Po internecie właśnie krążą memy o tym, że po siedmiu latach rządów kandydatka PiS zostawiła swoją gminę w fatalnym stanie. Mają o tym świadczyć zdjęcia zdewastowanych budynków i brudnych, zapuszczonych domów. ”Pani Szydło. Zostawia Pani Polskę w ruinie” – piszą internauci. Jaka jest prawda? Jak wygląda prawdziwe Brzeszcze?
Na pewno tonie w długach i ma ogromne kłopoty finansowe. Na pewno duża część mieszkańców to emeryci. Na pewno też większość ludzi żyje z kopalni, która ma być zlikwidowana. I – jak mówią mieszkańcy – na pewno strach wyjść po zmroku na ulice. A w najbliższą niedzielę ma się odbyć referendum o likwidacji straży miejskiej. Bo gminy zwyczajnie na nią nie stać.
– Pójdzie pani do parku, a tam menele z tanim piwem. Nikt nie ma odwagi wyjść wieczorem na osiedle. Nie ma nawet żadnego miejsca, gdzie mogłaby się spotkać młodzież. Była jedna pizzeria, ale miesiąc temu zamknęli. Dziś jest wystawiona na sprzedaż. Młodzież, która chce kulturalnie spędzić czas, musi jechać do Oświęcimia, Bielska albo Katowic – mówi pani Ewa, jedna z mieszkanek 11-tysięcznego miasta Brzeszcze. Jak większość ludzi, z którymi rozmawiam, nie zgadza się na podanie nazwiska. W końcu Beata Szydło wciąż tu mieszka. W pobliskiej wiosce ma dom, jest normalnym sąsiadem.
– Proszę pani, ja życzę pani Beacie Szydło jak najlepiej, ale jak ona za 10 lat zostawi Polskę w takim stanie, w jakim zostawiła Brzeszcze, to ja dziękuję. Swoje burmistrzowanie też dobrze zaczynała, ale dla gminy bardzo źle się ono zakończyło. Dziś nie jest to gmina, która może świecić przykładem – mówi.
Faktycznie, kilka sołectw chętnie odłączyłoby się od Brzeszcz. I przyłączyło do sąsiedniej gminy – Oświęcimia. Powód? Arogancja lokalnych władz i niemożność dalszego rozwoju. Skidziń i Wilczkowice już podjęły działania w tej sprawie. Bo w Brzeszczach, jak mówią ludzie, tak bardzo nic się nie dzieje, że nawet na Boże Narodzenie gmina nie wywiesza żadnego oświetlenia. – Jesteśmy mało świąteczną gminą – słyszę od jednego z mieszkańców.
Był parlament dzieci, konkursy, zabawy...
Beata Szydło rządziła tu w latach 1998-2005. I opinie o tym okresie słychać w mieście naprawdę skrajnie różne. Do dziś w gminie organizowane są np. rajdy rowerowe, które podobno zapoczątkowała była burmistrz – odbywają się co roku, w trzecią sobotę czerwca.
Anna, dziś lat 20 kilka, pamięta tamten czas doskonale. Bo burmistrz Szydło może i nie wszystkim dorosłym przypadała do gustu, ale dzieci – a przynajmniej wiele – ją uwielbiały. Bardzo bowiem zaangażowała się w szkolnictwo. Jak twierdzi Anna, za jej kadencji dzieci miały zapewnione zajęcia w gminie. Organizowała konkursy, koncerty, nawet parady talentów. – Było tyle dzieciaków, że ośrodek kultury nie był w stanie wszystkich pomieścić. Beata Szydło angażowała się ogromnie. Jako dziecko wspominam ją bardzo ciepło. Gdy odeszła nauczycielom szybko zabrakło jej entuzjazmu – mówi Anna.
W gminie działał nawet dziecięcy parlament. Z każdej szkoły – podstawowej i gimnazjum – byli typowani przedstawiciele każdego rocznika. I raz, dwa razy w miesiącu odbywali spotkania. Anna też była taką parlamentarzystką. – Byłam w trzeciej klasie szkoły podstawowej, kiedy zaczęłam uczestniczyć w tych spotkaniach. W gimnazjum byłam już wicemarszałkiem parlamentu. Wielu moich kolegów poszło potem na studia w tym kierunku – mówi. Burmistrz Szydło zapraszała też parlamentarzystów do urzędu gminy. Anna brała np. udział w planowaniu budżetu: – Braliśmy udział w normalnej sesji plenarnej z radnymi. Jako młodzież mogliśmy się wypowiadać. Zapisywane były nasze wnioski. Do dziś mam te dokumenty. Ale parlamentu już nie ma.
