Kursy uwodzenia dla kobiet zyskują na popularności.
Kursy uwodzenia dla kobiet zyskują na popularności. Fot. Rolands Lakis / Flickr / https://flic.kr/p/9syC4 / CC BY 2.0 / http://bit.ly/1mhaR6e

Nie tylko mężczyźni pragną stać się mistrzami podrywu i łamać dookoła wszystkie niewieście serca. Również kobiety coraz częściej korzystają z kursów uwodzenia. Oferta jest profesjonalnie przygotowana do ich potrzeb. Czy jednak faktycznie panie chcą podrywać, a może szukają na tych kursach czegoś zupełnie innego?

REKLAMA
SOS
Są tysiące for internetowych, które brzmią mniej więcej tak: „Ratunku, jestem samotna!”, „Gdzie znaleźć faceta?”, „Dlaczego jestem sama?!”. Kobiety udzielają sobie oczywiście solidarnie wsparcia, polecają specjalistyczne lektury, a często też wizytę u psychologa. Starałam się znaleźć poradę, która mówiłaby cokolwiek o wybraniu się na kurs uwodzenia. Bez powodzenia. Okazuje się jednak, że takie szkolenia stają się coraz bardziej popularne.
Rafał Nowakowski
trener relacji interpersonalnych

Około 1/4 zainteresowanych szkoleniami to kobiety. Są one najczęściej zainteresowane szkoleniami w grupie, dużo rzadziej indywidualnymi zajęciami. W przypadku panów jest zupełnie na odwrót. Na kurs przychodzą naprawdę przeróżne osoby. Przekrój wiekowy to 18 do nawet 50-kilku lat.

Pomocna dłoń
Panie mogą na takich kursach nauczyć się jak zaintrygować płeć przeciwną, jak stworzyć satysfakcjonujące relacje i jak zjednywać sobie ludzi. Mogą poznać też tajniki odpowiednich stylizacji. Zupełnie nie chodzi o zrobienie z siebie wampa, ale o subtelny, uwodzicielski look. Kursy mają też objaśniać paniom meandry psychiki męskiej.
Rafał Nowakowski wyjaśnia: "Uwodzenie to swego rodzaju slogan reklamowy, który wzbudza pewne kontrowersje. Natomiast tak naprawdę chodzi o pewien rodzaj relacji. Utrzymywane stosunki pomiędzy partnerami. Siłą rzeczy też chęć wzbudzenia zainteresowania drugą osobą. Z reguły ludzie, którzy do nas przychodzą, nie tyle chcą zdobyć wielu partnerów, co zależy im na znalezieniu osoby, z którą mogliby stworzyć stabilny związek.”
Ostatnia deska ratunku?
Opinie o takich kursach są bardzo podzielone. Jedna z internautek napisała: „Myślę, że te szkoły uwodzenia to wyciąganie od zakompleksionych ludzi kasy. Próba wmówienia im, że jest cudowne panaceum, które pozwoli im panować nad sytuacją i przemienić ich w kogoś, kim nie są i tak naprawdę nie chcą być. Potencjalny związek powinien opierać się na szczerości, a nie na wyuczonych gestach bo te zawsze są sztuczne.” Podobnie sądzą też zapytane przez nas kobiety.
Katarzyna
25 lat

Osobiście nie chciałabym wziąć udziału w takim kursie. Uważam, że to bez sensu. Zresztą nie lubię podrywać facetów. Wolę być przez nich zdobywana. Źle mi się to kojarzy, z jakimiś laluniami albo dziewczynami, które nie znają swojej wartości.

Być może to jest sedno problemu - brak pewności siebie? Pozytywne opinie, które pojawiają się w internecie głównie o takich aspektach kursów mówią. Jedne z nich pojawiają się na oficjalnych stronach szkół uwodzenia (przy czym zapewne są to opinie szczególnie wybrane). Inne umieszczane są na forach, które dotyczą tego tematu.
Przede wszystkim kobiety mówią o odnalezieniu ponownie swojej kobiecości, poczuciu się dobrze w swoim ciele i otworzeniu się na relacje z mężczyznami. O samym uwodzeniu, jako sposobie na poderwanie mężczyzny, można znaleźć niewiele. Na jednym z for możemy przeczytać: "Pomimo mojego dojrzałego wieku odkryłam w sobie wiele cech, które pomagają mi nawiązywać bliższe relacje z mężczyznami. Od kursu minęło już trochę czasu, a efekty widać do dziś."
Zastępstwo za psychologa?
Może da się takie kursy potraktować jako swego rodzaju terapię? Może są dobrym sposobem na pozbycie się kompleksów, otworzenie na świat i zaakceptowanie siebie w pełni?
Psycholożka i seksuolożka Izabela Jąderek zupełnie nie zgadza się z takim myśleniem. "Są zasadnicze różnice między kursem uwodzenia, a jakąkolwiek formą terapeutyczną. Kurs uwodzenia daje "narzędzia", które można zastosować w kontakcie z mężczyznami. Terapia jest przede wszystkim pracą nad sobą, nad zmierzeniem się z jakimś kawałkiem siebie, który jest problematyczny."
Z opisów kursów można wnioskować, że faktycznie duża część osób idzie na zajęcia właśnie w celu podniesienia własnej samooceny. Kobiety chcą wzbudzać zainteresowanie mężczyzn i być dla nich atrakcyjne. Dzięki temu ma rosnąć ich zadowolenie z siebie i poczucie własnej wartości. Dodatkowo oczywiście nagle wszystkie relacje, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zmienią się na lepsze.
Izabela Jąderek
Psycholożka, seksuolożka

Jeśli kobiety decydują się na kurs uwodzenia i czują, że jest im to potrzebne, to bardzo dobrze. Jest to jednak narzędzie zastępcze. Poczucie atrakcyjności powinno pochodzić z wnętrza siebie. Żaden kurs uwodzenia, jakiekolwiek miałby rekomendacje, nie nauczy, jak radzić sobie z odrzuceniem, ze zdradą, brakiem poczucia bezpieczeństwa. Tutaj kobieta przegląda się ciągle w oczach partnera. "Jestem atrakcyjna, bo on tak sądzi." Takie myślenie nie pomoże jej zbudować wysokiej samooceny.

Długofalowe skutki
Jak mówią prowadzący, zależy im przede wszystkim właśnie na trwałych, pozytywnych zmianach w myśleniu. Nie chodzi o to, aby w jeden dzień uczestniczka czy uczestnik mogli poderwać 30 osób. Chodzi im o to, aby wpłynąć na nich długoterminowo.
– Nie prowadzimy statystyk ile ktoś uwiódł osób po naszym kursie i nawet byśmy nie chcieli. Feedback pojawia się najczęściej po dłuższym czasie. Na początku jest przede wszystkim szok związany ze zmianą – dodaje Rafał Nowakowski. – Podziękowania najczęściej dostajemy po pewnym czasie i to właśnie one są najpiękniejsze w tej pracy. Kiedy klienci przekonują się, że wiedza, którą od nas dostają, jest warta swojej ceny. Zmienia ich życia.”
No właśnie. Cena tej wiedzy to dla wielu "za wysokie progi". Stawki sięgają od 700 do nawet 2 tysięcy złotych za dwudniowe spotkania. W podobnych przedziałach wahają się na przykład ceny kursów asertywności. Czy jest to mało, czy dużo, pojęcie względne. Na szczęście same możemy decydować o tym co robimy ze swoim wolnym czasem i gotówką. Czasem ta wolność znika, gdy uda nam się kogoś uwieść.

Napisz do autorki: katarzyna.milkowska@natemat.pl