
Dagmara Skalska, znana szerszej publiczności jako autorka bloga Projekt Egoistka, zamieściła niedawno post na swoim Facebooku, opisujący 19 lekcji, które wyniosła ze śmierci swojego męża. Wpis cieszy się w internecie naprawdę ogromną popularnością, w ciągu 3 dni od momentu opublikowania polubiło go prawie 24 tys. osób, a udostępniło niemal 12 tys. Gdzie tkwi sekret popularności tego wpisu?
REKLAMA
„Kochana, 5 miesięcy temu zmarł Tomek. Dokładnie rok temu zdiagnozowano u niego raka. Byliśmy osiem lat małżeństwem i kochaliśmy się jak szaleńcy o czym wiedzą wszyscy, którzy spotkali się z nami w ramach warsztatów Projektu Egoistka.” – tak zaczyna się wpis blogerki. Autorka pokrótce opowiada także o filozofii życia, która stoi za jej projektem, po czym przystępuje do wymieniania aż 19 lekcji, które zdołała wynieść ze śmierci męża.
Są to lekcje, które tak naprawdę w teorii każdy z nas zna, autorka nie pisze nic odkrywczego, ani nic, czego byśmy już wiele razy nie słyszeli. Jednak zdaje się, że to właśnie dlatego ten tekst ma w sobie tak ogromną siłę, bo bije z niego chęć do życia i optymizm i to pomimo tak tragicznych okoliczności, które sprawiły, że powstał. Urok tego wpisu polega właśnie na tym, że stworzyła go kochająca żona, która straciła męża, a jednak wciąż jest w stanie mówić o tych najprostszych i najbardziej oczywistych rzeczach, o których na co dzień wielu z nas zapomina.
Jest to także, a może przede wszystkim, post, który daje do myślenia, otwiera oczy ludziom umartwiającym się nad swoim życiem. „Bądź żywy a nie martwy za życia. Będziesz martwy gdy Twoje życie się skończy.” pisze autorka. Niby banał, ale kto z nas o tym pamięta w codziennej gonitwie?
Idea, która stoi zarówno za tym wpisem, jak i za całym blogiem, to pozytywny egoizm. To apel, by wziąć sprawy w swoje ręce i żyć zgodnie z własnymi wyobrażeniami, a nie oczekiwaniami innych. By żyć tu i teraz, nie w przeszłości, która jest już za nami, ani nie w przyszłości, która jest niepewna. „Cieszę się każdą chwilą i odkryciem. Korzystam z tego by doświadczać świat zmysłami - nie wiem bowiem kiedy przestanę. Nie odkładam nic na jutro - jutro bowiem nie istnieje. Bardzo wyraźnie to sobie uświadomiłam gdy po pogrzebie wróciłam do domu i zobaczyłam otwarty komputer Tomka z urwaną w pół zdania książką...”
Post wywołał lawinę pozytywnych komentarzy, głównie od ludzi, którzy tak jak autorka zmagają się z traumatycznymi doświadczeniami. Wielu z nich wpis dał siłę, by powrócić do życia. Bo właśnie taki jest jego główny przekaz. Po prostu życie. „Nie marnuj życiowej energii! Nie skorzystałam z pokusy użalania się nad sobą gdy stałam się 27-letnią wdową. Zamiast tego wybieram życie i jestem szczęśliwa. ŻYCIE TO WYBÓR!” kończy blogerka.
I być może ktoś jej zarzuci, że głosi komunały i próbuje wypromować siebie korzystając z osobistej tragedii; nazwie to coachingiem opartym na śmierci męża. Jednak byłoby to nieuczciwe. Bowiem tekst ten jest szczery; widać, że autorka faktycznie wierzy w to co pisze i prawdopodobnie wprowadza także swe słowa w życie. A w internecie nic się tak nie liczy, jak właśnie szczerość. Użytkownicy bardzo szybko są w stanie wychwycić każdy fałsz.
Napisz do autora: jakub.rusak@natemat.pl