Nie ma głowy do inwestycji
– Parlament? Przecież to wydział edukacji tworzył, a syn pani Szydło był jego pierwszym przewodniczącym! To był czas, kiedy ona sama startowała do Sejmu – słyszę od lokalnego działacza, który zgadza się rozmawiać, ale oczywiście – anonimowo. Nazwijmy go Tadeusz. – U nas wręcz panuje psychoza. Albo mówić dobrze, albo wcale. Ale powiem szczerze, że jak burmistrz Szydło odchodziła, wszyscy odetchnęli z ulgą! – mówi.
Opinie, że to ona zostawiła gminę z długami, słyszę z kilku ust. Tadeusz nie owija w bawełnę. – Trzeba przyznać uczciwie, że była genialnym menadżerem kultury. Po prostu świetnym. Potrafiła coś zorganizować, zarazić innych, mobilizować. Ale do inwestycji i gospodarki głowy nie ma – mówi. Wspomina o budowie basenu, który – owszem – powstał, ale ciągle trzeba coś w nim naprawiać, np. dach. Mówi o zatrudnianiu wielu zbędnych ludzi. O propozycji wybudowania szkoły dla 70 dzieci. Za 70 mln zł dla. – Wiele inwestycji było rozdmuchanych. Wiele było robionych pod ambicje polityczne – mówi.
Nie ma ruiny, będą inwestycje
Gmina odpiera jednak te zarzuty. – To absolutnie nie jest prawda. Kłopoty finansowe zaczęły się nie od Beaty Szydło, ale od jej następczyni Teresy Jankowskiej, która ostatecznie została odwołana i na jej miejsce premier powołała mnie – mówi w rozmowie z naTemat burmistrz Brzeszcz Cecylia Ślusarczyk. Podkreśla, że miasto nie jest w żadnej ruinie. – Nigdy nie słyszałam podobnych komentarzy, a też tu przecież mieszkam. Sukcesywnie wychodzimy z zadłużenia. Przygotowujemy się do inwestycji w kwestii kanalizacji, oczyszczalni ścieków, remontu szkół. Uważamy, że dużym balastem jest straż miejska. Nie stać nas na nią – mówi.
Lokalny przedsiębiorca Mirosław Śmielak, właściciel firmy Koryta Mięsne, uważa, że jak ktoś dużo robi to zawsze może może się pomylić. A Beata Szydło, według niego, robiła dużo. – Była dobrym menadżerem. Gołym okiem widać, że jako burmistrz zasłużyła się dla gminy. Jeśli ktoś chce inwestować, musi się zadłużać. Wszyscy, którzy w tamtym czasie inwestowali, mieli długi – mówi naTemat. Co więcej, gdyby nie ona, nie byłoby restrukturyzacji kopalni. – Jeśli nie ma kopalni, nie ma Brzeszcz. I to Beata Szydło pomogła w rozmowach z rządem. Zawsze znajduje czas dla naszych spraw – mówi.
Największy problem - kopalnia
Kopalnia rzeczywiście spędza sen z powiek mieszkańców. Wszyscy rozmawiają tylko o niej. Jeszcze dwa lata temu pracowało w niej ponad 3 tysiące osób. Teraz około 1800. – To dziś nasz największy problem Restrukturyzacja trwa. W kopalni pracowała też rodzina pani Beaty Szydło – mówi burmistrz. Podkreśla, że z powodu kopalni poziom życia ludzi wcale nie jest najgorszy. Zdecydowanie gorsza jest niepewność, co dalej.
Radny Sławomir Drobny tłumaczy, że Beata Szydło dbała o gminę, tak jak na to pozwalały i czasy, i warunki. Bo przecież na przełomie wieków Polska przecież nie była jeszcze w Unii. Nie mogła zatem z unijnych funduszy korzystać.
A teraz – jak po mieście chodzą słuchy – jakieś pieniądze z UE gmina może nawet stracić. Bo, choć burmistrz mówi, że inwestycje będą, to ludzie i twierdzą, że nie zostały wykorzystane...