Wyobraź sobie, że stoisz na hali sportowej i masz przed sobą grupę młodych uczniów gotowych do ćwiczeń. Poza standardowymi atletami, dryblasami i ciamajdami, masz też niewysokiego (dajmy na to 165-170cm) i wyjątkowo krzepkiego chłopaka. Niepozorny, ale wyróżniający się, widać, że nie jest zwykłym, z metra ciętym maluchem. Lekko pręży muskuły, taki trochę mały twardziel. Mniej więcej tak właśnie Fiat 500X wygląda na drodze, na tle innych samochodów.
500 na wypasie
Tę sportową analogię użyłem już kiedyś przy innym teście, bo wyjątkowo dobrze można oddać nią wrażenie, jakie sprawia samochód. W przypadku nowego modelu Fiata 500X tak właśnie jest. Warto trzymać się chwilę dłużej tej sportowej analogii, bo w tym przypadku można trafnie zastosować ją po raz kolejny. 500X to popularna 500-ka na sterydach. I to całkiem sporych, bo choć podobieństwa od razu rzucają się w oczy, to wiele reakcji można sprowadzić do: „ale co się stało z tą śliczną, malutką 500-ką?!”.
Nie znaczy to jednak, że tu ładnie nie jest. W popularnego malucha wstrzelono trochę mocy (nie tylko tej pod maską). Tym samym uplasowano go w popularnej kategorii cross roverów. Widać tu TEN elegancki, włoski styl, ale patrząc na Fiata 500X nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nie jest to auto, do widoku którego jesteśmy przyzwyczajeni na co dzień. Trochę taki Pan Samochodzik 2015 roku, bo stojąc od frontu, można poczuć na sobie spojrzenie samochodu. Okrągłe reflektory w parze z „wąsem” po środku, tylko potęgują efekt.
W jednej z recenzji trafiłem nawet na ciekawe porównanie go do… mniejszej wersji Porsche Cayenne. Można się uśmiechnąć pod nosem, ale… jakby mocno zmrużyć oczy. Już nieco bardziej na serio, wizualnie ta odsłona 500-ki bardzo mocno przypominała mi Nissana Juke. I porównując te dwa modele trudno tych podobieństw w ogólnej sylwetce nie zauważyć. Bezpośrednia konkurencja jest jednak szersza: to także Renault Kaptur, Citroen Cactus (tak, ten „dziwny) czy Opel Mokka.
Popatrz dokładniej
Tego małego eleganta warto jednak obejrzeć dokładniej, bo nie za pierwszym, ale drugim czy trzecim spojrzeniem zaczyna dostrzegać się elementy, które kryją się za tym X-em. To napęd na cztery koła, które w testowanym modelu ozdabiały charakterne felgi (do wyboru jest 5 rodzajów wykończenia). Do tego dochodzi stosunkowo wysoki prześwit 179mm, sporo wolnego miejsca między kołami a nadkolem oraz ochronna, plastikowa rama ciągnąca się „wokół” całego auta, składająca się w zderzak przedni, tylny oraz listwy boczne. Nie jest to widok, którego w pierwszym odczuciu spodziewalibyśmy się po takim „maluchu”.
Zanim wsiądzie się do środka, podświadomie nastawia się na to, że miejsca nie będzie dużo. Tymczasem w środku szybko zostajemy z tego błędu wyprowadzeni (bardziej z przodu niż z tyłu). Jestem stosunkowo wysoki (183), ale nie znalazłem okazji, by ponarzekać na ilość miejsca. Więcej pomarudzić mogliby wyżsi ode mnie, gdyby czekała ich kilkugodzinna podróż z tyłu.
W fotele się trochę wpada, są osadzone nisko, ale pozycja za kierownicą jest wygodna. To trochę mrugnięcie okiem do kierowców, którzy gdzieś tam w głębi chcieliby poczuć choć lekką, sportową emocję. Jednak w ich przypadku nie pozycja jest najważniejsza. Testowany model miał zjawiskowe wykończenie wnętrza w brązowej skórze. Gigantyczny kontrast w stosunku do tego, czego spodziewamy się przed wejściem, ale robi wrażenie. Wyszyte „500” na fotelach nie pozostawia złudzeń, że włosi maczali w tym palce.
Ładnie, ale...
Poza tym projekt samego wnętrza nie powala (mnie) na kolana. Jest solidny i poprawny plus. Mój wewnętrzny detektor tandetnych plastików, na które jestem wyczulony nie piszczał tutaj za mocno. Uaktywnił się tylko na moment w okolicy drzwi (panel do sterowania szybami itd.) oraz przy środku kierownicy. Ta sama w sobie jest wygodna i „mięsista”, ale to, co widzimy na środku nie trafiło w mój gust.
Po wejściu oczy szybko wędrują także do gigantycznych wręcz klamek, których do kategorii „standardowe” na pewno wrzucić nie można. Plus za srebrne wstawki oraz obudowę wokół skrzyni biegów. Mam słabość do tego koloru i wszystkich jego odcieni. Nieco za prosty wydał mi się natomiast sam drążek do zmiany biegów. Jakiś taki bez polotu, jak na wspomnianego już „małego eleganta”. Do tego określenia bardziej pasują za to już wstawki z napisem „500” czy miękka w dotyku deska rozdzielcza.
