Krystyna Janda porównała na swoim blogu dwie wersje patriotyzmu: “prawicową” i “nowoczesną”. Teraz może pożałować, Prawicowe portale od razu przypomniały jej wypowiedź sprzed kilku miesięcy, w której ostrzega przed rządami PiS. I “ujawniają”, że “zakłamana Janda” w tamtym czasie brała dotacje od pisowskich władz.
Psie kupy kontra krzyż
Facebookowy wpis Jandy o rządach PiS pochodzi z maja tego roku. Powodem, dla którego przypomniano go właśnie teraz, jest ostatni tekst aktorki o patriotyzmie. Janda podsumowała go wymowną infografiką, w której “nowoczesny patriotyzm”, polegający m.in. na płaceniu podatków, kasowaniu biletów w autobusach i głosowaniu w wyborach, przeciwstawiany jest “prawicowemu patriotyzmowi”. Ten drugi to np. “herezja smoleńska”, hasła typu “żydo-masono-euro-komuny” i “Jarosław, Polskę zbaw!”.
Na prawicy takie porównanie spotkało się z oburzeniem. “Ależ wielki musi być żal niektórych celebrytów, którzy przez ostatnie pięć lat razem z Bronisławem Komorowskim krzewili nowoczesny patriotyzm. No i oczywiście obrażali wszystkich, którzy myślą inaczej” – podsumował serwis braci Karnowskich.
“Janda to aktorka jednej, rozhisteryzowanej roli. Świetnie by zagrała Kopacz w jakimś filmie”, “Pani Janda to taka Olejnik kina” – można było przeczytać w komentarzach na Twitterze.
Pieniądz od wroga
Szybko okazało się, że wpis aktorki nie przejdzie bez echa i reakcji. Deklaracja po stronie “nowoczesnego patriotyzmu” spowodowała, że Jandzie przypomina się teraz, co pisała o PiS. W maju, w szczycie kampanii przed wyborami prezydenckimi, życzyła: “niech wszystko rozwija się i kwitnie tak, jak przez ostatnie 25 lat i niech nikt temu nie przeszkadza”. “Tylko raz zakłócono ten swobodny bieg wydarzeń i spraw, podczas dwuletniego panowania PiS-u. Nie chcę powrotu” – skwitowała na Facebooku.
Prawicowi komentatorzy także z tamtymi słowami mają spory problem. Tym bardziej, że po portalach typu wPolityce.pl i Niezalezna.pl krąży teraz list Arkadiusza Czartoryskiego, posła PiS, byłego wicemarszałka województwa mazowieckiego odpowiedzialnego za kulturę.
Czartoryski w rozesłanym do mediów liście otwartym pisze o tym, jak wyglądały relacje Jandy z politykami i samorządowcami PiS w czasach "IV RP", kiedy on sprawował funkcję wicemarszałka, a aktorka rozkręcała swój teatr.
"W czasie mojego wicemarszałkowania na Mazowszu odpowiadałem za kulturę i to wówczas nabyła Pani od marszałkowskiej instytucji kino 'Polonia', które stało się siedzibą Pani teatru. (...) Pamiętam Pani szczere i wielokrotnie wypowiadane podziękowania dla PiS-owskich władz Warszawy, w tym dla mnie też, bo dodatkowo wejście do sali teatralnej i hol wynajęte zostały przez PiS-owski Urząd Miasta. Za chwilę – w 2006 roku – otrzymała Pani od PiS-wskiego Ministerstwa Kultury milion złotych na remont sali Pani teatru" – wylicza.
Na tym nie koniec. Dalej podaje kwoty dotacji od ministerstwa kultury w czasie rządów PiS na premiery spektakli wystawianych w teatrze Jandy. Wszystko to ma przeczyć "rzekomej krzywdzie", jakiej aktorka miała doznać pod rządami Kaczyńskiego.
"Czasem sam się człowiek dziwi, jakim jest zapominalskim. Prawda, Szanowna Pani? Serdecznie pozdrawiam i życzę więcej wyrozumiałości dla tych, którzy na PiS postanowili głosować" – podsumowuje Czartoryski.
"PiS oznacza cenzurę"
W ten sposób państwowa pomoc dla teatru stała się biczem na Jandę, która zabrała głos ws. patriotyzmu. Sama zainteresowana do listu Czartoryjskiego się nie odniosła, ale wątek dotacji od władz za rządów PiS poruszyła już kilka miesięcy temu, przy okazji kontrowersyjnego wpisu.
"Wtedy co prawda stworzyłam Fundację i Teatr, bez niczyjej zresztą pomocy (oprócz Waldemara Dąbrowskiego ówczesnego Ministra Kultury i Sztuki), sama, nikt mi nie pomógł z władz, ale trzeba przyznać i nie przeszkodził. Potem raz chcieli mi zdjąć ze sceny sztukę 'Darkroom' o przyjaźni geja z dziadkiem z Radia Maryja. Nie zdjęłam. Kazali mi więc oddać te kilka złotych, które mi niby do tej produkcji dodali. Zwróciłam" – napisała.
Jej obawy dotyczyły właśnie takiego stosunku PiS do "niepoprawnej" kultury. "Boję się, że gdyby wygrał PiS awangarda może się pakować, aktorzy zakrywać golizny, język ugrzeczniać, sprawy krystalizować w stronę prawą, jedyną słuszną. A na dzikość i wolność serca i umysłu trzeba by wziąć leki uspokajające i na przeczekanie" – skwitowała.
Boję się, że gdyby wygrał PiS awangarda może się pakować, aktorzy zakrywać golizny, język ugrzeczniać, sprawy krystalizować w stronę prawą, jedyną słuszną. A na dzikość i wolność serca i umysłu trzeba by wziąć leki uspokajające i na przeczekanie. Nie chcę.