Andrzej Duda skompletował swoją ekipę, a jej zasadniczą część poznaliśmy w piątek, kiedy prezydent wręczył nominacje swoim ministrom. Ale swojej chwili sławy nie miał Marcin Kędryna, który będzie pracował w Gabinecie Prezydenta i zajmował się m.in. mediami społecznościowymi. To znajomy Dudy jeszcze z podstawówki, przez lata dziennikarz i publicysta, ostatnio bloger i asystent Dudy w Parlamencie Europejskim.
W dniu zaprzysiężenia Andrzeja Dudy w jego otoczeniu w oczy rzucał się wysoki człowiek z długą brodą i fryzurą daleką od urzędniczej normy. To Marcin Kędryna, który – jak dowiaduje się naTemat – będzie pracował w Gabinecie Prezydenta. Fakt, że dołączy on do ekipy Andrzeja Dudy był znany od dawna, nie było tylko wiadomo, czym dokładnie będzie się zajmował.
Social-media-ninja Dudy
Satyryczno-plotkarska rubryka Roberta Mazurka i Igora Zalewskiego mianowała go dyrektorem Biura Prasowego, ale we wtorek poinformowano, że tę funkcję będzie pełniła była dziennikarka Radia Wnet Katarzyna Adamiak-Sroczyńska.
Co więc będzie robił Kędryna? – Będę się zajmował tym, czego akurat wymaga sytuacja. Na razie będę monitorował media społecznościowe, wdrażał Facebook Mentions, bo to niesamowite narzędzie – wyjaśnia w rozmowie z naTemat. Pierwszy raz wykorzystano je w dzień inauguracji prezydentury, kiedy Andrzej Duda odpowiadał na pytania internautów.
"Szara eminencja"?
– Dopiero poznajemy możliwości tego narzędzia. Kilka dni temu dowiedziałem się, że te nasze transmisje nadaje na żywo TV Republika, a w internecie śledzi je na żywo nawet kilkanaście tys. live i to w mało popularnych porach. Można transmitować to, co robi prezydent bez angażowania kosztów, poza zapłaceniem za transfer 4G – zachwala Kędryna.
Poza tym będzie człowiekiem do zadań specjalnych, czy – jak nazwali go wspomniani już Mazurek i Zalewski – "szarą eminencją" Pałacu (oni też nazwali Kędrynę "przerośniętym krasnalem ogrodowym"). Skąd taka pozycja człowieka, który nie był wcześniej ani ważnym ministrem ani posłem, ani nawet radnym? Duda i Kędryna znają się od ponad ćwierć wieku, razem chodzili do podstawówki w Krakowie. – To bardzo ułatwia nam współpracę. Znamy się od lat, więc prezydent nie musi mi tłumaczyć pewnych rzeczy – wyjaśnia współpracownik prezydenta.
Ex-dziennikarz
Przez kilka tygodni, które minęły między wyborami a powołaniem nowej dyrektor Biura Prasowego to Kędryna zajmował się kontaktami z dziennikarzami. Szybko reagował na kryzysy, takie jak wątpliwości związane z toskańskimi wakacjami elekta. Pracował też przy przygotowaniu uroczystości związanych z zaprzysiężeniem Andrzeja Dudy.
Nie ukrywa ulgi z powodu zakończenia tego etapu pracy w Kancelarii. Ale to nie oznacza, że Kędryna będzie miał mniej pracy. – Po raz pierwszy w życiu jestem w stanie wykorzystać umiejętności z 20 lat pracy, jednocześnie utrzymując przekonanie, że robię coś dobrego – przyznaje rozmówca naTemat. Kilka lat temu przestał mieć takie przekonanie na temat pracy w mediach. Pracował m.in. w "Przekroju" i wydawanym przez Janusza Palikota konserwatywnym "Ozonie" (jest współautorem słynnej okładki "Zakaz pedałowania") czy wreszcie "MaleMena".
