„Najpierw zaproście ich do swojego domu”. Taką radę otrzymują często politycy, którzy opowiadają się za przyjmowaniem imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Przynajmniej jeden z tych polityków postanowił zastosować się do powtarzanego zalecenia.
Niemiecki poseł Martin Patzelt (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, CDU) ugościł w swoim domu dwóch młodych uchodźców z Erytrei. 19-letni Haben i 24-letni Awet zamieszkali u niego miesiąc temu. Erytrejczycy dzielą piętro z dorosłym synem polityka.
Patzelt, były nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą oraz honorowy obywatel Słubic, wyjaśnił stacji ARD, że młodych uchodźców spotkał w pobliskim kościele. Teraz 68-letni polityk – mąż i ojciec pięciorga dzieci – pomaga im w szukaniu pracy.
Obydwaj Erytrejczycy znaleźli już tymczasowe zatrudnienie. Jeden z nich pracuje dla lokalnej administracji, drugi – w supermarkecie. Uchodźcy nie znają jeszcze niemieckiego, ale rozpoczęli już naukę tego języka. Na razie komunikują się Niemcami po angielsku, choć i tego języka nie opanowali w stopniu biegłym.
Patzelt przyznał, że poszukiwania pracy dla Erytrejczyków nie są łatwe. Lokalni przedsiębiorcy mają bowiem obawy związane z nieznajomością języka. Nie są też pewni, czy uchodźcy zdołają się przystosować do pracy w Niemczech.
Polityk, który mieszka obecnie w miejscowości Briesen (Brandenburgia), podkreślił, że jego inicjatywa ma pomóc w przezwyciężaniu wrogości, z jaką spotykają się imigranci.