Krytykowaliśmy logotypy polskiej prezydencji w UE i PZU. Nie zostawiliśmy suchej nitki na "żaglu" Daniela Liebeskinda, Muzeum Sztuki Nowoczesnej Christiana Kereza, ani projekcie wieżowca, jaki miał powstać w stolicy według planów Zahy Hadid. Nie oszczędziliśmy nawet nieszczęsnego "Koko Koko Euro spoko". W tym czasie postawiliśmy tysiące domów - dworków i wypełnialiśmy garaże rodzinnymi samochodami. Wszystko w klapkach Kubota i rytmie Zakopower. Co nam się podoba?
- Polacy posługują się w ocenie kategoriami "ładne / brzydkie", a wszystkie zmiany budzą bardzo żywe reakcje - tłumaczył w rozmowie z admonkey.pl Michał Łojewski, światowej sławy specjalista od projektowania identyfikacji wizualnej marki. Twórca nowego logo PZU przyznał, że był przygotowany na "miażdżącą krytykę", która spotka go po tym, jak logotyp zostanie upubliczniony.
Wypowiedzi Łojewskiego wywołały w redakcji gorącą dyskusję. Z jednej strony w internecie sypią się gromy na projekty nagrodzone i uznane na arenie międzynarodowej, z drugiej - wszyscy twierdzimy, że mamy dobry gust. Co nam się podoba?
O opinię poprosiliśmy Jerzego Porębskiego, dziekana warszawskiej ASP, który zaprojektował m.in. identyfikację wizualną stolicy - jest autorem projektów tabliczek z nazwami ulic, wiat przystankowych. Ten uznał jednak, że o guście Polaków nie można powiedzieć niczego ogólnie.
- Nie ma takiej recepty, która mogłaby zapewnić, stworzenie czegoś, co wszystkim się spodoba - mówi. - Ludzie w Polsce często zwracają uwagę na ekonomię, trwałość przedmiotów. Ale gdybyśmy brali pod uwagę gusta, to żaden projekt by nie powstał, bo gdzie dwóch Polaków, tam trzy opinie - dodaje.
Sprzeczne poglądy było widać podczas dyskusji o projekcie Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, który przygotował Szwajcar Christian Kerez. Muzeum nazywane było "wyżymaczką", porównywane do szklarni i tekturowego pudełka na buty. O "Szklanym Żaglu", czyli wieżowcu projektu Daniela Libeskinda, amerykańskiego architekta, mówiono, że jest "szkaradztwem", które "oszpeci centrum miasta". Podobne opinie pojawiły się, kiedy w mediach ukazały się informacje o tym, że w stołecznym Śródmieściu powstanie 250-metrowy budynek projektu Zahy Hadid. Internauci pisali o nim: "żałosna ściana".
Podczas gdy internet i media oburzały się na wieżowce, w Polsce powstały tysiące domów wybudowanych na podstawie gotowych projektów, które publikuje jedno z branżowych czasopism. Wśród dziesięciu najpopularniejszych: dom "Wykwintny" (kubatura 625 m.kw., trzy pokoje z salonem, garaż), "Nowy świat" (drewniane wykończenia na elewacji i kolumienka przy wejściu), "Filigranowy" (dworek w skali mikro) i "Majowy" (trochę większy dworek w skali mikro).
Jeśli gust Polaków trudno jest zdefiniować we wzornictwie i architekturze, może da się powiedzieć coś o nim w przypadku kultury?
Najlepiej sprzedające się książki w sieci Empik od 2005 roku
1.NIE POTRAFIĘ SCHUDNĄĆ
2.DOM NAD ROZLEWISKIEM
3.SEKRET
4.NOWE PRZYGODY MIKOŁAJKA
5.AKADEMIA 2-LATKA.
6.ZMIERZCH
7.RIO ANACONDA
8.GRINGO WŚRÓD DZIKICH PLEMION
9.JEDZ MÓDL SIĘ I KOCHAJ
10.AKADEMIA 3-LATKA
Krystyna Kofta, pisarka długo zastanawia się, co odpowiedzieć na nasze pytania. - Polacy czytają bardzo mało. Ostatnie dane mówią o tym, że pół książki rocznie - mówi. - Zauważyłam, że ludzie lubią czytać rzeczy encyklopedyczne - bardzo dobrze sprzedaje się "Mała encyklopedia małżeństwa" mojego autorstwa. To nie zmienia się od 20 lat, kiedy napisałam poradnik "Jak zdobyć utrzymać i porzucić mężczyznę", który do dziś jest bardzo popularny.
Słowa pisarki potwierdzają wyniki sprzedaży dwóch największych księgarni w Polsce. Hitem zarówno w merlin.pl, jak i w Empiku jest książka o diecie - "Nie potrafię schudnąć" francuskiego lekarza Pierre'a Ducana.
Nie inaczej jest w muzyce. Najbardziej słuchanym polskim zespołem jest Zakopower.
Również Tomasz Raczek, krytyk filmowy przyznaje, że ciężko jest mówić o zbiorowym guście Polaków. - Nie odbiega on od gustów międzynarodowych widzów. Na pewno jest bardziej wyrafinowany niż gust Amerykanów. Widać to z resztą po sukcesach filmów "Nietykalni", albo "Róża", które miały bardzo dobre wyniki, choć nikt się tego nie spodziewał - mówi. - Z drugiej strony niepowodzenie takich produkcji jak "Kac Wawa" pokazuje, że z gustem Polaków nie jest jeszcze tak źle, jak wygląda.
Czy na pewno? Jak podaje Polski Instytut Sztuki Filmowej, w 2011 roku w polskich kinach królowały rodzime produkcje, na które wybrało się 11,8 mln osób. Liderem box office okazał się film "Listy do M." Mitji Okorna (2,33 mln widzów). "Och, Karol 2" Piotra Wereśniaka przyciągnął do kin 1,7 mln widzów, a "Wyjazd integracyjny" Przemysława Angemana (917 tys.).