"Jedna z ważniejszych postaci"
– Marcin był odpowiedzialny za e-wydanie na iPada. Obok strony www którą budowaliśmy na nowo, to był ważny kanał dystrybucji treści – opisuje Tomek Golonko, redakcyjny kolega Kędryny z "MaleMena". – Pisał także regularnie do papieru i oczywiście redagował, pomagał w składaniu numeru. Generalnie to był jeden z ważniejszych ludzi w redakcji tego tytułu – dodaje nasz rozmówca.
Golonko wspomina kreatywność i oryginalność współpracownika Andrzeja Dudy "od tematów po cały swój anturaż". Nie jest też zdziwiony tym, że Kędryna związał się z polityką. – Niekiedy rozmawialiśmy w redakcji o polityce, ale na dłuższe rozmowy nie było czasu. Nie zdziwiło mnie że Marcin zaangażował się w politykę, bo ona zawsze gdzieś w rozmowach z nim się przewijała – wspomina Golonko.
"Mam pełne zaufanie do decyzji prezydenta"
Ostatnio Kędryna pracował jako asystent Andrzeja Dudy w Parlamencie Europejskim. Równolegle pisał recenzje samochodów i prowadził popularnego bloga "Codziennie trzy negatywy". Nie stronił na nim od tematyki politycznej. Podobnie zresztą jak na Twitterze, gdzie często punktował konkurentów Dudy. Mimo tego wyraźnego zaangażowania dla wielu komentatorów informacja o zatrudnieniu Kędryny w biurze poselskim Dudy była zaskoczeniem.
On sam zarzeka się, że nie był sztabowcem, czasami tylko przynosił kawę do Dudabusa. Teraz jednak jego zaangażowanie będzie poważniejsze. – Znam prezydenta długo, wiem jakim jest człowiekiem, więc mam pełne zaufanie do jego decyzji, co się rzadko zdarza, bo z reguły szukam dziury w całym – przyznaje Marcin Kędryna.
"Mam poczucie, że robię coś dobrego"
– Pracując dla niego mam poczucie, że robię coś dobrego, bo praca w mediach to nie jest dobre doświadczenie. W ogromnej większości przypadków to robienie ludziom sieczki w mózgu. Dlatego odszedłem z zawodu – wyjaśnia współpracownik Andrzeja Dudy. Teraz jednak Kędryna będzie musiał przyzwyczaić się do nowych obowiązków, także tych urzędniczych. Całe szczęście tych ostatnich nie będzie dużo. – Widzę jak wygląda praca urzędników w Kancelarii, ale to co ja robię, bardzo różni się od typowej pracy w biurze. Ale jeśli jakiś przepis będzie wymagał ode mnie wypełnienia papierków, to oczywiście je wypełnię – zapewnia.
Już teraz jednak Kędryna musiał zrezygnować z kilku rzeczy. Z powodu nawału obowiązków zaniedbał "Codziennie trzy negatywy" – ostatni wpis pochodzi z 9 sierpnia, a dotyczy 3 sierpnia. Już nie z racji braku czasu będzie też musiał zawiesić prowadzenie fan page'a "Męskie blogerki modowe", na którym wyśmiewał wpadki polskich polityków (a jest ich niemało). Nie wiadomo też, czy nadal będzie przysyłał propozycje tematów do ASZdziennika.
Drużyna Andrzeja Dudy dopiero będzie się docierała, być może z czasem zmieni się jej skład. Każdy ze współpracowników prezydenta będzie musiał znaleźć sposób na wywiązanie się z zadań. Marcin Kędryna będzie musiał zrobić coś ponad to: zdobyć zaufanie nowych współpracowników, przekonać ich, że nie jest tylko zrzuconym z góry "człowiekiem prezydenta". Bo jak pokazują dotychczasowe prezydentury dworskie rozgrywki koterii mogą znacząco utrudnić pracę Kancelarii.