Gen. Koziej żąda przeprosin od prof. Glińskiego za słowa o szkoleniu przez GRU.
Gen. Koziej żąda przeprosin od prof. Glińskiego za słowa o szkoleniu przez GRU. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Prof. Robert Gliński, jeden z gości sobotnich "Faktów po Faktach", odnosząc się do obchodów 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, skrytykował najbliższe otoczenie wciąż urzędującego prezydenta Bronisława Komorowskiego. O gen. Stanisławie Kozieju mówił jako o wojskowym szkolonym przez GRU (Główny Zarząd Wywiadowczy), czyli sowiecki wywiad wojskowy.

REKLAMA
W czasie uroczystości na warszawskich Powązkach Wojskowych - przed Pomnikiem Gloria Victis - na których zabrakło Komorowskiego, nie obyło się bez gwizdów i charakterystycznego buczenia. Tym razem zgromadzeni dali w ten sposób znać, co sądzą o obecnie rządzących - oberwało się m.in. obecnej na cmentarzu premier Ewie Kopacz.
Ale Glińskiego wcale nie dziwi taki sposób przejawiania niezadowolenia. Goszcząc w studiu TVN24 - wraz z nim zaproszony został prof. Tomasz Nałęcz, prezydencki doradca - szef rady programowej PiS nie pozostawił na ekipie obecnego prezydenta przysłowiowej "suchej nitki".
– Wiarygodność tego polityka jest tak oceniana dlatego, że jego kancelaria jest budowana przez ludzi związanych z blokiem komunistycznym. Tymi, którzy kiedyś byli jednak zwolennikami interesu narodowego innego kraju. Generał Stanisław Koziej, szef BBN-u był szkolony przez GRU – tłumaczył Gliński.
Nałęcz nie krył zażenowania. Podkreślił, że skoro Polacy mają takich liderów jak chociażby Gliński, to nie powinny dziwić odbywające się co roku gorszące sceny na Powązkach Wojskowych. – Oczywiście prof. Gliński uważa tych buczących za bohaterów narodowych. A Komorowskiego za agenta GRU.
Do całej sprawy odniósł się później na Twitterze sam gen. Koziej, wciąż pełniący funkcję szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Zdecydowanie odciął się od oskarżeń, które nazwał "potwarzą", a także zażądał przeprosin.
logo
Twitter / Stanisław Koziej