze o Daglezję, która ostatnio kilka razy zmieniała właściciela i znów jest wystawiona na sprzedaż. A także o hotele Imperial i Renesans, nie mówiąc o tym, który został wybudowany obok aquaparku i do dziś świeci pustkami. Firma zbankrutowała, a syndyk od kilku lat próbuje obiekt sprzedać. Bezskutecznie. Ale, jak się okazuje, to zupełna norma. – Taki hotel można nawet cztery lata sprzedawać – słyszę w agencji Global Nieruchomości.
Można powiedzieć, nic dziwnego, gdyż w całym kraju na sprzedaż czekają dziesiątki, a może i setki hoteli. Często właścicieli po prostu przerasta remont. Tak było z Gromadą – hotel miał być remontowany, rozbudowywany, a nawet burzony i budowany od nowa.W końcu właściciel postanowił się go pozbyć. – Czasy, kiedy należał do luksusowych hoteli to zamierzchła przeszłość. Dziś przebijają go inne hotele cztero czy pięciogwiazdkowe, ale liczymy, że wróci do dawnej świetności – mówi Szymon Zatorski z urzędu gminy w Zakopanem. Ale co zrobić, gdy hotele i inne duże obiekty nie bardzo się sprzedają?
Kupił, remontował, ale nie dał rady
Zamek w Barcianach, tuż przy granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Duży, krzyżacki, z początku XIV wieku. Powierzchnia użytkowa 10 tys. metrów kwadratowych. Do tego park ze stawem, 15 tys. ha. Robi imponujące wrażenie.
– Jeśli jest pani zainteresowana kupnem, w ciągu tygodnia mogę przygotować wszystkie dokumenty – zachęca Adam Urbaś z Agencji Nieruchomości Historycznych Be Happy. Bo zamek mógłby być dobrym obiektem na hotel albo na SPA. Tyle, że od lat straszy pustką. Choć od ponad 10 lat ma prywatnego właściciela, który chciał w nim otworzyć hotel. – Nabył zamek, włożył w niego ogromne pieniądze, zaczął remont....I cóż, teraz sprzedaje – mówi agent. W Barcianach nikt jednak o właścicielu nic nie wie. – Tam nic się nie dzieje. On chyba wyjechał za granicę – słyszę w Urzędzie Gminy.
Duży zysk? Nie dla wszystkich
Historii takich jak ta, są tysiące. Zresztą, na wszystkie zamki i pałace, które Adam Urbaś sprzedaje tylko jeden jest ofertą gminy. Reszta należy do prywatnych właścicieli. Przerosły ich remonty. Albo własne ambicje. Bo tylko zwykłemu śmiertelnikowi wydaje się, że jak człowiek ma pałac, czy hotel to go na to stać i pławi się w luksusach. A okazuje się, że to ciężka harówka. Może przerosnąć każdego, nie tylko finansowo.
– Kupują te obiekty, a nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu hotelu. To najczęściej osoby prywatne. Człowiek kupił, bo myślał, że będzie miał z tego duży zysk, a okazuje się, że dużego zysku nie ma. Nagle okazuje się, że on pracuje gdzie indziej, a na miejscu trzeba biznesu przypilnować. Potrzebni są ludzie, którym też trzeba zapłacić. I potem sprzedaje – mówi pracownica agencji nieruchomości. A to, jak podkreśla, wcale takie łatwe nie jest. Może trwać nawet latami.
Ceny różne – milion, dwa, a nawet piętnaście
Spójrzmy na ofertę. Hotel w Szklarskiej Porębie – 16 mln zł. Trzy gwiazdki, 3 sale konferencyjne, parkiet taneczny, restauracja z tarasem widokowym. Albo luksusowy hotel w Ustce z siłownią, sauną, salami konferencyjnymi – prawie 13 mln. W Kazimierzu Dolnym, z basenem – 17 mln. Ale są i tańsze. W Augustowie można kupić hotel już za 3 mln.
– Problem polega na tym, że są osoby, które interesują się kupnem hotelu. Ale jak zaczynają patrzeć w księgi to natychmiast zaczynają się schody. Poza tym często cena nie jest adekwatna do tego, w jakim stanie znajduje się obiekt. One na ogół wymagają dużych remontów – słyszę w agencji.
Małe pałace, owszem, w cenie
Adam Urbaś ma w ofercie 4 tys. zamków, pałaców, dworów. W całej Polsce takich zabytkowych obiektów jest 16 tysięcy. Na przykład przepiękny pałac na Pomorzu – w agencji Dolana za blisko 5 mln zł. W serwisie Europejska Sieć Ogłoszeń Rolniczych takich ofert można znaleźć multum. Tylko 30 lipca pojawiło się ich...18. Na przykład pałac w Sasinie za 10 mln zł, czy zamek rycerski z 1494 roku w Koszalinie – za 15,5 mln zł. W większości przypadków – jeśli jest zainteresowanie to właśnie w celach hotelowych lub SPA.
– Oczywiście łatwiej jest sprzedać małe pałace. Najtańszy można kupić nawet za 20 tysięcy złotych, ale trzeba brać pod uwagę, że taki budynek jest mocno zdewastowany i wymaga dużego remontu. Dużymi zamkami i pałacami zainteresowanie nie jest duże. Ale górna granica potrafi sięgać 40 mln zł – przyznaje Adam Urbaś. Podkreśla, że ważna jest cena, atrakcyjność oraz to, żeby trafił się amator. – Trzeba mieć pomysł na taki obiekt. Pieniądze to jedno, ale gigantyczna wyobraźnia to drugie – przyznaje.
Kupili zamek od włoskiego hrabiego
Amator trafił się właśnie na zamek w Niemodlinie na Opolszczyźnie, gdzie Jan Jakub Kolski kręcił film ”Jasminum”. Zamek, którego najnowsza historia bardzo ładnie pokazuje, jak to z takimi obiektami na ogół w Polsce bywa. W 1990 roku, za symboliczną złotówkę kupił go lokalny przedsiębiorca, ale nie był w stanie wyremontować zamku, zbankrutował. Po różnych perypetiach rok temu kupił go włoski hrabia Paolo Berti de Ravignani, ale w tym roku stwierdził, że chce zamek oddać gminie. Nie za darmo, oczywiście. Za długi, które przekraczały 1,5 mln zł.
Od trzech miesięcy Niemodlin ma nowego zarządcę – firmę AA&Marketing z Łodzi, a właściwie jej właściciela, bo to był jego osobisty pomysł.
– Jest mnóstwo pomysłów, co zrobić z zamkiem, ale czekamy aż się któryś do końca wykrystalizuje. Na razie otworzyliśmy zamek dla zwiedzających, bo przez ostatnie 10 lat był zamknięty. Jest bardzo duże zainteresowanie. Odwiedziło go już 600 osób. Grupy fotograficzne wręcz się na niego rzuciły – mówi nam Anna Rozwadowska, przedstawicielka firmy. Zamek jest bardzo zniszczony, stąd pierwsza potrzeba – naprawić przed zimą dach.
Mieszkańcy Niemodlina są jednak ostrożni. – Pożyjemy zobaczymy. Już tacy byli, co kupili zamek i chcieli go remontować, a jak to się skończyło, wiemy wszyscy – cytuje ich słowa ”Nowa Trybuna Opolska”.