Jeśli chodzi o kwestie bardziej użytkowe, to po tygodniu jazdy sporo razy zdążyłem zezłościć się na obsługę wyświetlacza pomiędzy zegarami. Lubię sobie nimi popstrykać, a tutaj jego obsługa tego była daleka od intuicyjnych. Tuż pod skrzynią biegów mamy też pokrętło do zmiany trybów (automatyczny, sportowy i terenowy). Jest na swojego rodzaju „gumce”, co sprawia, że przekręcając nie zawsze wskakiwał mi oczekiwany tryb (może za lekko kręciłem?), a sam mechanizm nie wydawał się solidny. To jednak jedyny fragment, który sprawił takie wrażenie. Więcej grzechów wnętrza nie pamiętam. Całość składa się w naprawdę ergonomiczne wnętrze, na którym można zawiesić oko. Cieszy fakt, że inne konfiguracje (np. te bez brązowej skóry), które przeglądałem w internecie, także wyglądają elegancko.
No dobra, ale jak ten mały potworek jeździ? Wszystko zależy od silnika, a tych Fiat proponuje całkiem sporo.
Jakie silniki są w Fiatach 500X?
1.4 MultiAir II 140KM 4x2 Traction+
1.4 MultiAir II 140KM DDCT 4x2 Traction+
1.4 MultiAir II 170KM AT9 4x4
1.6 Multijet II 120KM 4x2 Traction+
2.0 Multijet II 140KM 4x4
2.0 Multijet II 140KM AT9 4x4
My mieliśmy okazję zmierzyć się z tym ostatnim w wersji Cross Plus. To wersja wzbogacona o serię rozwiązań, których zabrakło w zwykłej wersji Cross np. platforma ładunkowa z regulowaną wysokością, dwustrefowa klimatyzacja, bezkluczykowe uruchamianie silnika i dostęp do samochodu, tylne czujniki parkowania czy kolorowy 3,5-calowy ekran pomiędzy zegarami . Fiat oferuje trzy różne typy napędów (4x2, 4x2 Traction+ oraz 4x4). Producent chwali się układem odłączania tylnej osi, który pozwala redukować zużywaną energię. Na ludzki język znaczy to, że układ płynnie przechodzi z napędu na 2 koła do napędu na 4 oraz sam reguluje moment obrotowy bez zawracania głowy kierowcy.
(Za)głośno
Pierwsza rzecz, na którą zwraca się uwagę już po pierwszych kilku zakrętach, to praca silnika. Była naprawdę głośna i nie nazwałbym jej poezją dla uszu. Nie współgrała mi z eleganckim wyglądem i wnętrzem, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić patrząc na zewnątrz i zaglądając do środka. Tydzień jazdy domknęliśmy ze spalaniem w granicach 7-8 litrów na 100km, czyli akceptowalnie, ale nie obraziłbym się, gdyby regularnie udało się urwać z tego 2 litry (producent mówi o 6l/100kmh). Miejmy jedna na uwadze, że to najmocniejsza wersja.
9,8 sekund do „setki” nie robi wrażenia, ale moc auta wystarcza do dynamicznego ruszenia i zaskoczenia innych kierowców. Na trasie, którą zazwyczaj wieczorami objeżdżam samochody, udało mi się go przyjemnie rozpędzić i przy prędkościach powyżej 100km/h zachowuje się lepiej. Podobnie jak przy ewentualnych podjazdach. Spokojnie – nie będzie się „dusił”.
Do 9. razy sztuka
Nie bez znaczenia jest automatyczna 9-stopniowa skrzynia biegów, która dla wielu osób może być zaskoczeniem. 9 biegów nie jest czymś, co spotyka się często. Także w tym przypadku, tutaj dostały ją tylko dwa modele. Biegi zmienia na tyle szybko, że zanim pomyślisz o 5-6-tce, na wyświetlaczu już od jakiegoś czasu widzisz 8-9 bieg. Robi to jednak na tyle płynnie, że zwracasz na nią uwagę dopiero, gdy zerkniesz na wyświetlasz.
Zachwytów nie będzie jednak nad trybem sportowym, na który zawsze zwracam szczególną uwagę. Tutaj auto poza mocniejszym podkręcaniem obrotów, przy mniejszych prędkościach nieco szarpało. Trochę jak pies, który jest na smyczy, rwie się do przodu, ale w pewnym momencie zawiesza się na niej i musi zwolnić.
Dużo lepsze wrażenie zrobiło natomiast zawieszenie, które sprawiało, że w środku wcale nie czuje się, że jedzie się nie tak dużym samochodem. Fiat 500X nierówności czy małe „hopki” łykał naprawdę stabilnie.
Fiat 500X to niepozorny, ale mocny i elegancki model ze stajni Fiata. Jest mieszaniną różnych stylów, co sprawia, że właściwie ciężko przypisać do niego jeden typ kierowcy, który mógłby być nim zainteresowany bardziej niż inni. Ceny tej włoskiej elegancji na sterydach zaczynają się od 60 tys. zł (city look) lub 77 tys. zł (off road look).