“Najpierw za Jaruzelskiego, potem za Kwaśniewskiego, teraz za Komorowskiego wysyłają na mnie patrole” – napisał na Facebooku Wojciech Cejrowski. Znany podróżnik skarży się, że policja prześladuje go, bo opublikował w sieci nagranie, na którym podarł plakat wyborczy Bronisława Komorowskiego.
“Kiedy kilka tygodni temu przyjechał do mnie na wioskę patrol - dwie osoby w radiowozie - i chciały się umówić na przesłuchanie, ‘w związku z jakąś sprawą w Chojnicach’, myślałem, że chodzi o fotoradar, a Policjanci nie informowali mnie o szczegółach. Poprosiłem, by osoba która chce mnie przesłuchać wysłała normalne wezwanie normalną drogą pod adres zameldowania, gdzie bardzo skrupulatnie odbieram pocztę. Policjanci odjechali” – relacjonuje na Facebooku Cejrowski.
Podróżnik dopiero potem dowiedział się, że sprawa dotyczy paragrafu mówiącego o agitacji wyborczej. Dziwi się temu, bo - jak twierdzi - na nagraniu, które opublikował w maju, nie agituje za żadnym z kandydatów w wyborach prezydenckich, a jedynie opowiada się przeciwko jednemu z nich. Konkretnie - drze plakat wówczas urzędującego prezydenta.
“Dlaczego ktoś ich wysłał na wioskę, gdzie nie jestem zameldowany, lecz przyjechałem w odwiedziny do rodziny? Skąd wiedzieli, że będę właśnie wtedy w odwiedzinach u rodziny?” – pyta Cejrowski w kontekście działań policji.
Dodaje, że podobna sytuacja zdarzyła mu się jeszcze raz. W piątek rano w Gdańsku został zatrzymany przez patrol policji: “I znów chcieli się umówić na przesłuchanie, lub wręczyć mi Wezwanie na przesłuchanie do Chojnic. Na pytanie czemu ktoś ich posyła osobiście w miejsce gdzie przebywam wakacyjnie, zamiast posłać mi pocztą wezwanie nie potrafili odpowiedzieć”.
Swój wpis kończy porównaniem państwa pod rządami PO do czasów komuny. "Najpierw za Jaruzelskiego, potem za Kwaśniewskiego, teraz za Komorowskiego wysyłają na mnie patrole. Jaruzel, Kwach i Komor - dynastia czy jak? PRECZ Z KOMUNĄ!" – kwituje.